Program Dostępność Plus rodzi wielkie nadzieje. To pierwszy od lat przełomu projekt, który ma wyrównać szanse niepełnosprawnym na normalne życie. Pytanie, czy w realizację tego projektu nie wskoczą starzy wyjadacze, którzy od lat krążą nad nami, jak sępy...
Weekendowy wieczór. Idę przez Wyspę Młyńską w Bydgoszczy, stukając o bruk ścieżki swoją białą laską. Nagle słyszę tak zwaną gadaczkę. Okazuje się, że grupa rozbawionej młodzieży obsiadła gadającą mapę. Urządzenie, stworzone za olbrzymie pieniądze, dla niewidomych. Jako ślepiec raz podszedłem do tego sprzętu. Niewiele z tej mapy można zrozumieć. Ja osobiście muszę sam dojść do danego obiektu, obejrzeć go laską i stworzyć swój własny, mentalny obraz. Powiem szczerze – nawet nie wiedziałbym, gdzie szukać takiego sprzętu. Nie przyzywa on żadnym sygnałem, w żaden sposób nie jest zauważalny dla niewidomego. Może jednak stanowić wspaniałą rozrywkę dla widzących...
Inny przykład. Wiele lat temu, jako niedowidzący, trafiłem do Polskiego Związku Niewidomych. Zależało mi na tym, aby nakleić na klawiaturę mojego komputera większe litery, mógłbym je wtedy zobaczyć. Polecono mi pana, który od lat zapewniał wszelkie sprzęty i udogodnienia dla niewidomych i niedowidzących. Poprosiłem go o takie naklejki. Otrzymałem trzy kartki naklejek formatu pocztówki. Za to musiałem zapłacić 120 zł.
Zastanawiało mnie, dlaczego mój nowy nabytek jest tak niesamowicie drogi. Może materiały użyte do jego produkcji? Może kwestia wytrzymałości? Naklejki pokazałem znajomemu, który prowadzi firmę reklamową. Koszt produkcji określił na 6 zł!!! I to tylko przy założeniu, że używa się materiałów absolutnie profesjonalnych i faktycznie niezniszczalnych.
I ostatnia scenka. Kilka lat temu udało mi się wywalczyć dofinansowanie do sprzętu komputerowego i programów udżwiękawiających. Coś absolutnie niezbędnego dla każdego ślepca. Dla mnie wysokość dotacji, to jest około 10 000 zł, była wręcz powalająca! Pełen szczęścia ruszyłem do pana, którego znacie już z drugiej historyjki. Usłyszałem: No, za takie grosze to nie powalczymy! Trzeba zrezygnować z tego, i z tego, i jeszcze z tego... Zdębiałem. Jak to, zrezygnować?! Może nie widzę, ale jako tako orientuję się w cenach różnych produktów! Zapytałem organizatora projektu, czy mogę poszukać dostawców na wolnym rynku. Padła odpowiedź twierdząca. Bez problemu wyszukałem wszystko, co było mi niezbędne. Co więcej, absolutnie nie musiałem dopłacać do swoich zakupów!
Wreszcie zrozumiałem, o co chodzi. Przy planowanych zakupach, czy inwestycjach dla osób niepełnosprawnych jest jeden wielki plus. Jest płatnik w postaci Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Płatnik pewny, bo budżetowy. Zapłaci taką cenę, jaką zażąda sprzedawca. Dlaczego sprzedawca ma ograniczać swoją marżę? Wszak nie od dziś wiadomo, że towar jest tyle wart, ile oferuje za niego kupujący.
Nie zamierzam nikogo przekonywać, że firmy działające na rzecz niepełnosprawnych nie mają przynosić zysków. Wręcz przeciwnie! Powinny zarabiać, ale w granicach przyzwoitości. Czy przyzwoitym jest zysk na poziomie 1000%? Czy przyzwoitym jest montowanie urządzeń absolutnie nieprzydatnych dla samych zainteresowanych? Czy przyzwoitym jest wielokrotne podbijanie ceny sprzętów dostępnych na rynku?
Tak, niestety, się dzieje od lat. Osobiście uważam, że najbardziej winni w tej sprawie są sami niewidomi. Pozwalają na to, aby otaczały ich sępy, które żerują na ich niepełnosprawności. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze: niepełnosprawni i niewidomi nie mają autentycznego przedstawicielstwa. W Polskim Związku Niewidomych praktycznie nie ma niewidomych, są niedowidzący. A to dwa różne światy. Po drugie: większość niewidomych jest w jakimś sensie wycofana i trudno im podjąć walkę o swoją sytuację. Sami się wycofujemy i oddajemy pole innym!!! Jeżeli my, ślepcy, tego nie zrozumiemy, to zawsze będziemy mogli tylko narzekać na swój trudny los...
Byłem świadkiem odbioru nowych pojazdów szynowych przez ekipę niewidomych i niedowidzących z Polskiego Związku Niewidomych. Prostuję – była tam jedna niewidoma, reszta to osoby niedowidzące. Niewidoma usiadła w fotelu i tam pozostała do końca całej akcji. Nowy wagon oglądały osoby niedowidzące. Nie przeszkadzało im, że drzwi wejściowe otwierają się dopiero po naciśnięciu dużego, wyraźnego przycisku. Niewidomy nawet nie wie, że taki przycisk istnieje. Zobaczą to tylko niedowidzący.
Jeżeli my, niewidomi, teraz nie ruszymy do boju, to już nic nam nie pomoże! Nikt za nas nie pomyśli o tym, że te drzwi w pociągu mogą otwierać się same, a nie na przycisk! Niby drobiazg, a jaka różnica, prawda? I tu apel do obecnych reformatorów - nie zapominajcie o niewidomych, bo to naprawdę bardzo słaba psychicznie i słabo reprezentowana grupa społeczna. Bez waszej pomocy nie dadzą sobie rady...
Mimo braku wzroku widzą sępy, które ich obsiadły. Nie widzą jednak alternatywy. Jeżeli to wy, rządzący, nie rozpędzicie gromady sępów, to cały program Dostępność + w odniesieniu do niewidomych okaże się funta kłaków warty. Te sępy go rozszarpią...