Najgorszy jest fetor. Z powodu smrodu nie można otwierać okien. – Kiedy wywiesiłam pranie, na prętach suszarki było aż czarno od wielkich na pół palca much – opowiada jedna z mieszkanek domu przy ul. Kozietulskiego 18.

Aż trudno uwierzyć w to, że znajdujemy się w uchodzącej za najpiękniejszą dzielnicy Bydgoszczy. Widok przywodzi na myśl slumsy na obrzeżach wielkich miast. Ponad dziesięć lat temu uznano dom przy ul. Kozietulskiego 16 za zagrożony katastrofą budowlaną. Lokatorzy wyprowadzili się do lokali zastępczych, za wyjątkiem jednego. Pan Marek, na oko pięćdziesięciolatek, żyje z dnia na dzień. Najmuje się do wycinania drzew, odśnieżania posesji, nagabuje o pożyczenie paru złotych. No a przede wszystkim, zatruwa życie otoczeniu. Nie tylko rynsztokowym słownictwem.

Najwięcej problemów ma z nim wspólnota, którą utworzyli mieszkańcy kamienicy przy Kozietulskiego 18. Nie mogliśmy z nim porozmawiać, gdyż obecnie przebywa w więzieniu. Ale członkowie wspólnoty Kozietulskiego 18 są tak zaszczuci, że prosili, abyśmy nie robili im zdjęć. – Jak wyjdzie z więzienia i sobie poczyta, to będzie się mścił – wyjaśniła jedna z uczestniczących w spotkaniu z nami pań. Nie bardzo rozumieliśmy, dlaczego tak bardzo boją się jednej osoby. – On jest do wszystkiego zdolny. Mogą zostać poprzecinane opony samochodów, albo szyby powybijane – wyliczają mieszkańcy.

Najbardziej wszyscy boją się psów pana Marka. A on potrafi poszczuć. Pogryziony sąsiad złożył skargę w komisariacie, ale ją wycofał, bo właściciel psów mu zagroził odpłatą. Przez psy od lat nie można dokonać remontu zaciekającej ściany kamienicy przy Kozietulskiego 18, bo trzeba by wejść na podwórko, gdzie te zwierzęta ujadają i rzucają się jak wściekłe na każdego obcego.

Właściciel posesji przy ul. Koziutelskiego 16 mieszka w Częstochowie i w ogóle się nią nie interesuje. Mieszkańcy sąsiedniej kamienicy skarżyli się już na swoją sytuację wszystkim bodaj instytucjom w mieście, prosili o pomoc redakcje gazet. Żadnej reakcji. W końcu ktoś im poradził, żeby zwrócili się do prezydenta. Jego służby miałyby tu pole do popisu. Mogłyby ustalić, gdzie jest wykopany dół na śmieci i jak sobie radzą mieszkaniec domu przy Kozietulskiego 16 i jego konkubina bez kanalizacji. Do wiadomości ratuszowych ekspertów od ochrony środowiska: raz w roku pan Marek dokonuje ?utylizacji? odpadów w gigantycznym ognisku.

Pismo do Rafała Bruskiego osobiście zaniosła do ratusza przedstawicielka wspólnoty. Na kopii widnieje czerwona pieczątka z napisem: Urząd Miasta Bydgoszczy, Kancelaria Ogólna, wpł. data 2014 06 06. Mieszkanka domu przy Kozietulskiego 18 usłyszała zapewnienie, że wspólnota otrzyma w ciągu miesiąca odpowiedź. Do dzisiaj nie otrzymała. Pismo nosiło nagłówek: Do Prezydenta Miasta Bydgoszcz, Prośba o pilną interwencję.

Do sprawy powrócimy.