Otwierając spotkanie, którego bohaterami byli Gizela i Bogdan Chmielewscy, Jacek Soliński stwierdził, że instalacja zaprojektowana przez Bogdana doskonale wpisuje się w temat książek napisanych przez jego żonę. Niejako przenika historię. Wyraża bez słów ludzkie dramaty. Okazało się, że artysta potrafi też przekazać swoją refleksję wierszem, czego dowodem jest utwór pt. ?Pas słucki (Kropla goryczy)?. Zapowiedź, że zostanie on odczytany przez Mieczysława Franaszka, została przyjęta oklaskami. (To się nazywa marka! Aktor oklaskiwany przed występem.) Potem zabrał głos autor odczytanego utworu i instalacji pn. ?Pas słucki?.

- Od kiedy galeria została powiększona i dowiedziałem się, że jest tutaj zejście do piwniczki i drugie drzwi, najbardziej mnie gryzło, czy ja potrafię coś z tym zrobić. Chodziło mi o to, żeby w sposób sensowny nadać znaczenie tej przestrzeni – wyznał Bogdan Chmielewski.

Zaduma na twarzach uczestników spotkania zdawała się świadczyć o tym, że znakomicie mu się za pośrednictwem instalacji udało dotrzeć w sposób pozawerbalny z przesłaniem zawartym przez niego w utworze ?Pas słucki (Kropla goryczy).

Dom opuściliśmy 7 lipca o godzinie 20.30
Od Wschodu nadciągała burza
Jechaliśmy w przeciwnym kierunku
Ku gasnącemu nad Kresami słońcu
Wzdłuż alei lipowej stali oni
Kobiety ocierały łzy rąbkiem białych chustek
Od tamtej chwili minął prawie wiek
A my nadal uciekamy się spoglądając za siebie
Przepadły za rubieżą jasne Sawicze
Są łany, kurhany i nasze znicze
Pasie słucki cudem wówczas uratowany
Stuło, opatrunku na dawne i nowe rany?

Po Bogdanie Chmielewskim etapy powstawania książki ?Kropla goryczy? przedstawiła jej autorka, Gizela Chmielewska. – Książkę podzieliłam na części. Każda z nich dotyczy innej rodziny. Każda z nich poniosła zasługi dla Polski i Kresów Wschodnich i nie były one anonimowe w Bydgoszczy ? ujawniła bydgoska dziennikarka, która od lat na łamach ?Albumu Bydgoskiego? w ?Gazecie Pomorskiej? publikuje teksty poświęcone mieszkańcom ziem wschodnich, którzy pozbawieni domów wpisali się w historię naszego miasta.

Pisząc książkę wykonała gigantyczną pracę. Nie ograniczyła się do lektury materiałów archiwalnych i opracowań historycznych. Odwiedziła wszystkie opisywane przez siebie w związku z losami bohaterów tereny. – Stwierdziłam, że muszę zobaczyć, jak te miejsca, gdzie oni żyli, gdzie fundowali kościoły, szpitale, gdzie podtrzymywali ogniska polskości, wyglądają. Było mi to potrzebne, żeby stworzyć obraz i wczorajszy, i dzisiejszy – relacjonowała bohaterka wieczoru.

Z tych podróży przywiozła bardzo dużo cennego materiału zdjęciowego. Unikatowe fotografie, niepublikowane dotychczas w żadnych opracowaniach historycznych, zdobyła docierając do członków rodzin bohaterów swojej książki. Udało się jej nawiązać kontakt z najmłodszym synem państwa Górskich – tej rodzinie poświęcona jest pierwsza część ?Kropli goryczy?. – Życzę każdemu takiego kontaktu. Ten 93-letni pan codziennie ze mną wymieniał maile. Napisał, że dzięki temu, że odezwał się do niego ktoś z Bydgoszczy, otworzyła mu się przeszłość. Dzięki niemu dowiedziałam się, że mali Górscy biegali po dachu domu, który należał do ich rodziny – dzisiaj mieści się tam Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska – i strzelali do przechodniów z łuku – opowiadała Gizela Chmielewska.

Autorka książki o dziejach rodzin kresowych, które zamieszkały w naszym mieście, przypomniała, że kilka lat temu napisała o wielkim szczęściu, jakie miała Bydgoszcz przyjmując pod dach kresowców. – Napisałam też, że Bydgoszcz się ze mną tym szczęściem dzieli. Swoją książką podzieliłam się tym szczęściem z osobami, które interesuje historia naszego miasta i historia kresowa – wyznała bydgoska dziennikarka, a potem odpowiadała na pytania, udowadniając, że jest chodząca encyklopedią wiedzy na temat Kresów Wschodnich i zamieszkujących je Polaków.

Uczestniczący w spotkaniu Zdzisław Pruss wysoko ocenił walory literackie książek Gizeli Chmielewskiej. – Przy tej wiedzy, jaką koleżanka posiada – aż roi się od nazwisk i koneksji – można było zagubić potoczystość. To jest pogranicze między literaturą faktu a reportażem literackim. Świetne pointowanie rozdziałów, dobre wejścia, sentyment, nie tylko suchy obiektywizm. Ty dajesz też trochę serducha w momentach tobie bliskich – komplementował autorkę. I to była znakomita pointa spotkania w Galerii Autorskiej.