Za pół roku odbędą się wybory samorządowe według nowej ordynacji, która nałożyła obowiązek przekazywania transmisji z lokali wyborczych.
Kodeks wyborczy znowelizowano głownie po to, żeby uniknąć kolejnego „cudu na urną”. Lokale obwodowych komisji wyborczych mają zostać wyposażone w kamery, co umożliwi obserwowanie przebiegu wyborów za pośrednictwem transmisji internetowej. Szkopuł w tym, że w wielu budynkach szkolnych, a to tam najczęściej mieszczą się lokale wyborcze, brakuje dostępu do szerokopasmowego internetu.
Czy to oznacza fiasko zamiaru uczynienia procesu wyborczego (od wejścia do lokalu po liczenie głosów i podpisanie protokołu głosowania) całkowicie transparentnym?
- Jeżeli gdzieś nie będzie możliwości transmisji internetowej, to po prostu jej nie będzie i tyle. Nie ma mowy o żadnej klapie – wyjaśnił słuchaczom Radia PiK poseł Łukasz Schreiber, który z ramienia PiS odpowiada za przygotowanie wyborów samorządowych w naszym regionie.
Jak poinformowała Państwowa Komisja Wyborcza, w przypadku gdyby transmisja była niemożliwa z przyczyn technicznych, czynności w lokalu wyborczym będą nagrywane, a następnie udostępniane na stronie internetowej PKW.
Tymczasem zdaniem GIODO, przeprowadzanie transmisji internetowej może naruszać prywatność osób głosujących, zwłaszcza kiedy głosowanie odbywa się w tzw. obwodach zamkniętych (szpitale czy więzienia).
Do transmitowania przebiegu wyborów potrzebnych byłoby blisko 28 tysięcy kamer, przy założeniu, że w jednym lokalu wyborczym zostanie zainstalowana tylko jedna kamera. Jednak w zeszłym miesiącu Państwowa Komisja Wyborcza podjęła uchwałę, że w każdym lokalu muszą się znaleźć dwie niezależne kamery cyfrowe o obiektywie szerokokątnym. To oczywiście dodatkowy wydatek, więc najbliższe wybory będą wyjątkowo kosztowne. Także z innych powodów niż zakup kamer, ale to już odrębny temat.