W czwartek wieczorem poinformowaliśmy, że na rogu ulicy 20 Stycznia i Chodkiewicza wycięto zdrowego, blisko stuletniego kasztanowca. Wzburzenie mieszkających w okolicy bydgoszczan było tak wielkie, że gotowi byli pełnić dyżury, żeby nie dopuścić do wycinki kolejnych drzew. W piątek został zaniesiony do Ratusza list, w którym domagano się od prezydenta Rafała Bruskiego wstrzymania wszelkich prac związanych z wycinką drzew przy ulicy Chodkiewicza. ?Liczymy na to, że wsłucha się Pan w głos mieszkańców i remont ulicy odbędzie się z zachowaniem pięknego, zdrowego, prawie stuletniego drzewostanu? – napisali jego autorzy.

Kiedy zapytaliśmy, czy prezydent Bruski zapoznał się z listem, Marta Stachowiak skierowała nas do ZDMiKP, który prowadzi tę inwestycję, a rozmowa z Tomaszem Szymańskim, inspektorem nadzoru w Zarządzie Dróg, wiele nam wyjaśniła. Okazało się, że protest mieszkańców spotkał się z dużym zrozumieniem i zapadła decyzja o odstąpieniu od wycinki drzew po prawej stronie ulicy (patrząc od Gdańskiej), na odcinku między 20 Stycznia a Paderewskiego.

Jak nam zdradził inspektor Szymański, w uzgodnieniu z Bydgoską Masą Krytyczną ma tam powstać ciąg pieszo-rowerowy, dlatego dla bezpieczeństwa rowerzystów zamierzano usunąć drzewa. Ponieważ drogowcy chcą pogodzić interesy wszystkich grup społecznych, kasztany pozostaną, a rowerzyści będą musieli trochę ostrożniej jeździć na tym odcinku.

Nie uległ natomiast zmianie zamiar usunięciu czterech drzew po lewej stronie Chodkiewicza od strony Gdańskiej, gdyż, po pierwsze, te drzewa chorują, po drugie, ich gałęzie przeszkadzają tramwajom.

- W tym miejscu jest rzeczywiście dość wąsko – uznała Agata Weryho, która należała do grupy osób najaktywniej przeciwstawiającej się wycince drzew. – To wielka radość, że udało się uratować piękne kasztany, rosnące po prawej stronie ulicy – stwierdziła, gdy jej powiedzieliśmy, że zapadła decyzja o odstąpieniu od ich wycięcia.