Wojciech Banach, ur. 1953, poeta, kolekcjoner. Ukończył Akademię Techniczno-Rolniczą w Bydgoszczy. W latach 70. był członkiem grupy faktu poetyckiego Parkan. W 1976 debiutował jako poeta w ?Faktach?. Wydał tomiki poetyckie: Chwilowy obraz świata (1977), Pole rażenia (1978), Slalom (1980), Symultana (1981), Czarna skrzynka (1991), Było nas kilku (1997), Skrzyżowanie (1998), Punkty wspólne (2000), Wybór wierszy (2004), Odgrodzony przez przypadki (2008), Nie tylko aniołowie (2009), Mężczyzna z sąsiedniej klatki (2010) oraz albumy Czas odnaleziony, Bydgoszcz na dawnej pocztówce 1894-1945 (2001) i Nad Starym Bydgoskim Kanałem (2007). Jest prezesem bydgoskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

——-

(…) Zwykło się klasyfikować twórczość bydgoszczanina jako pogłos Nowej Fali, poezję społecznego zaangażowania. Jeśli tak, to musimy zastrzec, że jest to zaangażowanie nie tyle po stronie tej czy innej wspólnoty (od tych poeta raczej stroni), co po stronie człowieka rzuconego na arenę przemian społeczno-ekonomicznych, po której grasują głodne lwy kapitalizmu.
Bohater Banacha ?słów używa niechętnie?, że sparafrazuję fragment jednego z wierszy. Ale ? choć przywoływany jest tu Przyboś ? nie wynika ta oszczędność z awangardowego nakazu: ?najmniej słów?. Poeta pragnie ocalić ich wartość w świecie inflacji słów, w którym niewiele albo zgoła nic one nie znaczą. Wartość słów ? jak ją zmierzyć? Tym, czemu służą. Jeśli prawdzie, warto się o nie troskać. Bo poeta jeśli już musi mówić, to musi ?mówić/ co prawda?.
Jarosław Jakubowski

Wojciech Banach jest dla mnie poetą… zdrowego rozumu, osobą obdarzoną czujnym okiem, krytyczną inteligencją, mądra empatią. Jest to poeta, który solidnie przepracował tradycję Nowej Fali i Nowej Prywatności, ale też sumiennie odrobił lekcję Herberta i Różewicza. Konsekwencje tego są takie, że dopracował się wiersza, który cechuje rzeczowość, konkretność, precyzja, a zarazem artykulacyjna pojemność, pozwalająca skutecznie i wiarygodnie zapisywać wielopostaciowość i wielogłosowość świata.
Grzegorz Kociuba

(…) czytając wiersze Banacha z poprzednich jego książek odczuwałem, że zaczynam pojmować poezję, czytając te teksty, stawałem się rozumniejszym człowiekiem. (…) No tak, można by powiedzieć, że dobry poeta z wiekiem czyni swoje teksty coraz bardziej jasnymi, obierając je z nadmiaru słów i ciężaru metafor (jak uczynił to wiele lat temu w swoich dwóch ostatnich zbiorach wierszy Jarosław Iwaszkiewicz), w których nie ma już lingwistycznej ekwilibrystyki ani tym bardziej genialnej zręczności stylistów. Takiego właśnie poetę odkrywam w książce ?Nie tylko aniołowie?, wyciszonego, oszczędnego, zdystansowanego do własnej działalności literackiej. Ale na swój prywatny użytek znalazłem w tej książce coś jeszcze ? wrażliwego i mądrego człowieka, który panuje nad materią wiersza, który prowadzi mnie przez niełatwe przecież życie bez pretensji do życia i świata, który niespieszną rozmową i pełną ciepła opowieścią o ludziach łagodzi moją własną dojmującą świadomość nadchodzącego kresu.
Krzysztof Szymoniak

(?) A jednak w wierszach tego dojrzałego mężczyzny i doświadczonego poety szaleją demony sprzeciwu, negacji i sarkazmu właściwe buntom młodych i gniewnych. Czemu to przypisać? Wierności młodzieńczym kontestacjom zawartym w debiutanckich tomikach, czy też czysto ludzkiemu rozgoryczeniu, które nas ogarnia po latach nie spełnionych nadziei? Jakie by nie były źródła ? literacki efekt jest przejmujący, godny uwagi i wart przeżycia. Poetycki warsztat autora chroni nas przed zalewem zbędnych słów i przesadną dekoracyjnością pustych metafor. Tu każde słowo waży, a każda pointa porusza. Częste tropy autobiograficzne nie rażą dosłownością, a tylko zaświadczają o szczerości, a więc i o dramatyzmie wyznania.
Zdzisław Pruss

Pierwsze rozdanie

Kiedy rozdawano wiarę
przechodziłem szczepienia
plaster na zaczerwienionym ramieniu
miał chronić mnie przed złem

Kiedy rozdawano nadzieję
sądziłem że siostra Felicja jest kobietą
a kiedy będę duży – już
każdy dostanie według potrzeb

Kiedy rozdawano miłość
rodzice robili jak zwykle bilans
poznałem na huśtawce blondynkę
budowaliśmy zamki z piasku

Drugie rozdanie

Kiedy rozdawano wiarę
pilnowałem długości włosów
kwiaty były wolne od podatków
wiersze rozwiązywały wątpliwości

Kiedy rozdawano nadzieję
nie było mnie w rozdzielniku
jutro ? według kart
pojutrze to inny sezon

Kiedy rozdawano miłość
nie lubiłem tłoku i kolejek
na dzikiej plaży dziewczynom
polerowałem spragnione skóry

Trzecie rozdanie

Boli mnie krzyż krwawią
wybroczyny lecz drzazgi kwitną
pisklęta przerosły gniazdo wierzę
że potrafią grać w piekło i niebo

chciałbym zostawić cień w szatni
zgubić numery przestać liczyć
w przedostatnim szaleństwie
czasem podzielić się wierszem

większość gier i podchodów
już przerobiłem chcę kochać
bez wybuchów rozumieć milczenie
i ciebie do końca światła

Wojciech Banach