Najbardziej gorąca częścią spotkania Młodzieżowej Rady Miasta była debata zatytułowana dość przewrotnie ?Bydgoszcz – Miasto, z którego nie trzeba uciekać?!?. Najpierw zastanawiano się, dlaczego młodzi ludzie wyjeżdżają z Bydgoszczy. Z wypowiedzi uczniów szkół bydgoskich wynikało, że główne powody są dwa. Pierwszy to chęć studiowania z dala od rodziców, żeby posmakować trochę wolności i nauczyć się samodzielności. Drugi natomiast związany jest z niesatysfakcjonującą ofertą bydgoskich szkół wyższych.

Brakuje w Bydgoszczy pewnych kierunków studiów, np. prawa, dlatego trzeba wyjeżdżać do innych ośrodków. Na ten temat rozwinęła się krótka wymiana zdań. Jeden z uczestników debaty stwierdził, że prawo jest na bydgoskiej prywatnej uczelni, której nazwy nie podał, żeby nie zostać posądzonym o kryptoreklamę, natomiast przedstawicielka samorządu uczelnianego UKW wyraziła przekonanie, że już wkrótce będzie możliwość studiowania prawa również w jej uczelni.

Temperatura dyskusji podskoczyła, gdy uczestnicy debaty zostali poproszeni, by powiedzieć, co ich w Bydgoszczy wkurza. Okazuje się, że młodzi bydgoszczanie, tak samo jak nieco starsi, najbardziej niezadowoleni są z komunikacji miejskiej. Denerwują ich wysokie ceny biletów, brud w autobusach i tramwajach, brak wiat na przystankach, za duże odstępy czasowe między autobusami, obecna trasa linii tramwajowej nr 3. Tych głosów było zdecydowanie najwięcej.

Odosobniona była wypowiedź uczennicy, która uważa, że bydgoszczanie są nietolerancyjni: – Przeczytałam w ?Gazecie Wyborczej?, że czarnoskóry chłopak został wrzucony do Brdy. W innych miastach docenia się wielokulturowość. U nas nie ma imprez promujących tolerancję. Czuję się tutaj wyobcowana, dlatego na studia wyjadę do większego miasta ? wyznała uczestniczka debaty.

Zabawny był spór między dwiema koleżankami. Jedna stwierdziła, że nie czuje się bezpiecznie na ulicy po 21.00. – To jest kwestia podejścia ? odparowała druga. – Mieszkam w okolicy osławionego Londynka i nie mogę powiedzieć, że nie czuję się wieczorem bezpiecznie. Trzeba po prostu iść spokojnie i się nie przejmować, to może nikt cię nie zaczepi.

Inny uczestnik debaty uznał, że źle jest ustawiona w mieście sygnalizacja świetlna, gdyż faworyzowane są samochody. – Kiedy chciałem przejść przez rondo Fordońskie zgodnie z przepisami, zajęło mi to blisko 20 minut ? zdradził.

Poza tym krytykowano opłakany wygląd Polonii, wszechobecność nieestetycznych banerów reklamowych, psie odchody na chodnikach, ścieżki rowerowe, które nagle się urywają, brak dostępu do orlików, które zawsze okazują się dla kogoś zarezerwowane, znikomą liczbę ławek w Fordonie, a nawet poszerzoną strefę płatnego parkowania.

Rozbawił zgromadzonych chłopak, który skarżył się, że piesi bardzo często korzystają ze ścieżek rowerowych i na dodatek są oburzeni, kiedy się ich wymija. – Ja osobiście, kiedy jadę rowerem, nie dzwonię na ludzi, bo uważam, że ścieżka rowerowa jest dla mnie, a nie dla ludzi ? powiedział, a ponieważ sala sesyjna zatrzęsła się od śmiechu, szybko wyjaśnił : ? Nie dla ludzi, którzy są bez roweru.

Na zakończenie zaproponowano uczestnikom debaty znalezienia jakiegoś plusu, czegoś, czym Bydgoszcz może się szczycić.

Nietrudno zgadnąć, jakie padły odpowiedzi. Oczywiście, park w Myślęcinku i Wyspa Młyńska, ale padła też opinia, że dzieje się tutaj dużo ciekawych rzeczy, jednak słabo są promowane. W tym momencie poczuliśmy się tak, jak byśmy obserwowali sesję dorosłej Rady Miasta. Szczególnie kiedy pojawiła się uwaga, że brakuje w Bydgoszczy aquaparku.