Rok temu miało się w galerii przy ul. Chocimskiej odbyć spotkanie z Wojciechem Banachem. Niestety, poeta się rozchorował i nie mógł przybyć. Jednak spotkanie się odbyło, a relacja autorstwa Krzysztofa Derdowskiego nosiła tytuł ?Wieczór autorski bez autora?. Przebiegło ono w ten sposób, że Krzysztof wraz z Markiem Siwcem przedstawiali swoje poglądy na temat poezji Wojciecha Banacha, a Mieczysław Franaszek czytał jego utwory poetyckie.

Tym razem spotkanie miało inny przebieg. Poeta się stawił, a nieobecny był Mieczysław Franaszek, więc utwory poetyckie odczytał autor osobiście. I może dobrze się stało. Franaszek z takim kunsztem interpretuje czytane utwory, że dobre wiersze wydają się doskonałe, a niezbyt dobre nabierają głębi, której czasem im nie dostaje. Gdyby w taki sposób zaprezentował wiersze Wojciecha Banacha z jego najnowszego tomu poetyckiego pt. ?Odwrócona piaskownica?, nie wiadomo by było, czy dlatego słucha się ich z zainteresowaniem, że dają do myślenia, czy dlatego, że aktor jak zwykle spisał się znakomicie. A tak sytuacja była klarowna. Utwory czytał ich autor, bez specjalnej troski o emisję głosu, a słuchało się ich z zainteresowaniem. W wierszu ?Poezja stosowana? znalazły się zresztą słowa:

To nie
jest tak zawsze
że poezja wleci jednym
uchem lub okiem wyleci drugim
bez widocznych lub odczuwalnych
szkód i korzyści

Wieczorne spotkanie tradycyjnie otworzył Jacek Soliński, który przedstawił obu zaproszonych artystów. Zdradził, że Wojciech Banach obchodzi w tym roku 40-lecie działalności twórczej. Poeta jest autorem wielu książek poetyckich i dwóch albumów kolekcjonerskich. Pełni obecnie funkcję prezesa oddziału bydgoskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. – Jeszcze tydzień – dopowiedział Wojciech Banach.

Drugi twórca goszczący tego dnia w Galerii Autorskiej był przez 12 lat prezesem okręgu toruńsko-bydgoskiego Związku Polskich Artystów Fotografików. Witold Jurkiewicz jest obecnie nauczycielem akademickim, prowadzi zajęcia z fotografii w na Wydziale Sztuk Pięknych UMK. Na prośbę Jacka Solińskiego przygotował wystawę pt. ?Z mojego archiwum PRL?, złożoną z dotychczas niepublikowanych zdjęć z lat 70. A kiedy dowiedział się, że galeria została powiększona i zajmuje obecnie pomieszczenie kwadratowe, oprawił fotografie, który miały się znaleźć na wystawie, w kwadratowe ramki.

Gdyby na podstawie zachowań tych dwóch artystów wyrabiać sobie zdanie na temat prezesów w ogóle, to należałoby stwierdzić, że cechami charakterystycznymi osób pełniących takie funkcje są: ujmująca skromność, bezpretensjonalność i szczerość. Te cechy ujawnili Wojciech Banach i Witold Jurkiewicz odpowiadając na pytania uczestników spotkania, a zadawali je m.in. Marek Siwiec, Grzegorz Grzmot-Bilski, Maciej Obremski.

Jacek Soliński uznał, że obydwaj artyści są mocno zakorzenieni w przeszłości, w której – jako prawie rówieśnicy (poeta rocznik 1953, fotograf 1955) – zdobywali pierwsze doświadczenia artystyczne. – Każdy z nich jawi mi się dzisiaj, z perspektywy kilkudziesięciu lat, jako ktoś, kto twórczo podejmując rozrachunek z rzeczywistością, zaczął uprawiać poetycką socjologię. Obydwu twórców bardzo interesuje tkanka rzeczywistości, która przez długie lata była siermiężna. Dla każdego z nich ta rzeczywistość stała się swego rodzaju formacją, uczyła rozumienia i rozstrzygania spraw. Chyba z tego się nie wyrasta – stwierdził gospodarz spotkania.

- Dziękuję Jackowi i Jankowi za udostępnienie tej nowej przestrzeni galeryjnej – powiedział Witold Jurkiewicz. – Ta galeria jest dla mnie fenomenem na mapie Polski. To zagęszczenie i różnorodność wystaw są niezwykłe. No i dbanie o jakość. I zastrzegł od razu żartobliwie: – Nie mówię o sobie.

Pierwszy raz artysta prezentował swoje fotografie w Galerii Autorskiej Jana Kaji i Jacka Solińskiego w roku 1984. Witold Jurkiewicz przyznał, że zaproponowany mu temat tegorocznej wystawy zmusił go do grzebania archiwum, które jest ogromne, gdyż niczego nie wyrzuca, więc nie bardzo nad nim panuje. – Szukam czegoś ważnego, a znajduje coś innego, jeszcze ciekawszego – śmiał się artysta.

Wojciech Banach nie powiedział pół słowa na swój temat, ale przybliżył okoliczności powstania niektórych utworów. Jeden z nich powstał w 2010 roku. Miała się wtedy odbyć w Krakowie Noc Poetów, spotkanie po latach twórców nowofalowych. Zostało ono odwołane, gdyż niektórzy obrazili się z tego powodu, że jednym z organizatorów spotkania miał być krakowski oddział IPN. Banach napisał wówczas utwór zatytułowany ?Noc której nie było?.

Nocą ikony i kukły łatwo pomylić
wymagają widocznie
więcej światła dla rozróżnienia ?
kaganka od kagańca
(jak w starym kawale)
oświaty od poświaty
IPN-u od ISBN-u
wyznania od doznania

bywają różne przypadłości
właściwe dla wieku i środowiska
jednak nawet bez soczewki kontaktowej
widać
że andropauza zwłaszcza w Małopolsce
uderza falowo w mistrzów i wicemistrzów
po sześćdziesiątym roku życia
objawia się
alergią na rzeczywistość
obsesyjnym lękiem przed poszukiwaniem prawdy
pogardą dla potencjalnych słuchaczy
pokrętnym wyznaniem gazetowym
może w grę wchodzą nieznane
istotne okoliczności obawy i nadzieje
natury komercyjnej
(o co nawet nie śmiem posądzać czcigodnych)
ale przynajmniej
wiem
po sierpniowej nocy 2010 której nie było
że
teraz
już muszę pisać mniejszymi literami
czytać ? z większym dystansem
współczując kurczącym się ludziom