Debatę zagaił reżyser ?Popiełuszki? i jednocześnie dyrektor Teatru Polskiego Paweł Łysak. Mówił, że intencją twórców spektaklu nie było obrażanie niczyich uczuć religijnych. Powiedział, że jego, jako człowieka pamiętającego czasy Pierwszej Solidarności niepokoi to, że ludzie wówczas występujący razem i we wspólnej sprawie, w dzisiejszej Polsce tak bardzo się od siebie oddalili. Zapytywał o to, co się z nami stało, w Polsce niepodległej, że tak dalece oddaliliśmy się od siebie.
Niżej podpisany, zaproszony na debatę przez dyrekcję teatru i radykalnych krytyków spektaklu, wyraził natomiast pogląd, że sztuka w kilku scenach jest zdecydowanie antyklerykalna. Taką wymowę, moim zdaniem, ma pierwsza scena, w której grupa ?czarnych klechów? napada na jednego z bohaterów sztuki, Antypolaka, i odbiera mu prawo do tożsamości, identyfikacji z kulturą narodową a nawet do polskich bajek. Zwróciłem także uwagę na to, że Kościół lat osiemdziesiątych był otwarty na dążenia wolnościowe i aspiracje kulturalne Polaków. Przypomniałem działalność Prymasowskiego Komitetu Pomocy Internowanym i Ich Rodzinom oraz szeroką działalność kulturotwórczą Kościoła w latach osiemdziesiątych. Za niesprawiedliwe i krzywdzące uznałem również obwinianie w spektaklu współodpowiedzialnością za śmierć Popiełuszki hierarchów Kościoła. Wskazałem na kilka dokumentów zebranych przez profesora Petera Rainę w książce ?Kościół w PRL?, które niezbicie, w moim przekonaniu, dowodzą, że hierarchowie bronili Popiełuszkę i starali się go do ostatniej chwili uchronić przed zabójcami z SB.
Paweł Łysak ripostował, twierdząc, że scena z ?czarnymi klechami? otaczającymi Antypolaka i odbierającymi mu tożsamość oraz prawo do identyfikacji z polską kulturą, ma wymowę ironiczną i nie należy jej odczytywać jako wyrazu antyklerykalnych przekonań twórców spektaklu.
Andrzej Stróż z teatru “Niebo/piekło” mówił o tym, że spektaklowi nie służą jego odniesienia do wydarzeń historycznych, których rzetelne przedstawienie może budzić uzasadnione kontrowersje. Tytuł sztuki wskazujący na to, że jest to opowieść o konkretnym duchownym, o Jerzym Popiełuszce, nie służy, zdaniem Stróża, właściwemu wyeksponowaniu uniwersalnych przesłań tej sztuki. Twórca teatru “Niebo/piekło” uważa, że sztuka jest przede wszystkim opowieścią o męczeństwie i udręczeniu człowieka i znacznie mniej istotne są według niego szczegóły i kontrowersje historyczne, które nagromadziły się wokół tej inscenizacji.
Stefan Pastuszewski przypomniał, że był tym działaczem podziemnej Solidarności, który zaprosił ks. Jerzego Popiełuszkę na, jak się okazało, ostatnią odprawianą przez niego mszę w Bydgoszczy 19 października 1984 roku. Powiedział, że znał i był ?po imieniu? z Popiełuszką i uważa, że wykreowana na bydgoskiej scenie postać księdza jest niewiarygodna i nieprawdziwa. Powiedział również, że Teatr Polski od wielu już lat preferuje przedstawienia ?demontujące? rzeczywistość, czasem wulgarne i adresatem spektakli jest publiczność, która, nadmienił Pastuszewski, niestety taki teatr akceptuje. – To jest farsa ? kończył swoje wystąpienie Stefan Pastuszewski.
Maciej Różycki, reprezentujący zdecydowanych krytyków spektaklu oraz organizacje wzywające do bojkotu teatru, zarzucił twórcom ?Popiełuszki? to, że w niektórych scenach drwią sobie z Popiełuszki. Dowodził również, że wywody na scenie na temat współwiny za śmierć Popiełuszki także hierarchów Kościoła są niesprawiedliwe i krzywdzące. I mówił: – O tej sprawie trzeba mówić z miłością.
Antyklerykalizmu nie dopatrzył się natomiast w spektaklu, lekarz psychiatra, były wojewoda bydgoski i polityk Platformy Obywatelskiej, Włodzisław Giziński. Mówił, że dla niego jest to przejmująca sztuka o losie człowieka i on sam dostrzega w spektaklu prawdę o Polsce i Polakach lat osiemdziesiątych.
Więzień polityczny z lat osiemdziesiątych, Jan Raczycki, pogratulował aktorom odtwarzającym role zabójców Popiełuszki. – Esbecy tacy byli, jak wyście ich zagrali. Cyniczni, źli ? mówił Raczycki. – Dziękuję wam za to.
Raczycki skrytykował jednak sposób odśpiewania na scenie ?Boże coś Polskę? w rytmie disco polo. Wyraził żal, że ta tak ważna dla Polaków pieśń jest przez aktorów postponowana.
O ?Boże coś Polskę? w rytmie disco polo mówił również Piotr Czarnecki z Obozu Radykalno-Narodowego. Mówił o wadze pieśni ?Boże coś Polskę? w życiu wielu ludzi, także w jego bardzo osobistej, rodzinnej tradycji i o tym, że jego zdaniem, użycie rytmów disco polo było niewłaściwe i obraźliwe w odniesieniu do pokoleń Polaków, których ta pieśń wzruszała i dodawała im ducha. Na potwierdzenie swych słów opowiedział wzruszającą historię, której świadkiem była jego babcia ? była to opowieść o odśpiewaniu ?Boże coś Polskę? w jednym z kościółków na Kielecczyźnie przez partyzantów Hubala. Taka tradycja i te wzruszenia, zobowiązują, zdaniem Czarneckiego, do pietyzmu wobec tej legendarnej pieśni.
Dyrektor Łysak kilkukrotnie polemizował z krytykami spektaklu, zwracając między innymi uwagę na to, że scena z ?Boże coś Polskę? ma kontekst ironiczny i kończy się autentycznym nagraniem z demonstracji i okrzykami: Solidarność! Solidarność! Taka realizacja tej sceny, ma, zdaniem Łysaka, ukazywać rozpiętość ówczesnych doznań oraz (o ile dobrze zrozumiałem) prezentować manifestacje patriotyczne w skali: od festynu i ludowego święta aż po sakralne wtajemniczenie. Powiedział również, że obowiązek opowiedzenia o Popiełuszce spoczywa nie tylko na teatrze, ale swoją opowieść powinni głosić także inni ? i będzie to ich prawda i ich opowieść.
Podsumowując debatę, Paweł Łysak podziękował uczestnikom i nie ukrywał, że spodziewał się przed debatą złej atmosfery, napastliwości, a może nawet awantury. Dziękował więc wszystkim uczestnikom za zachowanie kulturowych norm podczas wymiany poglądów.
- * *
Dyskutanci pozostali zapewne przy swoich zdaniach. Nikt chyba nikogo do swoich racji nie przekonał. Wartością spotkania wydaje się jednak to, na co zwrócił uwagę również dyrektor Łysak, że ludzie o bardzo odmiennych poglądach i biografiach mogą ze sobą rozmawiać, bez inwektyw i wzajemnego dyskredytowania swoich władz umysłowych.