Marta Gracz: Kiedy i gdzie, narodził się pomysł założenia Kawiarni Literackiej?

Wiesława Barbara Jendrzejewska: W domu kultury Modraczek, dokładnie w gabinecie pani dyr. Agnieszki Buzalskiej, z którą planowałyśmy ?coś? literackiego, coś dla społeczności, najpierw lokalnej, osiedlowej. To był marzec lub kwiecień 2007 r., a w maju odbyło się pierwsze spotkanie z bardzo dobrym poetą. I tak to się zaczęło?

Dlaczego Modraczek? W Bydgoszczy jest wiele innych domów kultury?

- Z Modraczkiem miałam kontakt już wcześniej. Poza tym młoda, otwarta pani dyrektor na ciekawe inicjatywy kulturalne, młoda kadra, chętna do działań, piękny lokal? sprawiły, że właśnie tu, już od prawie pięciu lat działa nasza Kawiarnia Literacka.

Czy od samego początku, w Pani zamyśle, przeznaczeniem Kawiarni, były spotkania z artystami z całego kraju, czy może początkowo chodziło o promocję ?rodzimych?, bydgoskich twórców?

- Na pewno na początku myślałam o poetach bydgoskich, ale bardzo szybko dobre wiadomości się rozchodzą, a że jestem związana z kilkoma grupami literackimi, a też należę do Stowarzyszenia Autorów Polskich, mam kontakt z poetami z całej Polski i oni, dowiadując się o naszej KL, sami zaczęli o nią dopytywać i tu prezentować swoją twórczość.

Jak to jest, że na swój ?występ? w Modraczku artyści potrafią czekać miesiącami, a Pani zapewnia im serdeczne przyjęcie przy pełnej sali. Nie jest tajemnicą, że często spotkania tego typu, kończą się całkowitym brakiem zainteresowania a zaproszony artysta miast karmić, poskramia urażone ego w otoczeniu pustych krzeseł.

- No faktycznie. Jest to fenomen tej kawiarni, do której lgną i poeci, i słuchacze. Na początku niewielu ludzi kultury w Bydgoszczy wierzyło w powodzenie tej inicjatywy, ale ja jak się za coś zabieram, to oddaję się temu cała, z pełnym optymizmem w powodzenie. Mamy jedno spotkanie w miesiącu (świadomie jedno, by nam nie spowszedniało), to jest 10 spotkań w roku, zatem trzeba czekać na swój termin, ale nikt do tej pory się nie wycofał z czekania i nikt nigdy nie oddał swojego terminu, a bywa, że czekają? dwa lata?

Wielu ludzi wypatrzyło nas w Internecie. Piszą, pytają i po prostu chcą wystąpić w prawdziwej Kawiarni Literackiej. Ostatnio odezwał się pisarz z Krakowa, który oglądając naszą stronę na Facebooku i galerię zdjęć, stwierdził, że takiej kawiarni nie ma w Krakowie! Obiecuje, że niebawem wyda drugą książkę (mamy wymagania wobec piszących, nie mogą to być amatorzy) i natychmiast zapisuje się w kolejce.

Proszę zdradzić Pani ?przepis? na udane spotkania autorskie?

- Dużo czasu poświęcam promocji zaproszonych gości, zachęcam, zapraszam, przekonuję, że warto spotkać prawdziwego poetę, który jest człowiekiem, jak my wszyscy, ze swoimi zaletami i wadami, że jest okazja zakupić jego książkę, otrzymać autograf, a wszystko to w miłej atmosferze, w pięknym lokalu przy filiżance dobrej kawy czy herbaty, a w upały przy wodzie mineralnej, fundowanej przez dyrekcję Modraczka. Wiem, że nasi stali goście, bo takich już mamy, zapraszają swoich znajomych, a tamci następnych. Przyznam, że mnie samą zdumiewają czasem te tłumy, które do nas przybywają, nawet w deszcz i w mróz. Zdarza się, że trzeba dostawiać krzesła, choć lokal nie jest mały. Poza tym, ja jestem zawsze do prowadzenia takich spotkań przygotowana i staram się, aby każde było choć trochę inne, a zawsze ciekawe i zachęcające do dyskusji, które u nas taż mają miejsce. Bywa, że i po oficjalnych spotkaniach nawet, tak kuluarowo. Tak rekomenduję książki zaproszonych pisarzy, że sprzedają je z dużym powodzeniem. Raz nawet się zdarzyło, że? poecie zabrakło egzemplarzy. Stwarzam sympatyczną, partnerską atmosferę, nie robię z Twórcy pomnika, przez co staje się on dostępny dla każdego, kto jest obecny z nami. Ponadto zapraszam znaczących poetów, a dla atrakcyjności spotkań, w celu integracji sztuk – muzyków, solistów, malarzy, fotografików, czyli jest to kawiarnia na poziomie, a w takiej dobrze czują się wszyscy.

Jest Pani przecież nie tylko dobrym organizatorem spotkań literackich, ale przede wszystkim poetką i pisarką. Nie tylko Pani zaprasza, ale i bywa zapraszana na spotkania autorskie. W jakiej roli czuję się Pani lepiej? Która wymaga więcej pracy i wiąże się z większym stresem?

- To prawda, ale trudno te dwie role porównywać, bo są zupełnie inne. Ja jestem osoba otwarta i twórczą, lubię ludzi i dlatego dobrze się wśród nich czuję i jako prowadząca spotkania autorskie, i jako poetka oraz pisarka. Naprawdę nie wiem, czy łatwiej pytać, czy odpowiadać, bo w każdym przypadku trzeba mieć coś, najlepiej mądrego, do powiedzenia. I nieprawdą jest, że ktoś z taką praktyką się nie stresuje. Przeżywam każde spotkanie, nie pozwalam sobie na bylejakość i myślę, że tym wzbudzam szacunek i chęć współpracy ze mną. Uzyskane, zaszczytne tytuły społeczne, takie jak KOBIETA ROKU, czy KOBIETA z PASJĄ, to przecież nade wszystko moja działalność literacko-artystyczna z Kawiarnią Literacką w roli głównej.

Bądźmy realistami? W naszym kraju, jest coraz mniej miejsca na kulturę i sztukę. A jeśli pewnego dnia, okaże się, że KL trzeba będzie zamknąć?

- To prawda. Coraz mniej jest takich miejsc, a jak już są, to świecą pustkami, zwłaszcza po stronie publiczności. Jeśli jednak chodzi o Modraczek, nigdy, nawet przez moment, nie przyszło mi do głowy, że tej kawiarni mogłoby nie być, bo przecież już jest znana w całej Polsce, ale też poza jej granicami. Mieliśmy też poetę Polaka, który od dziesiątek lat mieszka za Odrą. Mam wrażenie, że nie tylko ja i poeci, ale też nasza liczna, wierna publiczność, już nie wyobraża sobie nie tylko osiedla Wyżyny, gdzie działamy, ale całej Bydgoszczy bez tego twórczego miejsca. Myślę, że dopóki dyr. Modraczka będzie Pani Agnieszka Buzalska, nasza KL będzie działać. Póki co, mamy poetów i pisarzy zapisanych do grudnia 2013 roku. Zna ktoś drugą taką kawiarnię literacką ?

Zbliża się koniec roku? To dla każdego czas podsumowań i planów na nowy rok. Czego Pani sobie życzy w związku z Kawiarnią w nowym roku?

- Już myślę o naszym, jubileuszowym, pięćdziesiątym spotkaniu, które będzie 12 kwietnia 2012 r. Chciałabym, aby było to wyjątkowe spotkanie i dla Poetów, i dla mieszkańców, którzy do nas przybywają. Wciąż wpisuję nowe, dobre nazwiska do wspomnianej, literackiej kolejki. Marzy mi się kolejny almanach, bo już jeden przy pomocy Modraczka i Rady Osiedla wydaliśmy. Nie ukrywam, że chciałabym, aby Literaci otrzymywali wyższe honoraria, bo Ci spoza miasta często dopłacają na przejazd, czy hotel. Ale czy to nie ewenement, że mimo to wciąż przyjeżdżają i chcą się z nami dzielić swoją twórczością?

Dziękuję za rozmowę, życząc nieustającej energii w pracy związanej z KL.

Z Wiesławą Barbarą Jendrzejewską ? prowadzącą spotkania literackie w KL w bydgoskim Modraczku, rozmawiała Marta Gracz