Z początku obchody były po prostu manifestacjami mającymi na celu uzyskanie socjalnych przywilejów. “Pierwszy Maj! Te dwa słowa wystarczają, aby przerazić wszystkich wrogów proletariatu.” Tak pisano w 1894 roku. W końcu krajami wschodu zaczęli rządzić zawodowi obrońcy klasy robotniczej. Zamiast bać się proletariuszy woleli sami ich przerażać.

Socjaliści pacyfikują roszczenia obywateli

W czasach PRL-u ta zatroskana władza pacyfikowała roszczenia obywateli jeszcze brutalniej, niż to się działo w okresie rozkwitu kapitalizmu w Stanach Zjednoczonych. 1 Maj przestał być walką o lepsze warunki pracy, a stał się publicznym ubóstwieniem systemu. Genezą pierwszomajowych manifestacji była więc walka o socjalne rozwiązania prawne, ale gdy zaczęli rządzić socjaliści, to okazało się, że niezadowolenia nie tylko nie można manifestować, ale nawet otwarcie głosić. Szczególnie w tym właśnie dniu.

Utyskiwać w czasach PRL-u na warunki życia w dniu 1 maja, to jakby kwestionować istnienie Jezusa podczas wigilijnej kolacji. Miały być pochody pierwszomajowe manifestacją siły i jedności robotników, a stały się pochodami słabych i sterroryzowanych, niby towarzyszy, właściwie poddanych. Tego dnia roku 1946 Cyrankiewicz krzyczał “Niech żyje Związek Radziecki”. I tak działo się co roku przez kolejnych kilkadziesiąt lat. W 1985 Jaruzelski mówił “Ślemy pozdrowienia leninowskiej Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.” A dziś? Ślemy pozdrowienia bratnim narodom europejskim, nie radzieckim. Okazało się, że bliższe powinowactwo mamy jednak z dziećmi Zachodu.

Zamiast pochodów święto przystąpienia

Po 89 roku wiejskie dożynki były bardziej popularne niż pierwszomajowe pochody. Nowa władza demokratyczna, pluralistyczna wypełniła nam jednak tę ideową pustkę rodzącym się na naszych oczach nowym świeckim rytuałem. “Świętem Wniebowstąpienia do Unii Europejskiej”. O, pardon!, przystąpienia. Oficjalne hasło to “10 lat świetlnych członkostwa Polski w UE”. Nie jest przypadkowe, że właśnie w dniu 1 maja przyłączono 10 wschodnich krajów do Unii. Dzięki temu bez radykalnego zerwania z niedawną tradycją wprowadza się nową. Boże Narodzenie też świętujemy w dniu przesilenia zimowego. Było kiedyś 25 grudnia święto boga słońca, a chrześcijanie umiejętnie zostawili ten sam dzień, tylko zmienili obiekt celebracji. Coś podobnego obserwujemy dzisiaj.

Przemilczane bezrobocie

Premier świętuje rozkwit gospodarczy i przystąpienie do UE. Na tej zielonej kryzysoodpornej wyspie liczba zarejestrowanych bezrobotnych wynosi wciąż ponad 2 miliony 200 tysięcy osób. Nie licząc studentów stacjonarnych, którzy formalnie bezrobotni być nie mogą, ale też często pracy nie mogą znaleźć. Pomimo tego, że ponad 2 miliony Polaków wyemigrowało, stopa bezrobocia wynosi 13,9%. Gdyby nie exodus zarobkowy, to bezrobocie byłoby około 2 razy wyższe. Więc zbliżone do tego z 2003 roku, przed przystąpieniem do UE, które wynosiło wtedy 20%. Mamy więc sukces! Władza nie pozbyła się bezrobocia i wciąż nie ma na to pomysłu, ale pozbyła się bezrobotnych. A pozostali mogą czerpać radość z autostrad i ścieżek rowerowych. Narodowego święta pracy też trzeba się pozbyć, bo pracy wciąż brakuje. Więc co tu świętować? Bezrobocie? Będzie za to święto euroentuzjazmu.

Czym będzie 1 maja w przyszłości?

Dziś oficjele będą świętować z okazji proletariackiej rocznicy i z okazji przytulenia się Polski do Zachodu. Mamy okres przejściowy. Wciąż jeszcze święto pracy, ale już bardziej święto przystąpienia do UE. Można jednak postawić pytanie, czym będzie 1 maja za 10 lat? Może, jak 128 lat temu, manifestacją ludzi czujących się pokrzywdzonymi. Może, jak w PRL-u, obligatoryjną manifestacją entuzjazmu wobec wrogiej okupacji. Może nie będzie jednak tak źle.

Wezmą ludzie do ręki kalkulator, sprawdzą dane, dodadzą, odejmą i pomnożą, a potem dostrzegą, że dotacje, to kilka procent polskiego budżetu, a wydawane są głównie na to, co nie generuje przychodów i nie daje ludziom pracy. Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem ustawę budżetową. Większość tego, co nas otacza, pochodzi od polskiego podatnika, ale próbuje się Polaków przekonywać, że polskie pieniądze śmierdzą, a europejskie pachną lawendą.

Większość myśli, że im więcej Unii, tym lepiej. Donald Tusk wyjaśnił, że “Polacy 1 maja mogą wypić toast za swoją skuteczność”. I tłumaczył kiedyś Gomułka: “Polska może istnieć i rozwijać się tylko jako kraj socjalistyczny.” Więc skoro już nam wszystko wyjaśniono, to wystarczy zakrzyknąć: “Wiwat maj! Pierwszy maj!”