Zbliżają się wybory, więc wszystkie poważne ugrupowania zlecają przeprowadzenie sondaży opinii publicznej. Okazało się, że bardzo wielu bydgoszczan nie ma zamiaru uczestniczenia w tym ?święcie demokracji?. Zostaną w domach. Uzasadniali swoją decyzję negatywną oceną polskiej klasy politycznej. Również politycy bydgoscy zostali surowo przez nich osądzeni. Zarzucono im lenistwo, brak wiedzy, ale także fanfaronadę. Zdaniem znacznej części respondentów, zarówno ekipa prezydenta, jak i radni sprawiają wrażenie niekompetentnych bufonów i nadętych ważniaków.

Politycy PO postanowili podjąć próbę doprowadzenia do ocieplenia swojego wizerunku. Ponieważ ceniona jest umiejętność żartowania z siebie samego, zaczęli na niektóre imprezy zakładać nosy klaunów. To się bardzo spodobało wszystkim uczestnikom tych spotkań. Okazało się, że czerwone nosy przyczyniły się do zmiany tonu wypowiedzi osób zabierających głos na polubowny, wykazujący zrozumienie dla odmiennego spojrzenia na ten sam problem.

Radni PO uważają, że najwięcej negatywnych emocji daje o sobie znać podczas zgłaszania interpelacji. Pojawiają się wtedy wycieczki personalne i różnego rodzaju złośliwości. Dotyczy to radnych, ale także odpowiadającego na interpelacje prezydenta. Pojawiła się więc propozycja, aby w trakcie tej części sesji rady miasta nakładano czerwone nosy.

Opozycja z rezerwą podchodzi do tego pomysłu, ale głosami PO i SLD można doprowadzić do wcielenia go w życie. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, największym entuzjastą zmiany regulaminu posiedzeń rady miasta jest radny Lech Zagłoba-Zygler.