– Skąd pomysł, żeby sześćdziesięciolatek pisał doktorat?

- Przewód doktorski miałem już otwarty w 1978 roku.

– Pół wieku pisałeś doktorat?

(śmiech) – Nie, nie, wtedy pisałem doktorat trzy lata. I kiedy znalazłem się w więzieniu, dostałem informację od rady wydziału, że już nie piszę doktoratu.

– Nie pozwolili Ci go dokończyć?

- Tak. Mimo, że miałem na napisanie doktoratu pięć lat, rada wydziału UMK nie pozwoliła mi go dalej pisać po trzech latach. Tak wtedy było.

– Komuna padła, nie byłeś już więźniem. I co, czekałeś następnych dwadzieścia kilka lat?

- Pisałem prace historyczne. Zebrało się, tych poważniejszych, piętnaście. Napisałem też dwie książki historyczne. I do tego, cały czas namawiał mnie, żebym napisał doktorat profesor Włodzimierz Jastrzębski. I w końcu się zdecydowałem.

– Dlaczego akurat staroprawosławie?

- Dlatego, że to fascynujący temat i w dodatku w Polsce bardzo mało znany. Przeprowadziłem rzetelną kwerendę w archiwach w Wilnie, Mińsku, w Moskwie. Odnalazłem wiele cennych dokumentów. Pisałem ten doktorat sześć lat. Wymagał wiele czasu i był kosztowny. Te pobyty w Wilnie, Moskwie, Mińsku kosztowały.

– Gdybyś miał w kilku słowach scharakteryzować relacje Polaków ze staroprawosławnymi, jak byś je określił?

- Różnie bywało. Oni uciekali do Polski przed carskimi prześladowaniami w XVII w. Ich pobyt zalegalizował Jan III Sobieski, który stwierdził, posiłkując się eksperckimi opiniami, uważaj: …że staroprawosławni mają w swoich przekonaniach dopuszczalną dozę herezji. Byli mile widziani w Polsce. Osiedlali się na terenach, gdzie brakowało rąk do pracy, więc byli użyteczni i budowali pomyślność kraju.

– Polska stała się więc schronieniem dla tych ludzi

- Tak. Polacy zresztą liczyli na ich wsparcie później podczas zaborów. Staroprawosławni jednak nie zaangażowali się w walkę o niepodległość Polski. Byli pokaźną grupą w II RP. Było ich około 200 tys. Do dziś wspominają, że ich świątecznie odwiedził przed wojną Mościcki. Przed wojną te relacje były dobre, bowiem wroga Polsce była tradycyjna cerkiew, więc Polakom łatwiej było dogadywać się ze staroprawosławnymi.

– A dziś?

- Dziś jest ich w Polsce może tysiąc, może nawet mniej. Można ich odnaleźć na Suwalszczyźnie, na Mazurach.

– Czy coś szczególnego ujęło Cię w ich wierze?

- Tak. Oni nie odróżniają sacrum i profanum. To jest religia uświęcająca codzienność. I to jest w niej piękne. Naprawdę wspaniałe. Imponujące.

– Dziękuję Ci za rozmowę. I życzę dalszych naukowych sukcesów.

- Dziękuję.