Mizerna cicha

Najodważniejszym niestraszna była zima i powątpiewanie, czy ktoś jeszcze dotrze oprócz nich na tę muzyczną biesiadę.
Było więc prawie mizernie i cicho, jak w tej stajence, ale jakże jednocześnie sympatycznie i klimatycznie, jak to się obecnie określa. Kiedy łamaliśmy się opłatkiem, w tle jakże trafnie zabrzmiała staropolska kolęda “Mizerna cicha” w interpretacji Krzysztofa Klenczona wraz z Czerwonymi Gitarami nagrana w 1967 roku…

Gwiazdkowy recital

Leszek Agaciński solidną pracą w ostatnich tygodniach chciał nam udowodnić, że jego mało eksploatowany talent wokalny w ostatnich dziesięcioleciach ma się dobrze i czas na jego ponowne pokazanie. Bożonarodzeniowo-karnawałowy wieczór był ku temu doskonałym pretekstem.
Dawny wokalista bydgoskiej grupy Temperamenty, rozpoczął od trzech urokliwych, zadumanych polskich kolęd, jakże bliskich naszej romantycznej polskiej duszy. “Lulajże Jezuniu”, “Gdy śliczna panna” oraz “Jezus malusieńki” wprowadziły cudowny świąteczny nastrój. Nawet wtargnięcie, na chwilę, dziwnej pani z bluźnierstwami na ustach, mniej lub bardziej świadomej tego co czyni, nie zburzyło tej czarownej atmosfery. Być może skoro kolędowaliśmy to i czart musiał przez chwilę zaistnieć w tej jasełce…

Tańcząc wokół choinki

Kolędy sprawa fundamentalna, ale świąteczne piosenki w wykonaniu gwiazd rock`n`rolla, to również kawał naszej wspólnej historii. Żyjemy z nimi te kilkadziesiąt lat. Magicznym jest to, że świąteczne rytmy cofają nas cudownie do krainy dzieciństwa. Może właśnie to jest tym największym magnesem Świąt, w tej świeckiej ich warstwie. Jeżeli powrót w krainę dzieciństwa, to nie mogło obyć się bez udziału słodyczy, jednego z atrybutów tego okresu życia człowieka. Kiedy na przemian z Leszkiem Agacińskim częstowaliśmy zebranych cukierkami, ich sympatyczne uśmiechy potwierdzały tę opinię!
A nasi muzyczni idole sprzed lat, którzy przenieśli nas z powrotem do tych Gwiazdek dzieciństwa i wczesnej młodości, to Brenda Lee ze swoim prawie gwiazdkowym hymnem “Rocking Around The Christmas Tree”. Pamiętacie te cudowne rock`n`rollowe dziecko?
Dzisiaj podziwiamy czasami 20- lub 25-letnich debiutantów, a przecież ona startowała na poważnie w showbiznesie mając 11 lat!
Pamiętacie młodego zawadiakę Colorado z filmu “Rio Bravo” śpiewającego wraz z Deanem Martinem, jedną z filmowych ballad wszechczasów “My Riffle, My Pony and Me”? Tak, to oczywiście Ricky Nelson, który przeszedł nieco później do historii z powodu “Hello Mary Lou”. U nas, 5 stycznia, Ricky zaśpiewał z ekranu romantyczny “The Christmas Song”.
Nie mogło zabraknąć oczywiście Johna Lennona, a jeśli czas świąt, to czyż można nie wysłuchać “So This Is Christmas” zawsze powodującego ten wzruszający dreszczyk.
Warto przypomnieć, że to właśnie John Lennon powiedział kiedyś na temat Brendy Lee, że jej głos to coś najlepszego co nam się przytrafiło w kobiecym rock`n`rollu.

Leszek świąteczny

Leszek wraca na estradę i po kolędach, którymi rozpoczął recital, przyszedł czas na świąteczne hity i to jakie. Jeżeli przecież już sięgać po klasykę gatunku, to czemu nie po tę z najwyższej półki?! Właśnie tak się zdarzyło i dlatego z taką przyjemnością wysłuchaliśmy “White Christmas”, rozsławione przez mistrza nastroju Binga Crosby`ego, “Silent Night” z repertuaru dziesiątków wykonawców, w tym również Elvisa Presleya, a Leszek ma do Elvisa niewątpliwą słabość. Na koniec tej części recitalu wybrzmiało “Let It Snow”, także superstandard, z repertuaru przede wszystkim Deana Martina. Nawiasem mówiąc “zaklęcie” zadziałało i biały puch otulił nas już 24 godziny później.

Srogie zimy, błogie wspomnienia

Zanim usłyszeliśmy kolejny zestaw pięknych, świątecznych pieśni, przypomnieliśmy sobie wzajemnie, jakie to zimy najbardziej utkwiły nam w świadomości z tamtych dziecięcych i młodzieńczych lat. Bezdyskusyjny top to dwie zimy stulecia, czyli ta z przełomu 1962/1963 i oczywiście zima totalna 1978/1979, ale również sroga zima z lat 1969/1970. Zamarznięta Brda, kanały, glinianki pełne były łyżwiarzy. Zaśnieżone stoki, górki pełne saneczkarzy, narciarzy było wtedy jakby niewielu. Tęgie zimy z tunelami śnieżnymi na ulicach Bydgoszczy. Pamiętam jak w styczniu 1963 roku, odkopywaliśmy ulicę Koronowską na Czyżkówku. Od strony ulicy Grunwaldzkiej odśnieżała bardzo liczna ekipa uczniowska naszej “siedemnastki”, a naprzeciw nas rówieśnicy z “szesnastki”, tak jak i my uzbrojeni w szpadle i łopaty! Solidarny trud jakby na chwilę wprowadził zawieszenie broni, pomiędzy naturalnymi “wrogami”. Nie licząc bitwy na śnieżki oczywiście!

Oj długo można by wspominać mrozy i śniegi z tamtych lat, zamknięte szkoły, lekcje w bardzo dziwnych zastępczych miejscach… Kwitując ten czas z początku lat 60. i końca lat 70. wysłuchaliśmy kolejnych muzycznych, świątecznych perełek z tamtych mroźnych i śnieżnych lat.

Pierwsza z nich to “My Christmas Prayer” w wykonaniu Billy Fury`ego, następnie doskonały gwiazdkowy klip zaprezentowali The Swinging Blue Jeans zatytułowany “She`ll Be Home For Christmas” z piękną harmonią głosową, charakterystyczną dla zespołów z Liverpoolu z początku lat 60. Na koniec tych zimowych reminiscencji, wysłuchaliśmy gigantów country rocka czyli The Eagles (którzy największe tryumfy święcili w latach 70.) w nastrojowej kompozycji “Please Come Home For Christmas”.

Gdzie się podziały…

Po świętach Bożego Narodzenia to sylwestrowo-noworoczne bale i karnawał, stały się kolejnymi tematami naszych, nostalgicznych wspomnień tego wieczoru.
Czy pamiętacie Państwo swoich rodziców, wychodzących na bale w czapkach górniczych i innych, tworzonych misternie z krepy, bibułki?
Te połyskujące suknie naszych mam… Pamiętacie karnawałowe roztańczone bydgoskie lokale – Savoy, Zodiak, Zawisza, Orbis z legendarną “Malinową” i te wszystkie inne sale w zakładach pracy, szkołach, domach kultury?
Trudno zapomnieć i te nasze szkolne i klasowe bale przebierańców. Dominowały Czerwone Kapturki i Księżniczki, a my brać chłopięca przeważnie w strojach niby to z Dzikiego Zachodu.
Indianie kontra kowboje to było to, co nas elektryzowało wtedy bardziej niż dzisiaj sportowe i polityczne emocje! Ech jaką radość stanowią nieliczne zachowane zdjęcia, w kowbojskim kapeluszu, a tuż obok jakiś często tajemny obiekt westchnień z IIb w stroju Królewny Śnieżki!

Leszek Agaciński w tej karnawałowej części swojego recitalu, sięgnął po kolejne evergreeny i usłyszeliśmy jego wersje “Fever”, “Love Letters”, czyli kojarzyć to można z Presleyem i Patem Boonem. Mnie, w przypadku tego drugiego przeboju, mocno utkwiła w uszach wersja Michaja Burano z pierwszego albumu Niebiesko-Czarnych z tą niezapomnianą okładką a la “With The Beatles”.
Dwa kolejne przeboje to “Tequila Sunrise”, czyli raz jeszcze coś z katalogu The Eagles oraz “Bringing On Home To Me” przypominający nie tylko Sama Cooka i Animalsów, ale i nasz wspaniały wieczór w ElJazzie w dniu 24 listopada 2015 roku, z muzyką The Animals w roli głównej.

  • ..tamte prywatki*

Świece dogasały już prawie, kiedy nasze skromniutkie, acz urokliwe, 12. Big Beat Jazzowe spotkanie dobiegało powoli do końca.
Taką muzyczną puentą, stał się szlagier “Gdzie się podziały tamte prywatki”. Piosenka mocno obśmiana, ponoć kiczowata, wręcz obciachowa, zdaniem niektórych, nią znudzonych, ale jej magia jednak nadal działa! Kiedy spojrzałem na tę dzielną, uśmiechniętą gromadkę wiernych fanek i fanów bigbitu i rock`n`rolla to widać było, że wszyscy by chcieli powrotu tamtych niezapomnianych prywatek!

Jeszcze przed rozstaniem posłuchaliśmy “Diany” Paula Anki, “Only You” – Plattersów, “Let`s Twist Again” – Chubby Checkera i “She Loves You” Beatlesów, czyli hity większe… od tych największych!

Elvisowe do usłyszenia

Leszek Agaciński, kończąc definitywnie nasz świąteczno-karnowałowy wieczór, zaśpiewał jeszcze raz coś z repertuaru króla Elvisa, balladę “Can`t Help Falling In Love”. Z muzyką Presleya nie żegnamy się jednak na długo!

Zapraszamy na kolejne spotkanie w Big Beat Jazz Klubie w dniu 26 stycznia 2016 roku o godz 19.00. Spotkamy się jak zwykle w ElJazzie w Bydgoszczy, przy ulicy Krętej 3.
Bohaterami wieczoru będzie dwóch mistrzów rock`n`rollowego nastroju – Ricky Nelson i właśnie Elvis Presley.
Zagrają bydgoscy muzycy, usłyszymy “Hello Mary Lou”, “Heartbreak Hotel” i wiele innych!
Wstęp wolny, a rytmy i wolne, i szybkie!!!
Nie można nie być – karnawał trwa!!!

Zbigniew Michalski