Abby Johnson, była dyrektor kliniki aborcyjnej Planned Parenthood, obecnie działaczka pro-life, na podstawie życia której napisano scenariusz filmy "Nieplanowane" była dzisiaj gościem u Salezjanów w Fordonie. W kościele parafii św. Marka w Fordonie dała świadectwo swojego niezwykłego życia.
Kilkaset tysięcy Polek i Polaków obejrzało już w kinach film Nieplanowane [Unplanned]. Film przedstawia historię Abby Johnson, która była dyrektorką kliniki Planned Parenthood. Po 8 latach pracy i uczestnictwa w około 22 tys. aborcji doznaje niezwykłej przemiany i staje się aktywistką antyaborcyjną. Stała się aktywną działaczką pro-life i symbolem walki z kłamstwem dotyczącym zabijania dzieci nienarodzonych.
Abby Johnson przyjechała do Polski i odwiedzi pięć miast. Pierwsze spotkanie z nią odbyło się w Bydgoszczy w parafii św. Marka w Fordonie. Po mszy w kościele opowiedziała historię swojego życia. Wychowała się w chrześcijańskim domu, ale o aborcji nie rozmawiało się w nim. O swojej pierwszej aborcji opowiedziała bez emocji. Do kliniki zawiózł ją jej chłopak, kosztowała 5 tys. dolarów. Po zabiegu chłopak czekał na nią za drzwiami.
Rok później już w college'u jako studentka rozpoczęła pracę jako wolontariuszka w Planned Parenthood, klinice aborcyjnej. Pracowała w niej 8 lat. Dbała o to, by aborcja była bezpieczna. Początkowo w klinice abortowane były dzieci do czwartego miesiąca ciąży, ale potem również do szóstego. W USA do tego wieku dziecka poczętego aborcja jest legalna.
Przełom w jej życiu nastąpił, gdy poproszona została do asystowania przy aborcji. Wtedy na USG zobaczyła płód w 13 tygodniu życia. Zobaczyła dziecko z ukształtowanymi rękoma, nogami, palcami i dostrzegła instrument ssący, który dotknął jego ciała. - Wtedy lekarz poprosił asystenta, by włączył maszynę ssącą. To małe ciało, to małe dziecko próbowało uciekać, zaczęło ruszać rączkami i nogami... Potem zobaczyłam jak instrument ssący rozrywał małe ciało... - relacjonowała Abby Johnson. - Wróciłam do gabinetu i już wiedziałam, że już nigdy nie będę uczestniczyć w zabiegu aborcyjnym... Ale nie wiedziałam, co ze sobą począć - powiedziała. Pustka i załamanie przerodziło się w modlitwę. Zrozumiała, że uczestniczyła przez 8 lat w czymś strasznym - 22 tysięcy zabiegów. - Czy Bóg mi wybaczy to, co zrobiłam? - pytała i prosiła o wybaczenie. Tak doznała nawrócenia. Zaangażowała się w ruch pro-life.
- Chciano mi zamknąć usta, bym nie mogła mówić, co działo się w klinice. Podano mnie do sądu. Przegrali! I dzielę się swą historią. Mówię, że w łonie matki to jest dziecko, od samego momentu poczęcia - mówiła, a zwracając się do słuchających świadectwa ludzi stwierdziła: - Nigdy nie możemy się bać stanąć w obronie słabych, dzieci, które same nie mogą się bronić!
Abby Johnson ze swoim świadectwem wystąpi w pięciu miastach - po Bydgoszczy uda się do Krakowa, Piły, Rumi i Warszawy. W sobotę, 15 lutego, w Sali Kolumnowej Sejmu, dzięki zaangażowaniu posłów z Parlamentarnego Zespołu na rzecz Życia i Rodziny, weźmie udział w konferencji pt. „Formy wsparcia dla kobiet w ciąży znajdujących się w sytuacji kryzysowej”.
Abby Johnson dokonała w młodości dwóch aborcji. Teraz jest mężatką i ma siedmioro dzieci.