Przedostają się do zaprzyjaźnionych mediów informacje z ratusza, że na dobrej drodze są rozmowy z firmą deweloperską, która za intratne działki budowlane na terenie Bydgoszczy jest gotowa odstąpić miastu młyny Rothera. Mówi się o tym w taki sposób, jak gdyby mieszkańcy powinni być dozgonnie wdzięczni Nordic Development. Przecież zrobi Bydgoszczy niesamowity prezent: młyny, których wartość szacowana jest na ponad 45 mln zł, przekaże w zamian za działki warte 15 mln zł.

Używając kolokwializmu, to zwyczajny pic na wodę. Nieruchomość nie jest warta tyle, ile ktoś sobie ustali przy biurku. Trzeba wystawić ją na sprzedaż, a wtedy się okaże, jaka jest jej wartość rynkowa. Nordic Development nabył młyny Rothera od Budopolu za 6,4 mln zł. Tyle znaczy były wówczas warte. Przez minione kilka lat trochę bardziej podniszczały. I dlatego są warte kilkadziesiąt milionów więcej?! Jawny absurd.

Goła prawda jest taka, że Nordic Development nie ma środków, które trzeba władować w remont i zagospodarowanie tych obiektów. Musi za to ponosić koszty ich utrzymania. Nie udało się firmie przeforsować ambitnego projektu, aby w młynach otworzyć market, a obok wybudować parking samochodowy. To by całkowicie zburzyło niepowtarzalny klimat Wyspy Młyńskiej. Dlatego nie doszło do zmiany miejscowego planu zagospodarowania, o którą zabiegał Nordic Development. Wtedy firma zapowiedziała, że wspólnie z prezydentem Bruskim przygotuje nową koncepcję. Właśnie ją poznaliśmy. Miasto ma przejąć kosztowne w utrzymaniu i wymagające ogromnych środków na remont młyny, a Nordic Development ma dostać atrakcyjne działki budowlane.

Jakoś nie przedostają się z ratusza informacje, że Pomorska Spółdzielnia Mieszkaniowa złożyła ofertę zakupienia za 3,5 mln zł jednej z działek przy ul. Powstańców Warszawy i powiadomiła, że są chętni na kupno następnych. Zamiast pieniędzy ze sprzedaży działek budowlanych prezydent Bruski woli młyny Rothera. A podobno brakuje w mieście pieniędzy na inwestycje drogowe. One nie wpłyną do kasy miejskiej. Mało tego, młyny będą domagały się nakładów, na które miasto nie stać. Podobno minister Zdrojewski da pieniądze na remont młynów Rothera, aż 250 mln zł. Podobno pozytywnie ustosunkowany jest do tego zamiaru.

Podobno to podobno. Wiadomo natomiast z całą pewnością, że nie dał ani złotówki na rewitalizację Wyspy Młyńskiej, chociaż powstawały tam obiekty muzealne. Nie dał też ani złotówki, choć obiecywał dużą kwotę, na remont Teatru Polskiego. Nawet zresztą gdyby obiecał, że da na wyremontowanie młynów, to byłaby tylko obietnica. Minister Nowak osobiście pojawił się w Bydgoszczy, żeby zapewnić, iż będzie budowana droga S5, po czym wrócił do Warszawy i nie umieścił jej w planie inwestycyjnym na najbliższe lata.

Załóżmy jednak, że zdarzyłby się cud i minister by dotrzymał słowa. Na Wyspie Młyńskiej stoją dwa pięknie odremontowane młyny. Jaka bydgoska uczelnia da radę utrzymać obiekty o tej kubaturze. Żadna. Jaka instytucja kultury? Żadna.

Mówi się, że trzeba coś zrobić z tymi młynami, gdyż szpecą Wyspę Młyńską. Szpecić to szpeciła Stary Rynek Kaskada, wrzód na staromiejskiej tkance miasta. Młyny Rothera stoją tam, gdzie je w połowie XIX wieku zbudowano. Są podniszczone, ale na swoim miejscu.
Dlaczego nagle, właśnie teraz, rok przed wyborami samorządowymi, trzeba podjąć decyzje w tej sprawie? Powiada się, że gdy nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo. W tym przypadku oczywiste jest, że głównym beneficjentem zamiany historycznych budowli na atrakcyjne działki budowlane będzie firma deweloperska.

O Nordic Development głośno było niedawno w związku z decyzją miejskiego konserwatora zabytków, który zezwolił na wyburzenie stuletniego z okładem budynku przy ul. Grottgera 4, w którym dawno, dawno temu mieszkał śluzowy, bo w tym miejscu deweloper zamierza postawić apartamentowiec. Konserwator tłumaczył się, że otrzymał od inwestora ekspertyzę rzeczoznawcy budowlanego, z której wynikało, że dom ten był w złym stanie technicznym.

Bardzo często się zdarza, że budowle historyczne są w opłakanym stanie technicznym, ale się ich nie rozbiera. W jednym z pierwszych projektów apartamentowca przy Grottgera przewidziano, że dom zostanie zachowany i włączony w bryłę wieżowca. Tak postępuje się w takich przypadkach na Zachodzie. Oczywiście, taniej jest historyczny budynek wyburzyć.

Nordic Development to w pewnym sensie firma niezwykła. Zarejestrowana została w 2007 roku, siedzibę ma w Warszawie, naprzeciw Pałacu Kultury w Warsaw Financial Center, a więc w prominentnym bardzo miejscu, natomiast interesy robi wyłącznie w naszym mieście. Jak informuje na swojej stronie, jest deweloperem skupiającym się na bydgoskim rynku nieruchomości, gdyż Bydgoszcz ?daje wiele atrakcyjnych możliwości inwestycyjnych?.