Witold Sieciński (ur. 1933) fotografuje od 1960 roku. Wędruje po różnych zakątkach Polski. Przeszedł setki kilometrów w poszukiwaniu miejsc zapomnianych, opuszczonych, o ciekawych dziejach. Zauroczony starą architekturą, pięknem rodzimego krajobrazu. Bohaterami jego zdjęć są wiejskie chałupy, dworki, pałace, kościoły, wiatraki, przydrożne krzyże i kapliczki, płoty, lasy, drzewa, pola, rozlewiska. W swoim archiwum ma kilka tysięcy negatywów. Sam wywołuje filmy, robi odbitki. Jest członkiem Warszawskiego Towarzystwa Fotograficznego, Fotoklubu Rzeczypospolitej Polskiej. Autor kilkudziesięciu wystaw indywidualnych, laureat kilku nagród artystycznych.
Krzyże i kapliczki ustawiane na rozstajach dróg, wznoszone w miejscach ważnych, często dramatycznych wydarzeń, stały się nierozłącznym elementem polskiego krajobrazu. Z Jezusem, Matką Boską, św. Franciszkiem, św. Krzysztofem, św. Janem Nepomucenem? Wznoszone jako wota dziękczynne, w celach obrzędowych. Urokliwe, nastrojowe. Z drewna, kamienia, metalu. Najczęściej są dziełem anonimowych, ludowych twórców. Na fotografiach Witolda Siecińskiego opowiadają o przemijaniu i trwaniu, tradycji, tragediach i radościach dotykających ludzi, którzy je w tych szczególnych, dzisiaj często tajemniczych, miejscach budowali.
W moim życiu dominują dwie pasje: wędrowanie i fotografowanie. Fotografuję ponad czterdzieści lat. Na początku interesowało mnie wszystko. Potem zauroczony starą architekturą, wyszukiwałem wiejskie chałupy i zabudowania, dworki, przydrożne kapliczki, wiatraki, których los zdawał się być przesądzony czekała je rozbiórka, unicestwienie. Fotografowałem je, starałem się poznać dzieje ludzi, którzy w nich mieszkali bądź opiekowali się nimi. W wielu przypadkach miałem rację, dzisiaj po nich pozostały skrawki zarośniętej ziemi. Żyją na moich zdjęciach. Czasami bywało odwrotnie. Zafascynowany szczególnymi postaciami, ich losem jechałem odszukać miejsca z nimi związane. Rejestrowałem ich obecny stan, otoczenie. Podstawowym tematem moich zdjęć stało się przemijanie i trwanie. Wyjątkowym obiektem moich zainteresowań są wierzby, zaskakująco szybko znikające z polskiego krajobrazu. Sam wywołuję filmy, sam je opracowuję. W swoim archiwum mam kilka tysięcy negatywów. Odczuwam zadowolenie, że moje fotografie przypominają o tradycji, przybliżają ludziom piękno polskiego krajobrazu, którego żyjąc szybko, nie zauważają wokół siebie.
Witold Sieciński