Dzisiejsze śniadanie było staropolskie, w przeszłości serwowano każdego roku inne specjały zamiejscowe. Trzy lata temu pokazano bydgoszczanom, co na śniadanie jedzą Francuzi, potem odbyły się śniadania kanadyjskie i włoskie. Informacja, że w tym roku na Długiej królować będzie kuchnia staropolska, okazała się skutecznym wabikiem.
- Temperatura szalała, więc apetyty były mniejsze – śmieje się Agnieszka Kowalkowska, wiceprezes BYLOT-u, który jest pomysłodawcą i głównym organizatorem corocznych śniadań. Jednak stwierdziła, że staropolskie potrawy potrafiły wywołać ochotę do degustacji. Oferowano śledzia w węgrzynie, pasztet staropolski, ozory w galarecie oraz roladę ze schabu.
Śniadanie rozpoczęło się i zakończyło wystrzałowo – strzałami z historycznej armatki, która znalazła się na Długiej za sprawą Stowarzyszenia ?Sarmackie dziedzictwo”. Członkowie tej grupy rekonstrukcyjnej przybyli na sarmackie śniadanie w strojach z pierwszej połowy XVII wieku. Także Agnieszka Kowalkowska nałożyła sukienkę z czasów sarmackich. – Ta niebieska sukienka ważyła 5 kg i była z czystej wełny – zdradziła nam wiceprezes BYLOT-u, dając do zrozumienia, że nie było lekko, ale za to gorąco.
Akcja “Długie śniadanie” służy celom wyższym niż dogadzanie podniebieniu. – Wszyscy mieszkańcy naszego miasta mogą na chwilę stać się sąsiadami. Dobrymi, życzliwymi, z którymi chętnie zamieniamy słowo, wracając z porannych zakupów. Akcja ?Długie Śniadania? to przykład rewitalizacji w ujęciu społecznym. Odkąd niemal cały ruch związany z zakupami przeniósł się do hipermarketów, ulice Śródmieścia, w tym Długa, opustoszały. A w starych zaułkach, pomiędzy kamienicami, z których każda ma własną ciekawą historię, najbardziej odczuwamy klimat naszego miasta – wyjaśnia Agnieszka Kowalkowska