Opowiastki o wymianie czerwonych legitymacji na książeczki czekowe wszyscy zdaje się znają. Obecnie przeżywamy kolejny etap transformacji ustrojowej. Tym razem chodzi o potomstwo beneficjentów okrągłego stołu. Właśnie się dowiedziałem, jaką dbałość w tym zakresie wykazał Janusz Zemke.

Prześledziłem drogę zawodową starszego syna eurodeputowanego. Najpierw koordynował działania marketingowe pionów biznesowych Ernst&Young i odpowiadał za konkurs Przedsiębiorca Roku, potem przeszedł do Narodowego Banku Polskiego i do końca roku 2013 zajmował stanowisko zastępcy dyrektora departamentu komunikacji NBP. W 2014 roku otrzymał wraz z kolegami z banku nagrodę PRoton przyznawaną za osiągnięcia w branży pijarowskiej i zaczął zajmować się marketingiem w Waszyngtonie.

Leszek Zemke nie pracuje w firmie amerykańskiej. Miejsce pracy dla osoby, która ma wpływowego ojca, powinno znaleźć się w Wydziale Promocji Handlu i Inwestycji przy Ambasadzie RP w Waszyngtonie.

Teraz już łatwiej zajarzyć, czemu Janusz Zemke tak dziwnie się teraz zachowuje. Bronił (jak w swoim czasie realnego socjalizmu) listy SLD przed wpisaniem na nią podstarzałego elementu w postaci liczącego 64 lata Romana Jasiakiewicza. Taki leciwy osobnik nie ma, jego zdaniem, co szukać w sejmie. Tam się przecież pracuje. Podsypiać może Jasiakiewicz w senacie, bo to izba refleksji. Czasami przyśni się człowiekowi coś dającego do myślenia.

Czy to nie beka? Zemke czepia się wieku Jasiakiewicza! A Zemke nie jest za stary, żeby być europosłem? Przecież nie o wiek Jasiakiewicza chodzi. Gdyby nazwisko byłego prezydenta Bydgoszczy znalazło się na liście SLD, zagłosowaliby na niego bydgoszczanie, którzy oddali głos na Jasiakiewicza, kiedy kandydował na radnego z listy Platformy Obywatelskiej. I PO osiągnęłaby gorszy wynik.

Zemke zachowuje się fair. Syn dostał dobrą pracę w stolicy USA, trzeba się odwdzięczyć. Ale mógł użyć jakiegoś bardziej przekonującego argumentu niż wiek kandydata. Przecież gdyby Anna Bańkowska zgodziła się na start w wyborach, byłaby lokomotywą listy SLD. A skończy w przyszłym roku 70 lat.

Zemke próbuje robić ludziom wodę z mózgu, ale tylko jaja z tego wychodzą. Odnoszę wrażenie, że to jest zwykła praktyka w Bydgoszczy. Prezydent karze wyciągać surowe konsekwencje wobec podwładnych wiceprezydentowi Kozłowiczowi, a sam toleruje łamanie prawa przez prezesa spółki komunalnej i ulubioną zastępczynię.

Nie dziwię się, że Bruski chwali się przebudową parku Kochanowskiego. Kupę kasy zostało władowane. Dzieci się cieszą. Prezydent prawdopodobnie nie wie, jak wygląda park w stylu angielskim. Mimowolnie więc robi słuchaczom wodę z mózgu, kiedy mówi, że przywrócono parkowi historyczny wygląd. Ale tylko słuchaczom. Kto się choć odrobinę zna i popatrzy na to, co zrobiono z parkiem Kochanowskiego, wie, że jego wygląd obecny tak samo przypomina historyczny, jak plastikowa Barbie porcelanową lalkę z początków XX wieku. Czyli w ogóle nie przypomina.