Księdza Bogusława poznałam jesienią 2008 roku, wkrótce po tym jak przez władze mojego Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego zostałam skierowana do Wilna, by podjąć się wielkiego wyzwania. Mianowicie miałam wyremontować XVII-wieczny budynek poklasztorny, który w okresie ZSRR był siedzibą dyrekcji więzienia utworzonego w kościele i budynkach poklasztornych Sióstr Wizytek przy ul. Rossa w Wilnie. Zadanie, które stanęło przede mną, miało za cel w tym budynku utworzyć pierwsze na Litwie Hospicjum.
Dzięki ogromnej liczbie osób otwartych na to przedsięwzięcie, którzy przyszli z pomocą, już od prawie dwóch lat Hospicjum niesie pomoc ludziom dotkniętym chorobą nowotworową. Pochyla się z jednakową miłością nad katolikiem, prawosławnym, ateistą czy osobą innego wyznania. Tak samo służy Polakom, Litwinom, Rosjanom, Białorusinom. Czyni to w Oddziale Stacjonarnym i w Hospicjum Domowym. Służy z miłością i za darmo, gdyż miłość jest zawsze darmowa. Do grona osób wspierających remont i działalność Hospicjum należał śp. Ks. Bogusław Jerzycki.
Pamiętam pierwsze z nim spotkanie, które się dokonało poprzez ks. Józefa Aszkiełowicza ? proboszcza Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Mejszagole na Wileńszczyźnie. Ksiądz Józef zatelefonował, że przyjedzie z ?wyjątkowym kapłanem, dzięki któremu wiele szkół i parafii na Wileńszczyźnie uzyskało daleko idącą pomoc?. Gdy obaj księża przyjechali (wraz z ks. Jerzyckim były jeszcze dwie osoby z Polski), zobaczyłam kapłana z przeogromnym ciepłem w oczach, umiejącego słuchać i słyszeć, patrzeć i widzieć.
Długo rozmawialiśmy o ubóstwie Polaków – mieszkańców Wileńszczyzny, o dużej skali bezrobocia, o ich poczuciu bycia marginalizowanymi w wielu przestrzeniach codziennego życia, o przejawach traktowania Polaków jako osób gorszej kategorii, o problemach ze szkolnictwem polskim na Litwie, o walce z polskością. Ksiądz Bogusław niezmiernie przeżywał te wszystkie kwestie. Czuł i myślał jedno z Polakami z Wileńszczyzny.
Widziałam już podczas tego pierwszego spotkania, że jego serce jest tu na Wileńskiej ziemi. Że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby choć trochę ulżyć mieszkającym tu Polakom. To spotkanie było wyjątkowe. Po nim, podobnych spotkań było wiele, bo wielokrotnie przyjeżdżał przez wszystkie kolejne lata aż do swojej śmierci z darami serca. Bardzo często zatrzymywał się w naszym domu zakonnym na nocleg, obserwował kolejne etapy remontu i powoływania do istnienia Hospicjum. Ile mógł wspierał materialnie nasze hospicyjne dzieło.
Różnorodne były jego wizyty na Wileńszczyźnie. Przez lata przyjeżdżał i głosił rekolekcje, pomagał w sprawowaniu Mszy św. kapłanom z Wileńszczyzny, zastępował ich, gdy musieli na krótko wyjechać ze swych parafii, udzielał sakramentów, zaopatrywał w potrzebne środki szkoły na Wileńszczyźnie, pomagał materialnie wielu parafiom w różnych miejscowościach Wileńszczyzny.
Zawsze był tu obecny ze swoją modlitwą, z troską, pomocą i swoją mądrą radą. Zawsze można było liczyć na jego pomoc. Kiedy brakowało księży do posługi parafialnej, zawsze był chętny do pomocy. Wraz ze sobą przywoził swoich współbraci kapłanów, którzy już przeszli na emeryturę a mieli wiele sił i pragnień, by służyć wiernym w parafiach na Ziemi Wileńskiej.
Ksiądz Bogusław pozostanie w naszych sercach i pamięci jako inteligentny, mądry, skromny, wierzący człowiek i wierny kapłan. Kapłan, który nigdy nie szukał zaszczytów, nie szukał siebie czy bogactwa, ale zawsze był dla innych. Ujmująca była jego radość życia ? był zawsze pełen pogody ducha, zawsze ufny, pełen nadziei i miłości do bliźniego. Zawsze cechowała go odwaga w czynieniu dobra i bezinteresowność w niesieniu pomocy potrzebującym!
Gdy dotarła do nas wiadomość o wypadku samochodowym Ks. Bogusława, wielu z nas, jego znajomych, trwało przed Bogiem na modlitwie. Byłam w Polsce, gdy wspomniany już ks. Józef Aszkiełowicz przekazał mi wiadomość o śmierci ks. Bogusława. Będąc na jego pogrzebie w Bydgoszczy, czułam się niejako przedstawicielką mieszkańców Wileńszczyzny, w imieniu których mówiłam Ks. Bogusławowi ?dziękuję?, a do Miłosiernego Boga zanosiłam modlitwę ufności i powtarzałam: Jezu, daj mu niebo od zaraz, bo dobre czyny idą za nim.
Tak ? śp. Ks. Bogusław Jerzycki to ten, który przez dobre swe czyny przemieniał oblicze tego świata i nie mówił o wierze, miłości, pokoju i jedności, ale swoim życiem dawał temu świadectwo.
S. Michaela Rak ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego