Zawisza i Lech to drużyny, który wyróżniają się w polskiej lidze grą. Oba zespoły preferują śmiałą, ofensywną piłkę. Do spotkań takich drużyn powinno się dobierać sędziów, którzy potrafią dostosować się poziomem. W dzisiejszym meczu sędziowie uznali bramkę, strzeloną z podwójnego spalonego, a Arboleda mógł pozwolić sobie na powalenie Vasconcelosa zapaśniczym chwytem. Dwie gigantyczne pomyłki wypaczyły wynik.

Kto przyszedł na ostatni w tym roku mecz na Gdańską nie zawiódł się jego poziomem. Obydwie drużyny zagrały szybki, ofensywny futbol. O tym co działo się na boisku świadczy statystyka: Zawisza strzelał na bramkę Lecha 20 razy, a Lech zrewanżował się 17 uderzeniami.

Od początku spotkania sunęły szybkie ataki Zawiszy. Wójcicki z jednej strony boiska, a Luis Carlos z drugiej dynamicznie wpadali w pole karne Lecha. Poznaniacy pierwszą bramkę mogli strzelić już w 12 min. Lovrencsics idealnie podał piłkę na głowę Teodorczyka, a ten trafił w poprzeczkę. Zawisza zrewanżował się akcją, po której potężnym, choć niecelnym strzałem popisał się Lewczuk.

W 22 min. Goulon źle zainicjował akcję zaczepną i stracił piłkę na rzecz Arboledy. Stoper Kolejorza wyprowadził piłkę i szybko dograł do Pawłowskiego, a ten posłał ją do Teodorczyka, który nie zmarnował znakomitej pozycji strzeleckiej.
Kontra Zawiszy była natychmiastowa. Aktywny Wójcicki przedarł się pod pole karne, dograł do Masłowskiego, który pewnym strzałem w róg doprowadził do remisu.

W 30 minucie lechici otrzymali prezent od sędziów. Lovrencsics zagrał piłkę do będącego na spalonym Hamalainena, a ten zagrał ją do będącego na jeszcze większym spalonym Teodorczyka. Napastnik Lecha strzelił do siatki, ale dlaczego boczny sędzia nie podniósł chorągiewki, a główny nie odgwizdał spalonego będzie kolejną tajemnicą naszej ekstraklasy. Na dodatek dwie minuty później Goulona, który cierpi na ból pleców, zastąpił Hermes.

Pierwsza połowa przebiegała w iście angielskim tempie, a gospodarze ambitnie dążyli do wyrównania. W 40 min. po dośrodkowaniu z rzutu wolnego chciał piłkę przejąć Vasconcelos, ale uniemożliwił mu to Arboleda, który zapaśniczym chwytem powalił Portugalczyka na ziemię. Arbiter nie był daleko od nieprzepisowego zagrania, ale zdecydował gry nie przerywać. W drugiej połowie, gdy zmęczone ofensywną grą zespoły zwolniły tempo akcji, sędziowie już potrafili wychwycić wszystkie nieprzepisowe zagrania piłkarzy.

Za drugą połowę piłkarzom Zawiszy należy się najwyższe uznanie. Najlepszą ilustracją porywającej gry gospodarzy były dwie akcje Lewczuka. W 51 min. przedarł się widowiskową szarżą prawą stroną boiska, dośrodkował do Vasconcelosa, a ten nie trafił w piłkę. Kilka minut później Lewczuk postanowił spróbować jeszcze raz zagrać to samo. A właściwie jeszcze bardziej widowiskowo. Znowu wyszedł na dobrą pozycję do dośrodkowania, ale zanim na niej się znalazł, kulnął Lovrencsicsowi piłkę między nogami, a to zawsze wywołuje na trybunach aplauz. Gdy dośrodkował na głowę Vasconcelosa, a ten jak w bilardzie skierował głową piłkę nie do obrony w przeciwległy róg radość gospodarzy na boisku i trybunach eksplodowała.

W 73 min. Masłowski mógł doprowadzić do tego, by sprawiedliwości stało się zadość. Po kolejnym dośrodkowaniu Lewczuka nie trafił do pustej bramki – piłka prawie otarła się o słupek, siatka zatrzepotała, ale od zewnętrznej strony.
W tej części meczu sędziowie już gwizdali wszystko i wedle reguł, dwa spalone: w 75 min. i kilka minut później wychwycili bezbłędnie, a w doliczonym czasie gry Henriquez dostał kartkę czerwoną za zagranie ręką, które to zatrzymanie piłki nie pozwoliło Masłowskiemu wyjść na pozycję sam na sam z Gostomskim. Skrzyński z rzutu wolnego strzelił potężnie, ale niecelnie.

Zawisza zremisował po meczu, który stał na bardzo dobrym poziomie. Szkoda, że po takim spotkaniu sporo będzie komentarzy o fatalnych pomyłkach sędziów.

Więcej zdjęć z meczu: TUTAJ

Zawisza Bydgoszcz – Lech Poznań 2:2 (1:2)
0:1 – Łukasz Teodorczyk 22’
1:1 – Michał Masłowski 24’
1:2 – Łukasz Teodorczyk 30’
2:2 – Bernardo Vasconcelos 59’

Zawisza: Wojciech Kaczmarek – Igor Lewczuk, Paweł Strąk, Łukasz Skrzyński, Sebastian Ziajka, Kamil Drygas, Herold Goulon (34’ Hermes), Jakub Wójcicki, Michał Masłowski, Luis Carlos (90+1’ Wahan Geworgian), Bernardo Vasconcelos

Lech: Maciej Gostomski – Mateusz Możdżeń, Manuel Arboleda (46’ Marcin Kamiński), Barry Douglas, Luis Henriquez, Łukasz Trałka (64’ Dimitrije Injac), Karol Linetty, Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski (73’ Dariusz Formella), Łukasz Teodorczyk.

Żółte kartki: Łukasz Skrzyński (Zawisza) oraz Karol Linetty, Łukasz Trałka, Barry Douglas, Łukasz Teodorczyk, Dimitrije Injac (Lech).

Czerwona kartka: Luis Henriquez /90+3’ za zagranie ręką/