Wojciech Mucha opowiadał wczoraj, że Ukraina jest źródłem taniej siły roboczej, taniej wódki i lichych pensji. Nadmienił, że Ukraina, to siedlisko korupcji i nepotyzmu. I mówił, że Ukraińcy zarabiają średnio 2000 hrywien, a siedem hrywien to jeden złotych. Nietrudno wyliczyć, że Ukraińcy zarabiają 300 zł. Wyobrażenie o rozmiarach korupcji daje informacja, której dziennikarz zdaje się, że nigdzie nie sprawdził, a jedynie usłyszał na kijowskiej ulicy ? jeden budżet Ukrainy ?wyparowuje? każdego roku z kraju. Obok biedy występują enklawy bogactwa.
Zdaniem młodego dziennikarza w Polsce błędnie interpretuje się czasami obecność tradycji UPA i OUN w rewolucji Majdanu. Te zbrodnicze w opinii Polaków organizacje są na Ukrainie postrzegane jako patriotyczne i dzielnie walczące z okupacją sowiecką. Stefan Bandera dla nas jest mordercą, a dla Ukraińców bohaterem narodowym. Przed Polakami i Ukraińcami jeszcze bolesna debata na ten temat. Mucha ostrzegał również przed demonizowaniem znaczenia wspomnianych organizacji oraz roli nacjonalistycznych czy wręcz szowinistycznych sił w życiu politycznym i intelektualnym Ukrainy. Przypomniał, że w wyborach prezydenckich na Ukrainie, kandydat Prawego Sektora uzyskał zaledwie 0,9% głosów.
Młody dziennikarz snuł daleko idące analizy politologiczne i przewidywania dotyczące przyszłości Ukrainy. Potwierdził, że Ukraina wyraźnie dzieli się na wschodni Donbas, Ługańsk itd oraz zachodni Lwów i dawną Galicję, czyli na prawosławny wschód i katolicki zachód. Snuł też rozważania na temat czekającej Ukrainę przyszłości ? i właśnie w tej części sowich rozważań wydał się niżej podpisanemu, nie całkiem dojrzały i młodzieńczo pochopny. Mówił mianowicie, że Rosjanie już niebawem zdobędą Charków i będą posuwali się dalej na zachód. I w tym momencie swoich rozważań zaczął snuć refleksje politologiczne. Otóż, jego zdaniem, Rosjanie dążą do narzucenia Europie, a w każdym razie znacznej jej części tak zwanego Ruskiego Miru, czyli Ruskiego Świata. I Putin zręcznie realizuje swój plan wprowadzenia owego Ruskiego Miru, jak się wyraził Mucha ? grając na wielu fortepianach ? porozumiewa się z Węgrami, pomijając Unię Europejską, wspiera francuską prawicę, wzmacnia grecką lewicę i jest tak skuteczny, że może zdobędzie nawet Paryż, bo sankcje nic nie dają. I w tych kwestiach wydaje się niżej podpisanemu Mucha przekroczył swoje kompetencje. A dlaczego uznać, że sankcje nic nie dają skoro za chwilę według analityków może runąć budżet Rosji? A skąd wiedza, że Zachód nie zareaguje militarnie w przypadku naruszenia granic NATO?
Myślę, że dla dobra swojego i czytelników, Wojciech Mucha powinien dać sobie spokój z politologiczną futurologią, bo znacznie ciekawiej jest, kiedy jak rasowy dziennikarz nie wymądrza się, a relacjonuje, co widzi i słyszy. I zapewniam, że w książce ?Krew i ziemia? jest wiele znakomicie, z dziennikarskim nerwem podchwyconych anegdot, sytuacji i całkiem obszernych opowieści, bo ?Krew i ziemia? to książka w wielu miejscach wybitna. I to właśnie w tych miejscach, w których Mucha daje dojść do głosu ukraińskiej rzeczywistości, a nie sam dywaguje, teoretyzuje. Te obrazki obalania monumentu Lenina, te rozmówki na Majdanie, te walki z Berkutem, ci prości ludzie, z ich strachem i wzniosłością, z tą przejmującą siłą bezsilnych. Ujmują też swoją szczerością i bezpretensjonalnością relacje Muchy, ot, choćby taka relacja poruszająca swym realizmem:
“- Snajper, snajper: uważaj! Ludzie rzucili się po bramach na ulicy Kościelnej, wypatrując karabinów na wysokim budynku przeciwległej poczty. – Żurnalist, chodź, przybliż kamerą. Dalej, schowaj się ? usłyszałem. Zoom w kamerze pokazał, że zamiast snajpera na dachu, jest ujście wentylatora. Otrzepali się i poszli dalej?.
I w tych fragmentach jest siła i realizm. To są sceny, których nie wymyśli się za biurkiem, to realizm najwyższej próby, jak z Józefa Mackiewicza. Podobnie jest w relacjach Muchy z rejonów nie objętych dramatycznymi wydarzeniami, w relacjach ze spotkań z ludźmi. W tych rozmowach śledzić możemy rodzenie się ukraińskiej tożsamości, meandry duszy postsowieckiej. I powtórzę ? siłą tych relacji, dialogów, opowieści jest ich realizm. Słowem ? Mucha najlepiej się sprawdza, gdy jest rzetelnie dziennikarski, szczery wobec siebie, swych rozmówców i czytelników. I kiedy Mucha opowiadał w kościele oo. jezuitów o ukraińskim chłopcu, który recytuje… Kto ty jesteś. Polak mały…, a jednocześnie deklaruje, że jest Ukraińcem, to robiło się ciekawie i inspirująco. A kiedy dywagował i zmieniał się w politologa, to było jak w późnych godzinach na imieninach u ciotki.