O lepszy wizerunek Straży Miejskiej miał zadbać fachowiec od public relations specjalnie do tego zadania dodatkowo zatrudniony. I tenże specjalista orze jak może na ugorze dokonań miejskich strażników. O wszystkich spektakularnych wyczynach informuje na niedawno utworzonej stronie internetowej bydgoskiej Straży Miejskiej.

Czego się z niej dowiadujemy? Tego, że Straż Miejska nie może z braku kompetencji lub nie jest w stanie przeprowadzić zdecydowanej większości postępowań, o których informuje, samodzielnie. Opublikowane informacje w dziale “aktualności” dotyczą stwierdzonych naruszeń prawa, w zdecydowanej większości odnoszących się do kompetencji policji. Udział strażników w przeciwdziałaniu łamaniu prawa na podstawie tych relacji można uznać co najwyżej za “obywatelski” lub towarzyszący działaniom policji. Obywatelski, bo każdy z mieszkańców może przecież tak jak to czynią strażnicy, poinformować policję o naruszeniu prawa i oczekiwać reakcji tej służby na poczynione zgłoszenie. “Na miejsce wezwano patrol policji, któremu przekazano sprawę do dalszego prowadzenia”, “sprawę przekazano do KP-Śródmieście, który będzie prowadzić czynności w tej sprawie”, “czynności prowadzi Komenda Policji Szwederowo” – takimi sformułowaniami kończy się większość spraw, którymi chwali się Straż Miejska na swojej stronie internetowej.

Pokażmy ostatnie opublikowane na portalu bydgoskich strażników “osiągnięcie”.
Informacja pt. “Piwo w ogródku” jest następującej treści: W poniedziałek 5 sierpnia br. około godz. 20:24 patrol Straży Miejskiej udał się do jednego z ogródków piwnych na terenie Starego Miasta. Podczas przeprowadzanej kontroli okazało się, że pracownicy nie posiadają na miejscu wymaganego zezwolenia na sprzedaż alkoholu. W trakcie rozmowy telefonicznej z właścicielem lokalu oświadczył on, że wszelkie zezwolenia na sprzedaż alkoholu posiada przy sobie, a ponieważ znajduje się poza Bydgoszczą, nie jest w stanie aktualnie ich dostarczyć. W związku z zaistniałymi okolicznościami, tj. podejrzeniem sprzedaży alkoholu bez wymaganego zezwolenia, na miejsce wezwano patrol Policji, któremu przekazano sprawę do dalszego prowadzenia.
Od początku tego tygodnia jest to jedyne ujawnione na stronie internetowej strażników potencjalne naruszenie prawa, bo dopiero policja wyjaśni, czy do niego doszło czy nie.

Zadajmy sobie pytanie: czy przedstawiony sukces w działaniach operacyjnych jest powodem do chwały strażników, czy świadczy o kompletnej nieporadności? Z informacji wynika, że strażnicy mogą kontrolować przedsiębiorców na okoliczność posiadania przez nich zezwoleń na sprzedaż alkoholu, zapewne chodziło o piwo. W tej sprawie strażnikom udało się ustalić numer telefonu właściciela ogródka piwnego, ale już zaniechali sprawdzenia w Urzędzie Miasta, czy przedsiębiorca posiada stosowne zezwolenie, czy nie. Obywatel-przedsiębiorca nie podsunął dokumentu przed nos stróżów porządku, więc nabrali podejrzeń, że ich nie posiada. Więc od razu zawiadomili policję o podejrzeniu naruszenia prawa sprzedaży piwa bez zezwolenia. I policja nie ma wyjścia, do statystyki wpływa jej kolejna sprawa dotycząca, być może, przekroczenia przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałania alkoholizmowi. Sprawa, oczywiście, pokazuje charakter współdziałania obu służb, mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom Bydgoszczy.

W związku z tym, że strażnicy akcję wykrycia podejrzenia naruszenia przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości rozpoczęli o godz. 20.24 działania samych policjantów, mające na celu zweryfikowanie czy do tego naruszenia doszło czy też nie, prowadzone były albo w nocy z poniedziałku na wtorek, albo przenieśli je oni na dzień następny.

Ktoś trzeźwy, oczywiście, może zadać pytanie: czy aktywność Straży Miejskiej w opisanym tutaj zdarzeniu może być przyczynkiem do poprawienia wizerunku strażników w społeczeństwie, skoro i tak policjanci weryfikować będą sprzedaż piwa bez zezwolenia, a strażnicy mogli wykazać się skutecznym donosem? Wątpliwe.

Straż Miejska na swojej stronie internetowej pokazuje wiele działań, które jeszcze nie tak dawno moglibyśmy zakwalifikować jako właściwe dla ambitnej drużyny harcerskiej. Stworzyli galerię bezpańskich psów schwytanych na bydgoskich ulicach, wykazali się trzema wypadkami uwolnienia psów przywiązanych do słupów lub trzepaków w czasie ostatnich upałów, uczestniczyli w zabawach z dziećmi na półkoloniach, na placach zabaw w ramach akcji profilaktycznych itd itp. Może przez pokazanie takiej aktywności osoby wrażliwe uznają, że strażnicy są niezbędni w mieście? Ale jeśli jest to jedna z niewielu działalności strażników, w których nie jest wymagana pomoc policji, to wykazanie ich niezbędności może okazywać się coraz trudniejsze.