Niewątpliwą gwiazdą wieczoru w Teatrze Polskim ma szansę być niejaki Michał Gauza, facet, który uwielbia się przebrać w damskie ciuszki i paradować w nich, gdzie nogi i kiecka poniosą. Oto jak Gauza opowiada o swoich przygodach z własną damskością: ?Wstaję o szóstej rano. Bawię się z kotem, karmię go i głaszczę. Jem śniadanie, piję kawę. Biorę szybki prysznic, dokładnie się golę. Zakładam rajstopy, spódnicę, bluzkę. Na twarz nanoszę podkład, potem puder, cień do powiek, maluję górne i dolne rzęsy, na policzkach zostawiam kreski z różu. Mam trzydzieści lat, sto osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu, jestem facetem i właśnie wychodzę do pracy?.
Marzył o takim życiu, jak się zwierza, od dwudziestu lat. I niedawno doznał olśnienia, że chce życie spędzić w damskich strojach – no i biega w damskich ciuszkach, ze stosownym makijażem na twarzy. Teraz wreszcie jest szczęśliwa/y, bo może maznąć usta szminką i na oczka rzucić tusz.
Co ciekawe Gauza przyznaje, że jest przyjmowany na ulicy, w pracy, kawiarni bez agresji i z pewną obojętnością. Nazywa siebie trans-gender. I może w tej dziedzinie swej aktywności jest kompetentny, ale dlaczego ma prawić zaproszonym do teatru ludziom o wizjach historycznych wydarzeń i ich wpływie na współczesność. Jest autorem garści publikacji prasowych na temat rewolucji 1905 roku w Łodzi. Może jednak bardziej adekwatny byłby jakiś profesor – historyk, politolog, socjolog?
Wystąpi też Hanna Gill-Piątek, felietonistka Krytyki Politycznej. Ta kobieta jest mądra trochę inaczej, czyli feministycznie. Wali teksty proaborcyjne i antyklerykalne I leci tak: ?Na plebanii poznańskiej parafii Andrzeja Boboli wikary Mariusz G. pościelił łóżko swojej konkubinie i poszedł słuchać muzyki. Wiedział, że kobieta miała pierwsze skurcze. Nad ranem obudził go krzyk. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja. Kobieta miała krwotok, chciała wezwać karetkę. Ale ksiądz pomocy nie wezwał i jak zeznał potem, nie chciał zostać tatą. Dziecko urodziło się martwe. Matka przeżyła, ale różnie mogło być. Poznańska prokuratura stanęła na głowie, by znaleźć dobre wytłumaczenie dla niepodjęcia odpowiednich czynności przeciw księdzu. I właśnie umorzyła sprawę?.
I ona tak potrafi felieton za felietonem. Może jeszcze jedna próbka antyklerykalnego wigoru prelegentki Hanny Gill-Piątek: ?Chcę wolnego dostępu do kultury, dlatego na demonstrację przeciw ACTA idę z tymi, którzy chcą zakazać mi oglądania czegokolwiek prócz Ziarna i Plebanii.? Oj, coś się dziewczynie miesza.
Ktoś taki ma kompetencje do opowiadania o meandrach historii? Jakie są szanse, że ktoś taki powie coś w miarę mądrego o polskiej historii?
A będzie jeszcze jedna gwiazda ? Przemysław Wielgosz. To aktywista anarchistyczny. Redagował pisma ?Rewolta?, ?Lewą Nogą?, ?Nowy Robotnik?, ?Trybuna?. Jest wielbicielem Róży Luksemburg i nie znosi USA. Lewicowy ci to zatem chłop, aż robi się niemiło. I on też będzie prawił bydgoskiej publiczności o historii, świadomości historycznej i o tym jak ona się zmienia.
Jedyną osobą, która zdaje się nie budzić większych wątpliwości co do swoich kompetencji, to dr hab. Ewa Domańska z Instytutu Historii UAM. Ma obiecujący dorobek i zatem szansę mówienia do rzeczy.