Spora grupa znajomych i przyjaciół zmarłej w grudniu minionego roku artystki przybyła w piątkowy wieczór do bwa, by uczestniczyć w otwarciu wystawy jej prac, pochodzących z lat 70., 80., i 90. Przybyłych na wernisaż gości przywitała Karolina Leśnik, szefowa bwa, a o życiu i twórczych dokonaniach Urszuli Danielewskiej-Wieteckiej mówiła kurator wystawy, Elżbieta Kantorek.
- Jestem w Bydgoszczy od niedawna, dlatego każde wydarzenie, które daje mi możliwość poznania twórców z tym miastem związanych, jest dla mnie wielkim osobistym przeżyciem – wyznała Karolina Leśnik.
Urszula Danielewska-Wietecka skończyła bydgoskie Liceum Plastyczne, a następnie, po studiach na Wydziale Sztuk Pięknych UMK, pracowała i tworzyła w Bydgoszczy. – Ciągnie mnie w świat. Mogłabym objechać go wzdłuż i wszerz moim maluchem, ale mieszkać umiem tylko tu, na mojej ulicy 24 Stycznia – powiedziała w wywiadzie udzielonym Zofii Nowickiej w 1981 roku.
Kurator wystawy widziała się z Urszulą Danielewską pod koniec września minionego roku, gdy omawiała kształt ekspozycji retrospektywnej. – Nie dożyła tej wystawy. Nagle nadeszła wiadomość, że Uli już nie ma wśród nas ? wspominała Elżbieta Kantorek i zwróciła uwagę, że w drugiej połowie lat 90. artystka przestała wystawiać nowe prace ?tak jakby przestała malować?. W ciągu ostatnich kilkunastu lat zajmowała się projektowaniem i aranżacją wnętrz.
Jak kształtował się jej artystyczny wizerunek, opisał Leszek Goldyszewicz w tekście opublikowanym w roku 1995 w ?Promocjach Pomorskich?, który został przytoczony w katalogu wystawy. Swoisty przełom nastąpił po pobytach stypendialnych Urszuli Danielewskiej w Niemczech. ?Było to jakby nagłe uwolnienie temperamentu uwięzionego do tej pory w sztywnych ramach pewnego rodzaju surrealistycznej konwencji? ? stwierdza Leszek Goldyszewicz.
W katalogu wystawy znalazły się, oprócz fotografii obrazów oraz rysunków i wybranych recenzji, także zdjęcia zmarłej artystki pochodzące ze zbiorów jej brata, Mariana Danielewskiego.
Na wernisaż przyjechała z Niemiec córka Urszuli Danielewskiej-Wieteckiej, która nie odziedziczyła po rodzicach pasji do rysowania czy malowania i zajmuje się zawodowo terapią zwierząt. – Powstanie strona, której mama nie zdążyła zrobić za życia. Obiecałam jej, że ją zrobię. Na stronie www. urszuladanielewska. info. znajdą się prace, które są na tej wystawie, a za tydzień, najdalej na początku października wszystkie prace, które są w mojej dyspozycji – zapowiada Magdalena Sikorska.
Zofia Nowicka zapytała Urszulę Danielewską, co by robiła, gdyby jeszcze raz mogła wybrać zawód. ? Malowałabym i rysowała, nic innego nie wchodzi w ogóle w rachubę ? odpowiedziała autorka zachwycających precyzją rysunków i łączących ekspresję z nostalgią i humorem obrazów.