Stefan Pastuszewski anonsował poezję Dariusza Tomasza Lebiody jako ważną dla bydgoskiej kultury i literatury. Przypomniał, że autor ?Ormiańskiej tancerki? jest wytrawnym znawcą twórczości Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego. – Lebioda jest filarem bydgoskiej literatury ? mówił Pastuszewski.

Sam poeta przypomniał czytelnikom, że od kilku lat publikuje wiersze będące pokłosiem jego podróży po świecie. A były to podróże do USA, Iraku, Chin. Lebioda mówił, że podróże intensyfikują jego poetyckie odczuwanie świata, wywołują refleksje.

Najnowsza jego książka jest rezultatem podróży do Armenii. I trudno nie przyznać, że jest to książka imponująca pod względem edytorskim. ?Ormiańska tancerka? zawiera kilkanaście zdjęć ormiańskich świątyń, krajobrazów, samych Ormian; a zwieńczeniem tych zdjęć zdaje się portret pięknej Ormianki otwierający ten tomik. Walorem jest też zamieszczenie w tomiku obok wierszy Lebiody ich tłumaczeń na rosyjski i ormiański.

Po wstępnej prezentacji tomiku, poeta przeczytał kilkanaście wierszy zamieszczonych w ?Ormiańskiej tancerce?. Wiersze te są przede wszystkim opowieściami o spotkaniu autora z odmienną kulturą. We wszystkich zresztą tomikach Lebiody poświęconych wędrowaniu mamy do czynienia z toposem podobieństwa i wspólnoty kultur oraz ich radykalnym zróżnicowaniem. Autor pokazuje w swych wierszach samotność podróżującego, pielgrzymującego, mierzącego się z nieznanym i obcym. Nieodmiennie też towarzyszy poecie refleksja tycząca przemijania i chęć pojednania się ze sobą i ze światem. Te strofy zresztą brzmią najmocniej i najbardziej przekonywająco. Ot, choćby tak:

stałem się żywą
cząstką tego co
na zawsze

przepada i na
zawsze

zostaje
(?Ormiańska tancerka?)

Albo tak:

byłem spokojny i radosny
i tak mógłbym odpływać
ku nieistnieniu

szczęśliwy i ufny ? spełniony
jak liść odrywający się
od gałęzi
(?Na fujarce?)

Lebioda nie jest już młodzieniaszkiem, więc szuka, jak powiedziałem wyżej, trudnej zgody ze światem i ze sobą. A o taką zgodę zawsze nie jest łatwo, rachunek “winien i ma” nie zawsze się zgadza z oczekiwaniami i nadziejami. Pisze Lebioda o tym swoim wędrowaniu i przy tej okazji poezjowaniu w posłowiu ?Ormiańskiej tancerki?: ?Zawsze, gdy jestem tak daleko nachodzą mnie myśli o moim losie, o tym jak to się stało, że chłopak z bydgoskiego osiedla, pochodzący ze skromnej rodziny, zawędrował tak daleko, zobaczył tyle oryginalnych miejsc na świecie (?) przez cały czas wypatrywałem też siebie i szukałem odpowiedzi na pytania mojego życia, sięgałem z daleka ku centralnym punktom, ku zdarzeniom chwalebnym i nieustannym atakom wrogów?. Oddalenie od tego, co bliskie umożliwia wgląd w siebie i obiektywizację swojej codzienności.

Z natłoku zdarzeń stara się Lebioda pochwycić to, co wieczne i trwałe. Uważnie też śledzi ludzkie zmagania z historią i przemocą. Pokazuje jak ludzkiemu cierpieniu towarzyszy chęć, potrzeba tworzenia piękna, bo człowiek ma zadziwiającą zdolność przekształcania i sublimowania zła w piękno i dobro. Niewątpliwą zaletą poezji Lebiody jest jej realistyczna faktura. Autor kurczowo trzyma się realnego krajobrazu, zdarzenia czy spotkanego człowieka. Nie daje się kusić słowom na daremno.

Autor ?Ormiańskiej tancerki? zapowiedział, że zamierza wydać w przyszłości wiersze, jak się wyraził – belgijskie, które zbierze w tomiku ?Złota źrenica?. Lebioda odczytał kilka wierszy z projektowanego tomiku. Trudno na podstawie tej garści wierszy wnosić o całym przyszłym przedsięwzięciu Lebiody, ale zdaje się, że ?Złota źrenica? będzie zawierała wiele odniesień do muzyki poważnej i malarstwa niderlandzkiego. Mogę tylko domniemywać, że Lebioda odnajdzie w malarstwie mistrzów holenderskich i flamandzkich to bliskie sobie umiłowanie szczegółu i metafizyczne posmaki realizmu.