Jacek Soliński omawiając wspólne przedsięwzięcie artystyczne Jana Kaji i Marka Kazimierza Siwca, zwrócił uwagę na łączący obu twórców rozumny i życzliwy stosunek do ludzi. Podkreślił, że spotkanie tych dwóch autorów, w jednym miejscu i podczas wspólnego przedsięwzięcia artystycznego, w jego przekonaniu, zaowocować winno ciekawym uzupełnieniem metafizycznych i moralnych intuicji obu twórców.
W trakcie udanego wieczoru okazało się, że Jacek Soliński miał rację. Najnowsze dzieła malarskie Jana Kaji przesycone są codziennością podniesioną do rangi tajemnicy. Malarz pokazując najzwyklejsze, banalne sytuacje ludzkie, wydobywa z nich przede wszystkim metafizyczny potencjał pospolitego życia; łapie na gorącym uczynku upływający czas, bezradność, ale i godność zwykłych ludzi.
Wiersze Marka Kazimierza Siwca doskonale korespondowały z towarzyszącą im wystawą prac Kaji. Siwiec od kilkudziesięciu już lat pisze właściwie wciąż jeden i ten sam wiersz, wiersz, który ma opisać człowieka w jego tajemnicy ujawniającej się w codzienności. I tak jest kiedy poeta pisze o górnikach z kopalni Wujek zamordowanych przez ZOMO w 1981 roku, o pijaczku z baru na bydgoskim Błoniu, czy o przyjacielu ocalonym w dzieciństwie przez psa.
Ciekawą przygodą poetycką Siwca jest to, że owe codzienne, często, jak sam to określił podczas spotkania w Galerii Autorskiej – wielkomiejskie pejzaże – zwykł uzupełniać, kontrastować, finezyjną i wyszukaną refleksją filozoficzną. Napięcie liryczne powstaje w tych wierszach z sąsiedztwa zwykłego szczegółu, bacznej obserwacji świata, doświadczenia codzienności z rzutowaniem ich na tło niepokojów metafizycznych. U Siwca człowiek jest pokazywany w codziennych sytuacjach i znajduje się jednocześnie w niebezpieczeństwie utraty tożsamości. I ów człowiek wciąż sytuuje się gdzieś między rozpaczą a nadzieją, między życiem a śmiercią, między wolnością a upokarzającym podporządkowaniem. Człowieka nie chroni refleksja, status społeczny, lecz wola zmagania się z doczesnymi upokorzeniami. I nieustannie jest on konfrontowany z własnym osamotnieniem oraz niezwykle niebezpiecznymi roszczeniami innych ludzi tyczącymi jego tożsamości i wolności. Niezwykłe efekty poetyckie udaje się Siwcowi osiągnąć, kiedy bohater czy podmiot jego wierszy jest na tyle uważny, że w codziennym życiu znajduje nagle jakiś drobiazg ujawniający tajemnicę naszego tu bytowania ? a to nad ranem usłyszy ptasi jazgot, a to zmęczony trafi w ogrodzi na jabłko rozbite o ziemię, a to, ktoś przypadkiem spotkany, wypowie ważką myśl.
To poezja gruntownie odwołująca się do lęków egzystencjalnych i w moim przekonaniu fundamentalnie związana z najważniejszymi niepokojami przełomu XX i XXI wieku naszych dziejów na Ziemi. Siwiec, na przykład, mierzy się w kilku swoich wierszach z zagrożeniami totalitarnymi, które były i są do dzisiaj zmorą współczesnego świata. I żeby była jasność ? Siwiec pokazuje totalitaryzm jako fakt psychiczny, pewną właściwość obcowania między sobą ludzi. Zdecydowanie mniej interesuje go totalitaryzm jak metoda polityczna czy sposób regulacji globalnych zdarzeń politycznych i ekonomicznych.
No, może jeszcze jeden przykład owych współczesnych leków. Siwiec nieustannie wraca do kwestii wolności zagrożonej przez polityków, komercyjne pokusy i co charakterystyczne dla tego poety, zagrożonej przez brak odwagi, gotowości wzięcia na siebie trwóg dostarczanych człowiekowi przez codzienne życie – w tym zakresie Siwiec jest zdecydowanie spadkobiercą myśli stoickiej, a może nawet cynickiej.
Prawdziwą chyba przyjemność sprawił Siwiec publiczności w Galerii Autorskiej, czytając wiersz będący poetycką refleksją na temat prezentowanego w galerii obrazu Jana Kaji ? ?Jesiennie popołudnie?. Malarstwo spotkało się tu z poezją, doszło do ciekawego uzupełniania się słowa i obrazu.
Marek Kazimierz Siwiec podzielił się z ?galeryjną? publicznością garścią refleksji na temat swego pisania i drogi twórczej. Mówił między innymi: – Co jest dla mnie ważne w pisaniu, w poezji, na twórczej dróżce? Wymienię kilka słów: wolność, źródło, tajemnica ? z małej i dużej litery oraz solidarność z jak najmniejszej litery. Dążenie do harmonii ukrytej w przeciwieństwach. Ważne są trzy wymiary twórczej dróżki, trzy ścieżki: doświadczenia, czyli intensywności doświadczania, kondensacji wizji-refleksji (budowania domostwa), zmagania z formą. Doświadczenie. Wędrówka w głębie labiryntów egzystencji, także z nicią Ariadny. Stany cierpienia, rozpaczy, utraty sensu bycia i stany radości, zachwytu, pogody. Budowanie domostwa. Inspiracje, tradycja, kultura, filozofia. Forma. Swobodna i dynamiczna. Wyzwalająca. Nie krępująca. Ścieralna jak dżinsy ? do nagości, bólu, kości. Łączenie różnych sposobów wypowiedzi. Epickiej, lirycznej, dramatycznej, filozoficznej itp. Czyli powrót do doświadczenia, ale z przeczuciem owej harmonii w przeciwieństwach.
Wolność, wola, wino.
Znacznie mniej elokwentny w swych odautorskich komentarzach był Jan Kaja, który zresztą od lat jest powściągliwy w wypowiedziach i w imieniu Galerii Autorskiej występuje zazwyczaj Jacek Soliński.
Jan Kaja powiedział, mimo, jak mówię, swojej milkliwej natury, że kiedyś przed przystąpieniem do malowania miał ?obraz przemyślany?; wiedział doskonale, co chce namalować i jak to zrobi. Ostatnie obrazy, przyznał Kaja, powstają zupełnie inaczej ? nie ma poprzedzającej je koncepcji i wyobrażenia; artysta daje się prowadzić intuicji, przeczuciu i samo malowanie jest odnajdywaniem tego, co się chce wyrazić.