To było już kolejne spotkanie ze znanym historykiem zorganizowane przez Delegaturę IPN w Bydgoszczy oraz Klub Historyczny im. generała Stefana Roweckiego ?Grota?. Tym razem wystąpił znakomity znawca historii współczesnej dr hab. Sławomir Cenckiewicz. To historyk o uznanej renomie i dorobku. Autor tak znanych i popularnych książek historycznych jak: ?Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz?, ?Długie ramie Moskwy?. Laureat wielu prestiżowych nagród ? w tym cenionej w środowisku historyków Nagrody im. Jerzego Łojka. Odznaczony w 2007 roku Srebrnym Krzyżem Zasługi.

Wystąpienie Sławomira Cenckiewicza miało frapujący tytuł: ?Ludowe Wojsko (nie)Polskie. Polska dywizja Armii Czerwonej?. I tak jak frapująco się zaczęło, w miarę rozwijania się opowieści było coraz bardziej intrygująco czy wręcz sensacyjnie. Historyk zrazu zaprezentował plakaty polityczne z lat dwudziestych wyemitowane w Rosji Sowieckiej. Z plakatów tych wyłania się imperialna polityka komunistycznego Kremla wobec powstającej wówczas Polski. A była to polityka pogardy i podboju. Najlepiej wyrażał ją plakat o znamiennym tytule ? Po trupie Polski. Zdaniem Cenckiewicza dzieje relacji polsko ? sowieckich zawarte zostały w tych plakatach. Komunistyczna Rosja nigdy nie uznała niepodległości i suwerenności Polski. Zagwarantowaniu sowieckiej hegemonii służyło także powstałe w ZSRR ? Ludowe Wojsko (nie)Polskie.

Cenckiewicz szczegółowo opowiadał o kulisach powstania dywizji generała Zygmunta Berlinga i późniejszych ? I i II Armii Wojska Polskiego i wreszcie Ludowego Wojska Polskiego. Niezwykle dramatycznie zabrzmiała opowieść historyka o zaraniach LWP. Otóż sowieccy komuniści w latach czterdziestych prowadzili negocjacje z polskimi oficerami wziętymi do niewoli w 1939 roku. Niepowodzenie negocjacji oznaczało dla oficera, że skończy w Katyniu, Kozielsku lub Starobielsku z kulą w potylicy. Ci oficerowie, którzy zadeklarowali mniej bądź bardziej gorliwą współpracę z Sowietami przeżyli i trafili do tak zwanej willi szczęścia w Małachówce pod Moskwą. Tu byli dalej urabiani przez Sowietów. Później, po ujawnieniu przez Niemców w kwietniu 1943 roku prawdy o zbrodni katyńskiej, ci oficerowie renegaci stali się zarzewiem I Dywizji im. Tadeusza Kościuszki, a następnie I i II Armii Wojska Polskiego. Kariery wojskowe i polityczne ludzie ci zawdzięczali zbrodni katyńskiej i protekcji rosyjskich komunistów. Polska armia w Rosji powstawała, dowodził Cenckiewicz, pod ścisłym nadzorem NKWD i GRU. Wśród oficerów z willi szczęścia najbardziej gorliwym i chętnym do współpracy był generał Zygmunt Berling. To on pisał, przebywając jeszcze w Małachówce, wiernopoddańcze listy do Ławrentija Berii i Józefa Stalina. Zapewniał w tych listach, że będzie strzegł interesów sowieckiej Rosji i że godzi się wraz z innymi oficerami na podległość i wasalność Polski po zakończeniu wojny. Uwiarygadniając swoją renomę renegata i zdrajcy przyjął już w 1940 roku obywatelstwo sowieckie. Był zresztą jednym z licznych polskich generałów z obywatelstwem sowieckim. W swoich memorandach do władz sowieckich pisał: ?Niech żyje genialny wódz ludu pracującego i narodów uciśnionych, towarzysz Stalin!? I ktoś taki został pierwszym dowódcą polskiej armii! Był to człowiek wyjątkowo małego formatu i niewiarygodnej obrzydliwości moralnej. Jeden może przykład. Otóż Zygmunt Berling był świadkiem procesu szesnastu w Moskwie. Znał osobiście niektórych z sądzonych bohaterów Polski Podziemnej ? między innymi Leopolda Okulickiego. W relacji z procesu pisał, że Okulicki przyznał się do mordowania Sowietów i że kara 10 lat zasądzona Okulickiemu przez sowiecki sąd jest humanitarna i łaskawa, bo on sam, Berling ukarałby mordercę Sowietów surowiej. Nie muszę oczywiście nadmieniać, że Okulicki do żadnych zbrodni się nie przyznał! Berling, generał, człowiek honoru łgał.

Inni dowódcy i patroni LWP to także moralne i polityczne katastrofy. Wypada wśród nich, za Cenckiewiczem, wymienić choćby Wandę Wasilewską czy Alfreda Lampe, którzy gorliwie przyklaskiwali imperialnym zapędom Mołotowa i Stalina. Wanda Wasilewska była sowieckim pułkownikiem zamontowanym w Głównym Zarządzie Politycznym Armii Czerwonej ? bardziej czerwonego stanowiska w tej armii już mieć nie było można. Polsko-sowieckimi generałami byli także Karol Świerczewski czy marszałek Konstanty Rokossowski. Kadrowo zatem była to armia stworzona i dowodzona przez… sowieckich generałów. Nadzorowana przez NKWD, GRU i osławiony mordami Polaków Smiersz.

Zasoby kadrowe polskiej armii w latach czterdziestych tworzyło wielu wojskowych rosyjskich pośledniego stopnia. Stanowili oni 100% kadry w jednostkach wywiadu i kontrwywiadu. Tu nasycenie Sowietami było tak duże, że często polscy wojskowi nie mogli się porozumieć z Sowietami ze względu na trudności językowe. Sowieci też w znacznej mierze opanowali wojskowe prokuratury i sądy ? też blisko 100% kadry to byli Rosjanie. Sławomir Cenckiewicz ujawnia, że w latach 1943 ? 45 w polskich jednostkach na Wschodzie służyło około 20 tys. sowieckich żołnierzy. I doprawdy trudno taką armię z sowieckimi generałami, sowieckim wywiadem, kontrwywiadem, prokuraturami, nadzorowaną przez służby specjalne ZSRR nazwać armią polską. To była od zarania armia imperium sowieckiego ? służąca sowieckim a nie polskim interesom.

Nic więc dziwnego, że armia ta haniebnie zapisała się w dziejach Polski. Natychmiast po wkroczeniu na ziemie polskie, dawne Kresy i dalej, włączyła się w polowanie na AK i NSZ. Podstępnie zwabiła w swoje szeregi akowców, którzy pochopnie uwierzyli, że jest to polska armia. Tych, którzy zawierzyli sowieckiej propagandzie i wstąpili do komunistycznego wojska aresztowano i umieszczano często w niedawnych niemieckich obozach koncentracyjnych. W zwalczaniu akowskiego podziemia wsławili się polsko-sowieccy generałowie ? Karol Świerczewski, Michał Rola ? Żymierski.

Intrygująco opowiadał Cenckiewicz o generałach polsko-sowieckich, którzy byli zwykłymi kryminalistami. Takim kryminalistą był generał Wacław Komar. W odnalezionym przez Cenckiewicza, a pisanym przez samego Komara życiorysie zawarte są opowieści o kilkudziesięciu zabójstwach generała. Komar zwyczajnie się chwali tymi skrytobójstwami. Kryminalistą był również generał Grzegorz Korczyński, który w sadystyczny sposób zabił około stu Żydów.

LWP, wywodził Cenckiewicz, było armią nowego, sowieckiego typu ? nakierowane na pacyfikację własnego społeczeństwa. W demokratycznym świecie armie służą do zwalczania zagrożeń zewnętrznych, tymczasem armie sowieckie nastawione są też na zwalczanie oporu własnych społeczeństw. I tu Cenckiewicz przypomniał haniebny udział LWP w pacyfikowaniu społeczeństwa polskiego w latach 1970 i 1981. Warto też chyba przypomnieć, że oprócz SB, także kontrwywiad wojskowy intensywnie zwalczał solidarnościową opozycję. LWP w stanie wojennym organizowało obozy wojskowe dla opozycjonistów, łamiąc nawet ówczesne prawo.

Kończąc swoje wystąpienie historyk z pewnym smutkiem konstatował, że tradycja tej okrytej hańbą walki z własnym narodem armii jest wciąż żywa w współczesnym wojsku polskim. Polska armia po 1989 roku nie dopracowała się nowej, patriotycznej tożsamości, dowodził Cenckiewicz, to wciąż armia, w której autorytetami są oprawcy własnego narodu tacy jak choćby generał Wojciech Jaruzelski.