Na poniedziałek zapowiedziano egzekucję tartaku przy Ujejskiego, która zdaniem jego szefa  jest całkowicie nielegalna.

- Jeżeli pan, panie wojewodo, myśli, że podamy tylko Skarb Państwa do sądu, to jest pan w mega wielkim błędzie. My podamy też pana jako Mikołaja Bogdanowicza – zapowiada Krzysztof Pietrzak w filmiku, który można obejrzeć na facebookowym profilu Tartak Bydgoszcz. – Przecież pan jawnie łamie prawo. To jest niewiarygodne, co pan wyprawia.

Oznajmia też, że nie posiada środków na wyprowadzkę. - Nam nie wypłacono ani złotówki na przeniesienie zakładu. Ten, kto oczekuje od nas, że za własne pieniądze się wyniesiemy, po prostu upadł na głowę – uważa Krzysztof Pietrzak i sarkastycznie  stwierdza, że tartak nie jest tak dochodowym przedsięwzięciem jak handel dragami czy bronią. A nawet, gdyby przynosił duże zyski, nie ma żadnego powodu, żeby pokrywać z własnych środków wyprowadzkę z nieruchomości, którą się straciło na mocy specustawy.

Wojewoda zgromadził 600 tys. zł na opłacenie firmy, która przeprowadzi egzekucję  tartaku. - Można było dać nam pieniądze, sami byśmy się wynieśli -  powtarza po raz kolejny Krzysztof Pietrzak i przypomina, że został unieważniony przetarg, na który wpłynęły oferty kontrolowanych przez niego firm.

To, co się będzie działu w poniedziałek  przy Ujejskiego, będą obserwować dziennikarze (w tym ekipy TVP, TVN i Polsatu), urzędnicy oraz funkcjonariusze policji.

- Ja ręki nie podniosę ani nikt z mojej rodziny – zapewnia Krzysztof Pietrzak i apeluje do wszystkich  osób, które się z nim solidaryzują: - Nie przychodźcie! Co chcecie tutaj zrobić? Chcecie się położyć plackiem? Nie musicie! Piszecie do mnie, dzwonicie do mnie. Mam wasze wsparcie, nie musicie robić nic więcej. Dziękuję, że jesteście.

Jego zdaniem, protesty na nic się zdadzą, "jeśli wojewoda upadł na głowę". Ale ciągle tli się iskierka nadziei, że przez weekend się zastanowi i zmieni swoją decyzję.