Henryk Słysz (ur. 21.09.1947 w Bydgoszczy ? zm. 14.04.2009 w Bydgoszczy). Córka Agnieszka. Mieszkał w Gościeradzu. Ukończył Liceum Ogólnokształcące w Koronowie, a nastepnie studiował fizykę na UMK w Toruniu. Pracował jako rolnik. Poeta. Debiutował w ?Kamenie? (1969). Jego utwory były publikowane m.in. w ?Literaturze?, ?Życiu Literackim?, ?Faktach?, ?Pomorzu?, ?Promocjach Pomorskich?, ?Expressie? i ?Akancie?. W końcu lat 70-tych doraźnie brał udział w działaniach artystycznych środowiska młodoliterackiego Bydgoszczy. Był także współzałożycielem klubu motorowego ?Wyczół? w Gościeradzu. Został pochowany na cmentarzu we Wtelnie.
——————-
(?) Henryk Słysz czerpie z doświadczeń awangardy, z poetów takich jak Przyboś, Białoszewski czy Milczewski-Bruno. Zwłaszcza ci dwaj ostatni, piewcy Polski podmiejsko-wiejskiej, zdają się patronować poezji gościeradzanina. Metafory są tu ?powykręcane? niekiedy do tego stopnia, że ma się wrażenie, iż warstwa znaczeniowa ustępuje miejsca warstwie obrazowej czy brzmieniowej. Pojawia się również przeciwstawienie zadowolonej z siebie, wypranej z wartości etycznych cywilizacji (?). Gościeradzki poeta do ostatnich utworów pozostaje przede wszystkim piewcą życia ? trudnego, gorzkiego, ale przecież też pięknego i niosącego nadzieję. Tę nadzieję wyraża krótkie słowo ?jeszcze? powtarzane kilkakrotnie w jednym z wierszy. W tym ?jeszcze? jest i nienasycenie, i poczucie kresu. Z czasem ton wierszy Słysza staje się coraz bardziej nostalgiczny, ?bluesowy?, zaokienne krajobrazy przenikają się ze wspomnieniami cygańskich taborów (?) Poezja Słysza zasługuje na to, by być odbieraną nie tylko przez pryzmat prywatny, towarzyski. Jest samoistnym zjawiskiem na mapie polskiej literatury. (?) Poeta z Gościeradza konsekwentnie budował swój świat i można powiedzieć, że wyśpiewał swój los do końca. To rzadkie u poetów w ogóle, a właściwe jedynie poetom z ?Bożej łaski?.
Jarosław Jakubowski
* * *W zaułkach nieba gasła moja gwiazda
dobre czasy mijały: Nawet tu gdzie traciłem
pamięć I opuściła mnie ostatnia kobieta
Szedłem
- Matka Boska gromniczna
kąsała mrozem daleko
białe wilki z drogi
śnieg czuwał i zorze u gasnącego ogniska
zamieć złożyła dłonie
I ujrzałem
znajomy zapach ciepłych deszczów Galilei
Gaje oliwne minionych poetów
Zdzisław jak wczoraj świecił
nad Jasną Górą winnej warszawianki
Potem ktoś wdeptał w śnieg
obrazek od córki
zmyślony baden ? baden niesfornej okowity
Henryk Słysz