Terenem gigantycznej awantury była dzisiaj ulica Dworcowa. Mieszkańcy i kupcy kibicowali policjantom, którzy zostali wezwani, by powstrzymać działania strażników miejskich. Zdaniem municypalnych, kierowcy nielegalnie parkowali na odcinku między Warmińskiego a Marcinkowskiego, gdyż znaki drogowe informują, że w tym miejscy mogą stać jedynie auta niepełnosprawnych bądź wozy dostawcze.
- To wasz samochód też stał tutaj bezprawnie wczoraj – osądził jeden z przysłuchujących się wykładowi strażnika miejskiego mieszkańców. – Nie jest nigdzie opisane, jak ma wyglądać wóz dostawczy – odparł rezolutnie funkcjonariusz w czarnym mundurze.
Faktycznie, do jubilera czy optyka nie dostarcza się towaru wozami specjalnie do tego celu przystosowanymi. – Szef przywozi buty swoim samochodem osobowym – poinformowały sprzedawczynie ze sklepu obuwniczego niedaleko Biedronki. Municypalni nie wiedzą, jak wygląda samochód dostawczy, ale założyli blokadę na koła i wsunęli mandat za wycieraczkę auta, za szybą którego leżał abonament na parkowanie w całej strefie płatnego parkowania.
Nieumiejętność rozróżnienia samochodu dostawczego od niedostawczego to nie jedyny powód dzisiejszej kłótni ze strażnikami miejskimi. Municypalni chcieli wlepić mandat kierowcy, który zostawił wóz przy znaku oznaczającym miejsce parkowania dla osoby niepełnosprawnej. Wtedy właśnie została wezwana policja. Pan Michał, przed którego sklepem stał ten pojazd, złożył zawiadomienie o próbie bezprawnego wyciągania pieniędzy z kieszeni bydgoszczan przez strażników. Wyjaśnił, iż miejsce dla niepełnosprawnych jest niewłaściwie oznakowane. Oznakowanie powinno się składać ze znaku pionowego i poziomego, czyli koperty namalowanej na jezdni. Na Dworcowej nie ma żadnych kopert, czyli nie ma miejsc przeznaczonych wyłącznie dla niepełnosprawnych.
- Nie namalowali kopert, bo ulica została wyremontowana i nie chcieli psuć efektu – przypuszcza jedna z pań prowadzących własne sklepy przy Dworcowej.
Przechodnie zatrzymywali się na widok sporej grupy mundurowych. Kiedy jeden z przechodniów dowiedział się, że chodzi o nielegalne parkowanie, wpadł w furię: – Jak ja nienawidzę tych czarnych! Każdy powód jest dla nich dobry, żeby nas doić. Najpierw wypisywali w tym miejscu mandaty za brak opłaty parkingowej, teraz za nielegalne parkowanie.
- Nie mogli tu pobierać opłaty za parkowanie, bo ulica została wyremontowana za unijne pieniądze. Wtedy nie można prowadzić działalności zarobkowej. Zupełnie jak z tym basenem przy Sportowej – tłumaczyła właścicielka sklepu z damską odzieżą. – Samochody tu parkowały jak długo tu jestem , czyli od grudnia. Wczoraj straż przyjechała i zaczęła wypisywać mandaty – odpowiedziała, kiedy zapytaliśmy, jak to jest z parkowaniem.
Wyszedł na chodnik kucharz z pierogarni przy Dworcowej 37. – Pusto. Zawsze ktoś tu podjeżdżał na pierogi, a teraz żadnego klienta – skonstatował ze smutkiem.
Zapytaliśmy strażników, dlaczego nagle zainteresowali się Dworcową. ? Dostaliśmy polecenie z Zarządu Dróg – wyrwało się jednemu z municypalnych. – Tu można parkować tylko w wyznaczonych miejscach, bo to jest strefa zamieszkania – wyjaśnił jego kolega, ale nie potrafił nam wytłumaczyć, dlaczego strefą zamieszkania są tylko wybrane odcinki niektórych ulic w naszym mieście.
Wezwani na interwencję policjanci byli zakłopotani. Wsiedli do samochodu i zaczęli studiować kodeks drogowy. Potem odbywali długie konsultacje telefoniczne. W końcu stwierdzili, że miejsce parkingowe dla niepełnosprawnych jest niewłaściwie oznakowane. Ale nastrojów na Dworcowej to stwierdzenie nie uspokoiło. Dużo usłyszeliśmy gorzkich opinii.
– Nie mogę tu zaparkować, chociaż tu mieszkam całe życie.
– Zlikwidować Straż Miejską i koniec!
– Jeszcze tylko do kolejnych wyborów!