Spotkanie poetyckie Grzegorza Jerzego Grzmot – Bilskiego 12 grudnia 2019 w Galerii Autorskiej.
… zejście z ulicy Chocimskiej w grudniowej szarówce po stromych schodach do piwnicy Galerii Autorskiej, trzeba bardzo uważać, łatwo o zachwianie, jeszcze tylko wiekowe skrzypienie ciężkich drzwi i – otwiera się krąg światła.
Spotkanie autorskie filozofa, poety, Grzegorza Jerzego Grzmot – Bilskiego, znanego nie tylko w środowisku bydgoskim, było promocją nowej książki „Sprzedawca kawy” (Galeria Autorska 2018). Książka przyciągnęła uwagę krytyki. Ukazały się już recenzje w „Wyspie”, „Toposie”, „Akancie”. A to było drugie spotkanie promocyjne – pierwsze odbyło się w maju, w Kujawsko Pomorskim Centrum Kultury w Bydgoszczy.
Jacek Soliński otwierając spotkanie podkreślał, iż odbywa się ono w końcu roku jubileuszowego 40-lecia GA: „Mamy świadomość 40 lat naszej aktywności, odkrywamy głębszy sensu, czujemy odpowiedzialność”. A że na spotkanie przybyło wielu gości spoza Bydgoszczy, to zauważył Jacek: „świadczy o magnetycznej sile samego autora”. W jego słowach nietrudno było dostrzec poczucie wspólnoty z poetą. Jacek sformułował też szerszą refleksję o naszej epoce: „Żyjemy w momencie rozbiegania, rozwarstwienia w sferze wartości. Postać, która nie wie, czego ma bronić i czego być orędownikiem”. A o Grzegorzu powiedział, że: „Żyje jak Robinson Cruzoe na bezludnej wyspie. Jego wiersze są oazą, próba zatrzymania się w rozpędzie niebezpieczeństwa. Poeta buduje swoje rozumienie świata na dwóch filarach – filozofii i mistyce. Sfera rzeczy grzesznych przechodzi do rzeczy mistycznych. Powszedniość jest prosta, czytelna, oczywista, a jednocześnie odkrywa i budzi w nas to, co sami przeżywamy. Nie jest poetą, który mieni się ideologicznym koryfeuszem”.
Spotkaniu towarzyszyła wystawa prac Jana Kaji i Jacka Solińskiego.
Jacek o swoich grafikach mówił, że są drogą do cyklu: „Postać ludzka, w swoim geście, staje się refleksyjnym zaczynem do tego, co w sferze duchowości mamy prawo odnajdywać. Sfera znaczeń, które nas prowadzą, aby odnaleźć inny sens”. W jego grafikach ta postać uwikłana jest w precyzyjnie budowane perspektywy, plany i struktury. W rozmaite dynamiczne zawirowania, koliska, leje, żagle, snopy światła. Odczytuję to jako egzystencjalne i symboliczne ujęcia sytuacji człowieczego bycia i losu.
Janek Kaja nie wypowiedział się o swoich obrazach, głównie portretach osób związanych z GA i scenach bożonarodzeniowych. Do mnie szczególnie przemówił portret śp. Mieczysława Franaszka, aktora, który z wielkim zaangażowaniem, talentem, inwencją współtworzył GA. Portret datowany 2018, powstał jeszcze za życia Mieczysława. Na jego twarzy dostrzegam wyraz poważnej zadumy. Wzrok jakby pół-obecny, lekko opuszczony. Zawieszony w powietrzu nad splecionymi dłońmi. Ale zestaw barw, różu indyjskiego, ugru, błękitu, bieli przydaje obliczu nutę pewnej mimo utrapienia pogodności.
Także portret śp. Krzysztofa Derdowskiego. Wysoki, zwalisty, z kieliszkiem wina. Głowa i twarz malowana podobnie różem indyjskim, ugrem, zgaszona błękitem. Malarz powiedział: „Postać jest w cieniu, światło poza nim, stąd specyficzne ujęcie koloru nienasyconego światłem”. W wyrazie twarzy widzę mocne spięcie. To cały Krzysiu, który z siłą rozpaczy wychodzi naprzeciw swojemu losowi.
I portret Hanny Strychalskiej. Jej postać widziana z profilu na tle muru kamienicy z fragmentem gzymsu. Subtelny zarys ust, nosa, podbródka. I charakterystyczny gest prawej dłoni. Delikatność kobiecych palców, które dotykają szarosinej i łuszczącej się z farby powierzchni muru. Czułość, która zdaje się nie zważać na nieprzejednaną surowość i martwotę ściany. Jak by chciała docieplić ten zimny mur. To „ciepło” idzie też od bluzki w czerwieni i jeszcze dalej. Kiedy się bliżej przypatrzeć, można dostrzec na murze maźnięte pasemko czerwieni, taki blik czerwieni.
Poeta, Grzegorz Grzmot – Bilski zauważył symboliczną wymowę zawartą w dacie spotkania – 12 plus 12 to 24, czyli Wigilia, przesilenie nocy w świetle. I dodał: „Kiedy noc jest najciemniejsza, to znaczy że zbliża się świt”.
W czytaniu wierszy zastąpili Romę Warmus, która ze względu na dramat rodzinny nie mogła wziąć udziału w spotkaniu, poeta i Jan Kaja. Janek, mianowany przez samego mistrza Mieczysława Franaszka na aktora, czytał poetyckie opowieści Grzegorza wyraziście i klarownie. Utwory spotykały się z zainteresowaniem zebranych, a szczególnie wybrzmiały i uzyskały mocny aplauz, tytułowy „Sprzedawca kawy” i ostatni „Ziarno światła”.
Ożywiona dyskusja „wstrzeliła się” w świat poety. Głos zabierali, m.in. Hanna Strychalska, Jan Wach, Maciej Krzyżan i piszący te słowa.
Dyskusję rozpocząłem, wskazując na ciekawe spostrzeżenie księdza, profesora i poety, Jana Sochonia, z przedmowy do książki, której fragment został przeczytany: „I co intrygujące: zdarza się, że poszczególne cząstki wierszy zyskują gatunkową formę haiku, same w sobie stanowiąc ‘mały świat’, skondensowany w językowym obrazowaniu w stan natury albo w błysk przeżycia”. Rozwijając to spostrzeżenie, przywołałem zainteresowania Grzegorza Grzmot – Bilskiego poezją haiku. Zwróciłem też uwagę na skrytą obecność w wierszach długich narracyjnych jakby ziaren, wokół których krystalizuje się sens, co przypomina kondensację haiku. Ujawnia to od strony filozoficznej i mistycznej błysk zgęszczenia bycia w „boskich iskrach” i „ziarnie światła”. Zaś dopełnieniem tego od strony artystycznej jest metaforyka ziaren kawy, zwłaszcza wyraźnie obecna w ostatnim utworze książki „Ziarno światła”. „Boskie iskry” to niepodzielne cząstki, pochodzące z Pleromy, boskiej pełni, o której mowa w myśli gnostyckiej, a które stanowią metafizyczną osnowę istnienia ludzkich osób. Wskazałem też na podobny motyw w wierszu Wiliama Blake’a, w którym mówi się o tym, żeby ujrzeć świat w ziarenku piasku. Jednocześnie, biorąc pod uwagę rozmaite peregrynacje poety, ostrzegałem, żeby nie czytać tych wierszy jako zbyt jednoznacznego pocieszenia, przebóstwiającego, tj. jako „przejścia suchą nogą dzięki owej zbawczej wiedzy, gnosis, na drugą stronę”. Że jest w nich warstwa bardziej złożona, mniej oczywista. Podałem za przykład wiersz „Św. Augustyna kłopoty ze zbawieniem”, który powstał już kilkanaście lat temu, a w którym Aureliusz Augustyn wyznaje Bogu w przededniu śmierci grzechy bujnej młodości. Augustyn, późniejszy święty, to jeden z wielkich twórców myśli chrześcijańskiej, a zarazem twórca podstaw instytucjonalnej potęgi Kościoła, prześladowca pogan i odszczepieńców. Na jego lęki o zbawienie Bóg odpowiada zagadkowo jak wyrocznia: „jesteś zbawiony / już i jeszcze nie”. Natomiast, na obawy o zbawienie także heretyków – a Augustyn w wierszu także mówi o swoich winach związanych z „potępianiem grzeszników” i zwalczaniem pogan – Bóg odpowiada, że „ – nie martw się / te sprawy rozpatrujemy indywidualnie”.
W odpowiedzi poeta przywołał wspomnienia młodzieńczych zainteresowań duchowych, np. białą magią huny, buddyzmem Zen, hinduizmem. Wypowiedział też ważną myśl : „Chciałbym w ziarnku kawy zawrzeć cały świat”. Odebrałem to jako określenie poetyckiego zadania.
Jacek Soliński zauważył, że to jest gnoza chrześcijańska i przywołał ewangeliczne ziarnko gorczycy. Poeta w odpowiedzi potwierdził swoje nastawienie w stronę gnozy, ale chrześcijańskiej, także przez odwołanie do Ewangelii św. Jana.
Jan Wach porównał ziarnka kawy do struktur w grafikach Jacka Solińskiego.
Maciej Krzyżan mówił o zmaganiu wewnętrznym poety, o świadomości grzechu. Dla niego nie ulega wątpliwości, że Grzegorz Grzmot – Bilski podobnie jak Sławek Kuczkowski to poeta metafizyczny.
Hanna Strychalska podnosiła motyw drogi w poezji Grzegorza Grzmot – Bilskiego i dużą otwartość na różne przejawy życia: „W tej poezji jest wartość doświadczenia życiowego, przechodzenie od ciemności do światła. Jakbyś chciał połączyć dwa światy”. Powiedziała też, że odbiera narratora jako człowieka, który nie chce w życiu z niczego rezygnować, ponieważ uważa że wszystko ma sens i wszystko może go doprowadzić do Boga”. Dodała: „W pewnym sensie odbieram go jak człowieka antyku. Narrator mówi, że jest umęczony mądrością i dąży do miłości jako do pełni dobra, spokoju i łaski Hanna kontynuowała: „Niewątpliwie fascynują cię kobiety wyraziście piękne i po przejściach, ale jest też obraz kobiety pięknej, mądrej i spokojnej”. Na to Grzegorz : „Tak, ale dlaczego jest ich tak mało?” Ta wątpliwość wywołała żywą reakcję sali.
Zapytała też: „Czy uważasz się za sprzedawcę kawy?”. Grzegorz odparł : „Niech to pozostanie moją tajemnicą”.
Spotkanie to przerodziło się w spotkanie przedświąteczne z jego swobodną aurą. Wiele osób składało sobie życzenia.
Marek Kazimierz Siwiec