Na teren Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku można się dostać od strony ul. Gdańskiej w kilku miejscach. Najbliższe od strony miasta (obok torów tramwajowych) wydaje parkowi jak najgorsze świadectwo. Spacerowiczów wita tak zardzewiała tablica, że bez podejścia na bliską odległość kompletnie nie wiadomo, o czym ona informuje. Kierownictwu myślęcińskiego parku to nie przeszkadza. Osobom nadzorującym bydgoskie spółki komunalne również to nie wadzi.
Najprawdopodobniej Marcin Heymann nie ma pojęciu o istnienia tego szkardka. Przez kilka lat prezesowania nie zauważył obskurnej sceny usytuowanej na polanie Różopole, w centralnym punkcie LPKiW. O odłażącej farbie, porośniętych trawą schodkach, odrapaniach i szpecących bohomazach dowiedział się z naszej publikacji. I okazało się wtedy, że można w parę dni uporać z tym problemem.
Jesteśmy dobrej myśli. Prezes Heymann ma wprawdzie ważniejsze rzeczy na głowie niż estetyka parku w Myślęcinku, ale czasami zajmuje się też sprawami prozaicznymi. Udało się doprowadzić do porządku dużą scenę na Różopolu, to uda się też usunąć szpecący znak witający spacerowiczów przy wejściu do LPKiW.