Kwiaciarki z placu Wolności są zdezorientowane co do swojej przyszłości. Wszystko wskazuje na to, że po decyzji Rady Miasta Bydgoszczy o przystąpieniu do opracowania nowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego miejsca, powstanie spore  zamieszanie. Właściwie już to się stało...

Choć kwiaciarki z placu Wolności z wdzięczności za obietnicę pozostawienia ich pawilonów na placu Wolności obdarowały już bukietami kwiatów i prezydenta Bydgoszczy, i tysiące przechodzących przez plac mieszkańców za poparcie, to odpowiedź, czy pawilony pozostaną na placu dalej jest otwarte. Pawilonami zajęły się bowiem różne administracje i samorządowe, i rządowe, więc nie ma się co dziwić, że los ich jest jak najbardziej zagrożony...

Kwiaciarki ten stan ducha ujawniły podczas konferencji prasowej zorganizowanej w ubiegłym tygodniu na placu Wolności. - Dochodzą do nas po raz kolejny niepokojące sygnały o przyszłość pawilonów z kwiatami - ujął jednym zdaniem przedmiot konferencji Michał Wysocki, regionalny lider Partii Razem, który stał się reprezentantem i tarczą kwiaciarek w rozmowach z władzami.

Po raz pierwszy kwiaciarki mogły poczuć się zagrożone, że będą problemy z ich egzystencją na placu Wolności, gdy Miejskie Wodociągi oznajmiły, że pod placem wybudowany zostanie wielki zbiornik retencyjny, który gromadzić będzie wody opadowe. Koncepcja ta ma być elementem realizacji unijnego programu, który ma przywrócić właściwe działanie kanalizacji deszczowej. Kiedy ruszy jego budowa jeszcze nie wiadomo. "Mówiło się", że ma to nastąpić pod koniec 2019 roku, teraz "mówi się", że stanie się to na początku 2020 roku. Tak to zaplanowano, że zbiornik ten ma być usytuowany akurat pod ziemią w miejscu, na którym usytuowane są pawilony kwiaciarek.

Dużo poważniejsze zagrożenie dla egzystencji kwiaciarek na placu Wolności nastało, gdy 26 czerwca br. zebrała się Rada Miasta Bydgoszczy i przystąpiła do opracowania zmiany planu zagospodarowania przestrzennego obejmującego plac Wolności. Jako powód zmiany planu podano to, że nowy plan miał m.in. wpisać podziemny zbiornik retencyjny w podziemie placu i jednocześnie wykluczyć istnienie kwiaciarni w dotychczasowym miejscu. Uzasadnienie projektu uchwały, mówiące o usunięciu pawilonów kwiaciarek zawarte było w stwierdzeniu, że  "inwestycja może skutkować zmianą lokalizacji stoisk kwiatowych z określeniem ich formy architektonicznej".

Kwiaciarki mogły jednak nabrać otuchy, bo cieszący się u władz miasta dużym autorytetem przewodniczący Rady ds. Estetyki Miasta,  prof. Dariusz Markowski w przesłanym mediom stanowisku oświadczył, że "Rada ds. Estetyki Miasta była i jest za pozostawieniem kwiaciarek w tym miejscu. Pod koniec roku w miejscu kwiaciarni planowane jest rozpoczęcie budowy zbiornika dla wód opadowych i z tego powodu budki muszą być przeniesione. W myśl miejscowego planu zagospodarowania, który opracowała Miejska Pracownia Urbanistyczna, a nie Rada ds. Estetyki, nie ma pozwolenia na budowę w tym miejscu budek. Na prośbę Pana Prezydenta Rada ds. Estetyki wydała opinię, którą przekazała Prezydentowi w dniu 4 czerwca br., w której jednoznacznie jest za pozostawieniem kwiaciarni na placu Wolności, sugerując jedynie zmianę wyglądu pawilonów na bardziej estetyczne i ich niewielką dyslokację w celu otworzenia osi widokowej na ul. Gdańską."

Tego stanowiska uchwyciły się kwiaciarki i od razu zadeklarowały, że po wybudowaniu zbiornika retencyjnego nowe pawilony będą najwyższej architektonicznej próby.

Inne zdanie wypowiadała jednak (8 czerwca) Anna Rembowicz-Dziekciowska, dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej. Na swoim profilu na Facebooku zamieściła post: "Bydgoszcz pięknieje z każdym dniem, czas pomyśleć o Placu Wolności i nawierzchni ul. Gdańskiej (przynajmniej od ul. Focha do Placu). Chodnik powinien prowadzić prosto, (formuła istniejących tu budek kwiatowych już się wyczerpała). Jeden z najważniejszych placów w Bydgoszczy powinien zmienić swój wizerunek.", a w innym miejscu dodała: "To nie są pawilony 'do przeniesienia', tylko do usunięcia. Formuła się wyczerpała, czas dzierżawy się kończy".

Post dyr. Rembowicz-Dziekciowskiej skomentował na Facebooku coraz bardziej ekspansywny w ratuszu menedżer śródmieścia Maciej Bakalarczyk, który dał kwiaciarkom  nadzieję na ocalenie. "Same kwiaciarnie to już jednak historia i element rozpoznawczy tego miejsca oraz miejsca pracy. Dlatego najprawdopodobniej pozostaną na placu, ale w innej lokalizacji i nowym wydaniu stylowych kiosków miejskich" i "Ja bym wolał rozwiązania stosowane z powodzeniem przez duże miasta. Eleganckie, spójne kioski miejskie, unikatowe dla Bydgoszczy. Pełne kwiatów i pięknie podświetlone nocą"  - prognozował menedżer śródmieścia.

Takie niespójne w treści enuncjacje miejskich urzędników kwiaciarki postanowiły wykorzystać i podjęły akcję protestacyjną. Dodajmy jeszcze że Urząd Miasta nie przedłużył z kwiaciarkami umów dzierżawy gruntu, na którym stoją pawilony, co jeszcze bardziej wzmogło u nich poczucie zagrożenia.

Kwiaciarki 26 czerwca br. zwołały konferencję prasową i oświadczyły, że pozostawienie pawilonów na placu Wolności wspierają mieszkańcy Bydgoszczy, którzy złożyli już kilka tysięcy podpisów poparcia w ich obronie. Na czele protestu stanął Michał Wysocki, lider Partii Razem na Kujawach, który poinformował, że 8 lipca reprezentacja kwiaciarek spotka się z prezydentem Bydgoszczy, któremu zostaną przedstawione postulaty. Dalszy tok wypadków pokazuje, że misja lidera partii Adriana Zandberga okazała się nadzwyczaj skuteczna.

8 lipca Michał Wysocki poinformował media, że "spotkanie przebiegało w bardzo pozytywnej atmosferze, propozycja pana prezydenta była jasna i korzystna: handlowcy otrzymali zapewnienie przedłużenia umów na kolejne trzy lata (zawarcie umów ma nastąpić w przyszłym tygodniu) oraz obietnicę pozostawienia ich w tym samym miejscu po przeprowadzeniu prac wykonanych przez wodociągi miejskie".

Michał Wysocki podkreślił, że nastąpiła zmiana narracji urzędników.  "Obecnie przychylają się oni do postulatów handlowców, którzy mogliby stracić pracę, a jest ich w tym miejscu aż siedemnastu" - poinformował Michał Wysocki. Podczas spotkania kwiaciarki zaproponowały też zmianę wyglądu pawilonów z kwiatami, a ich przyszły kształt miał być wypracowany w porozumieniu z Radą ds. Estetyki Miasta oraz plastykiem miejskim. Koszty z tym związane pokryte zostaną przez dzierżawców, którzy postanowili zaciągnąć na ten cel kredyty. Na czas prac wodociągowych na placu Wolności (na okres pół roku) przedsiębiorcy z placu Wolności dostali propozycję przeniesienia swoich pawilonów na plac przed Liceum Ogólnokształcącym nr 1, ale po przeanalizowaniu kosztów związanych z tymi przenosinami i instalacją budek kwiatowych, postanowili zgłosić do urzędu półroczną przerwę w działalności. Kwiaciarki mogły odetchnąć do 27 listopada br.

27 listopada zebrała się Rada Miasta Bydgoszczy na sesji, by m.in. omówić prace nad miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego „Śródmieście - Plac Wolności”, w tym zmianę stanowiska Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków dotyczącego umiejscowienia pawilonów z kwiatami w obrębie placu Wolności. Okazało się, że stanowisko Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Toruniu, delegatury w Bydgoszczy w sprawie warunków konserwatorskich, które powinien spełniać plan miejscowy, uległo modyfikacji.

Jak zmieniło się stanowisko Wojewódzkiego Konserwator Zabytków ukazał radnym na sesji prezydent Rafał Bruski. W  piśmie z 2013 roku WKZ dopuszczał zmiany formy architektonicznej i sposobu rozmieszczenia stoisk kwiatowych na placu Wolności. W stanowisku z 2019 roku, takiego zapisu już nie ma. 

WKZ wskazuje natomiast, że w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego oraz w postulowanym opracowaniu projektu rewaloryzacji tego obszaru, powinny zostać uwzględnione następujące warunki konserwatorskie: przeniesienie lokalizacji miejsca sprzedaży kwiatów w rejon południowo-zachodniego narożnika kościoła, na obszar istniejącego szaletu miejskiego z uwzględnieniem jego całkowitego remontu.

Przypominamy w tym miejscu,  że prezydent Rafał Bruski w lipcu br. spotkał się  z przedstawicielami handlujących kwiatami na placu Wolności i ustalił z nimi na tym spotkaniu, że kwiaciarnie pozostaną w obrębie placu Wolności, a nowa umowa z handlującymi zostanie podpisana na 3 lata. W okresie inwestycji MWiK-u (budowa zbiornika retencyjnego) umowa zostanie zawieszona - handlujący nie będą płacić kosztów dzierżawy, ale zachowują tytuł prawny do lokali. Kwiaciarki z placu Wolności spotkają się wspólnie z Radą Estetyki i wypracują projekt wyglądu nowych pawilonów, które wpisywać się będą w otoczenie.

Tymczasem wypracowane porozumienie prezydenta Bydgoszczy z kwiaciarkami, przy aktywnym udziale lidera partii Razem, wobec stanowiska Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, okazało się nic nieznaczące.  Musiało to poruszyć włodarza Bydgoszczy, gdyż 5 grudnia wystosował stanowcze pismo do Sambora Gawińskiego, wojewódzkiego konserwatora zabytków w Toruniu, w którym poprosił o wyjaśnienie zmiany stanowiska konserwatora zabytków dotyczącego warunków, które muszą być spełnione, żeby pawilony kwiatowe mogły na placu Wolności pozostać.

"Zagadnienie lokalizacji pawilonów sprzedaży kwiatów na Placu Wolności jest przedmiotem zainteresowania mieszkańców Bydgoszczy, dlatego sposób rozwiązania zaistniałego problemu był przedmiotem dyskusji na listopadowej sesji Rady Miasta. Niestety Pani Elżbiety Dygaszewicz - Kierownik Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Toruniu Delegatury w Bydgoszczy, zaproszona na sesję Rady Miasta Bydgoszczy, nie skorzystała z możliwości wyjaśnienia stanowiska Urzędu dotyczącego lokalizacji przedmiotowych pawilonów. Dlatego wystąpię do Przewodniczącej Rady Miasta w sprawie zaproszenia Pana na grudniową sesję w celu osobistego zaprezentowania stanowiska w niniejszej sprawie" - napisał prezydent Rafał Bruski do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków  w Toruniu.

Czy Sambor Gawiński na grudniową sesję się stawi, nie wiemy. Wiemy natomiast, że kwiaciarki z placu Wolności same zdecydowały się do Sambora Gawińskiego pojechać. Spotkanie zostało umówione na dzień 11 grudnia.

- Zapytamy go, dlaczego zmienił zdanie - tłumaczyły powód wyjazdu do Torunia kwiaciarki z placu Wolności. - Myśleliśmy, że wszystko mamy za sobą, lecz znowu nas zaskoczyło. Przeniesienie nas na szalet jest na tyle oburzające, że oburza nie tylko nas, ale i naszych klientów. Dla mnie to pomysł niedorzeczny - podkreśliła Karolina Pasińska, jedna z właścicielek kwiaciarni, podczas konferencji prasowej na placu Wolności.