Animatorem akcji związanej z prezentacją plakatów nawiązujących do walk i dokonań podziemia niepodległościowego był radny PiS Michał Krzemkowski, którego wysiłki wysoko ocenił poseł PiS Kosma Złotowski, a otwierając spotkanie w sali sesyjnej ratusza dziękował radnemu za skuteczne przeprowadzenie akcji w środkach komunikacji miejskiej.

Złotowski mówił również, że czczenie pamięci o żołnierzach wyklętych nie jest oddawaniem hołdu przegranym i pokonanym. Zdaniem posła wspominanie i oddawanie czci żołnierzom wyklętym jest przede wszystkim potwierdzaniem tego, że bohaterowie antykomunistycznego podziemia mieli rację i ostatecznie to oni, a nie komuniści zwyciężyli, choć bohaterowie podziemia ponieśli podczas tej walki olbrzymie straty. Złotowski powiedział również, że spotkanie poświęcone żołnierzom wyklętym odbywa się w dniu 21 października, a zatem w dniu śmierci ostatniego partyzanta niepodległościowego podziemia Józefa Franczaka ?Lalka?, który zamordowany został podczas obławy sił bezpieczeństwa, ZOMO i MO 21 października 1963 roku.

Radny Michał Krzemkowski nawiązał również w swojej wypowiedzi do losów ?Lalka? i z pewnym wzruszeniem mówił o osiemnastu latach ukrywania się partyzanta i jego, wraz z upływem lat, coraz bardziej samotnej walce z sowieckimi okupantami oraz ich polskimi sojusznikami.

Następnie wykład na temat żołnierzy wyklętych działających na Pomorzu i Kujawach wygłosiła dr Alicja Paczoska?Hauke. Powiedziała, że ze względu na wieloletne zaniechania badawcze, propagandę lat komunizmu nie wiemy dokładnie, jakie były rozmiary antykomunistycznego buntu w latach czterdziestych w Polsce oraz na Pomorzu i Kujawach. Niektórzy badacze twierdzą, że aktywnych żołnierzy wyklętych było wówczas około 20 tys. Na 200 tys. szacuje się tych, którzy aktywnie walczącemu podziemiu pomagali. Na Pomorzu i Kujawach było, zdaniem Paczoskiej-Hauki, około tysiąc żołnierzy i prawie 4 tys. ludzi, którzy udzielali im wsparcia.

Ruch oporu na Kujawach i Pomorzu tworzyły trzy duże grupy: ludzie uprzednio zaangażowani w walkę z niemieckim okupantem, młodzież, często nie mająca jeszcze dwudziestu lat oraz uciekinierzy ze wschodnich rubieży Polski. Najbardziej znanym partyzantem działającym głównie w Borach Tucholskich był Zygmunt Szyndzielarz ?Łupaszka?, którego działalność doczekała się już pokaźnej liczby opracowań naukowych i popularno-naukowych. Znacznie mniej wiadomo o imponujących osiągnięciach takich partyzantów jak Jerzy Gadzinowski ?Szary?, Ryszard Buczkowski ?Tarzan?, czy formacje partyzanckie działające w okolicach Wyrzyska pod dowództwem Leona Mellera ?Jędrusia?, które wsławiły się między innymi odbiciem więźniów w Wyrzysku.

Alicja Paczoska?Hauke sporo uwagi poświęciła mechanizmom represji stosowanym przez UB i MO wobec żołnierzy wyklętych i ich rodzin. Zwróciła uwagę na częste stosowanie wobec nich i ich sprzymierzeńców odpowiedzialności zbiorowej, używania rzekomej amnestii jako mechanizmu prześladowania, procesów pokazowych, które miały zastraszać społeczeństwo i zniechęcać do oporu. Nagminne było też podczas śledztw w latach czterdziestych stosowanie tortur i maltretowanie zatrzymanych, które często kończyło się śmiercią przesłuchiwanych.

Ciekawym zjawiskiem była również obecność w oddziałach niepodległościowego podziemia dużej grupy dezerterów z LWP, KBW czy MO. Ci żołnierze uciekali do partyzantów z formacji rządowych, nie chcąc brać udziału w prześladowaniach patriotów. ?Firmowymi? akcjami partyzantów było rozbrajanie posterunków MO oraz wykonywanie wyroków śmierci na aktywistach komunistycznych.

Historyk z bydgoskiego IPN wyraziła zdziwienie tym, że rodziny partyzantów często nie mogą się do dziś doczekać rehabilitacji żołnierzy wyklętych i zdarza się, że sędziowie w niepodległej jakoby Polsce nie dokonują rehabilitacji, zwłaszcza partyzantów, którzy w obronie niepodległości wykonywali wyroki śmierci. Tym samym polscy sędziowie już w XXI wieku nadal opowiadają się za prześladowcami z UB przeciwko walczącym z nimi żołnierzom wyklętym. I tak, dla przykładu, sędzia Jan Kowalski odmówił rehabilitacji partyzantom, którzy podczas ucieczki zabili wiozących ich na egzekucję milicjantów. Zdaniem sędziego, tak przynajmniej wynika z odczytanego przez Paczoską-Hauke fragmentu uzasadnienia wyroku, partyzanci mogli jedynie obezwładnić, a nie zabijać ludzi, którzy wieźli ich na egzekucję.