O 18.30 zabawę oficjalnie zainaugurował Rafał Bruski: – Rozpoczynamy trzy dni szaleństwa. Trzy dni szaleństwa, które przypomina nam przeszłość. Przeszłość związaną z naszą wodą, wspaniałą Brdą, kanałem bydgoskim i historią naszego miasta. Mamy wspaniałą wyspę, której nam zazdrości wiele polskich i europejskich miast, za której rewitalizację otrzymujemy nagrody. Coraz piękniejsze są nabrzeża i tak będzie przez najbliższy czas. Spotykamy się po to, aby świętować. Świętować przy muzyce, przy wspaniałej zabawie, przy atrakcjach na wodzie. Pokazując jak potrafimy wspaniale się bawić. Jakimi jesteśmy ludźmi otwartymi na naszych gości. Przybyło wielu. Przybędzie jeszcze wielu kolejnych. Wyspa i Brda jest państwa. Ster na Bydgoszcz uważam za otwarty.

Podczas koncertu, oryginalnego muzycznie i personalnie (same kobiety w składzie), zespołu JAKIM CUDEM pod sceną była garstka miłośników muzyki. W pewnym momencie, z powodu deszczu, imprezę wstrzymano. Koncert Dawida Podsiadło opóźnił się o dobrą godzinę. Przyciągnął też jednak najwięcej mieszkańców. Nie była to jednak liczba oszałamiająca. Tłum (tłumek?) nie sięgnął nawet połowy wyspy. W tym samym czasie lokale wokół Starego Rynku były wypełnione po brzegi. Ocieplić ma się dopiero po niedzieli. Tegoroczny Ster na Bydgoszczy, mimo kosztownej promocji, nie będzie należał do najbardziej udanych pod względem frekwencji.