Gisela Medzeg skrupulatnie zrelacjonowała dzieje swojej rodziny podczas spotkania z kilkudziesięcioma bydgoszczanami; spotkania zorganizowanego przez Centrum Edukacji Historycznej, Archiwum Państwowe w Bydgoszczy, UKW, Polskie Towarzystwo Historyczne i prowadzonego przez Wiesława Trzeciakowskiego.

Opowieść Giseli Medzeg zaczyna się tak: Eduard Medzeg w 1895 roku kupuje w podbydgoskim Fordonie niewielką, zaniedbaną cegielnię. Pięć lat później cegielnię przejmuje syn Eduarda ? Albert Medzeg. Następują lata rozkwitu firmy. Cieszy się ona dobrą sławą; uważana jest za rzetelną i solidną. Prowadzi działalność socjalną i ubezpieczeniową na rzecz pracowników. Albert Medzeg jest szanowany i lubiany.

Po pierwszej wojnie światowej i włączeniu Bydgoszczy do obszaru niepodległej Polski, Albert Medzeg pozostaje w Fordonie i dalej rozwija swój znakomicie prosperujący zakład. Ma troje dzieci, a wśród nich swego następcę Arno Medzega, przyszłego ojca Giseli Medzeg. Ale nie wyprzedzajmy nadto biegu wydarzeń… Albert Medzeg dobrze czuje się w niepodległej Polsce. Przyjaźni się z wieloma Polakami; między innymi z burmistrzem Fordonu Wacławem Wawrzyniakiem. Syn Arno namaszczony zostaje przez rodzinę na następcę wielkiego biznesmena Alberta. I w tym momencie, opowiadająca o tych wydarzeniach Gisela Medzeg zdaje się wypatrywać początków patologii, która zawiedzie Arno Medzega do Selbstschutzu i Waffen SS. Otóż młodziutki Arno jest przymuszany do przejęcia majątku ojca i jego miejsca w potężnej cegielni. Chłopak chce studiować prawo. Rodzina jednak zmusza go do wyboru studiów inżynierskich, bowiem one są korzystniejsze dla rozwoju fabryki. Arno nie może uprawiać żadnych sportów, bowiem matka chorobliwie obawia się o to, że chłopak ulegnie wypadkowi podczas ćwiczeń. Wielkie pieniądze, olbrzymie nadzieje i neurotyczna atmosfera tworzą dzieciństwo i młodość Arno. Atmosfera trochę taka jak w pierwszych kadrach głośnego przed laty filmu “Zmierzch bogów”.

Arno buntuje się przeciwko rodzinie tylko raz ? wybierając na żonę kobietę nieakceptowaną przez rodzinę ? Anitę Heers. Z tego związku rodzi się w 1940 roku opowiadająca o dziejach swojej rodziny Gisela Medzeg. Dramatyczne wydarzenia, o których opowiada biorą początek przed jej narodzinami, we wrześniu 1939 roku. Wówczas w wyniku niemieckiego bombardowania całkowicie zniszczona zostaje cegielnia Medzegów. Arno Medzeg wstępuje do zbrodniczej organizacji Selbstschutz. Członkowie tej organizacji dokonują masowych morderstw na terenie całego województwa. Morderstwom tym towarzyszą nieludzkie okrucieństwa i tortury. Wiadomo jedynie, że Arno służył w Selbstschutz Westpreussen, wyjątkowo okrutnej i bezwzględnej formacji dowodzonej przez psychopatycznego Ludolfa von Alvenslebena. To właśnie ta formacja rozstrzelała 2 października 1939 roku kilku fordoniaków, a wśród nich przyjaciela rodziny Medzeg, wspomnianego burmistrza Fordonu Wacława Wawrzyniaka.

I oto w opowieści Giseli Medzeg pojawia się motyw iście szekspirowski. Rodzinie zamordowanego burmistrza pomocy udziela? rodzina Medzeg. Tak przynajmniej relacjonuje ukrytą, zakamuflowaną pomoc syn zamordowanego burmistrza – Stefan Wawrzyniak. Z jednej więc strony jest wielce prawdopodobne, że Arno współuczestniczył w jakimś zakresie w zamordowaniu burmistrza Wawrzyniaka, a jednocześnie jego rodzina wspierała, między innymi ostrzegając przed grożącym aresztowaniem ocalałych członków rodziny Wawrzyniaków. Selbstschutz Westpreussen brał także udział w rozstrzeliwaniu Polaków w Dolinie Śmierci. Gisela Medzeg sama siebie zapytuje: – Czy Arno Medzeg osobiście uczestniczył w tych rozstrzeliwaniach, nie wiadomo… I dodaje: – Wiosną 2000 roku zawiadomił mnie mój szwagier, mąż mojej siostry, że mój ojciec opowiadał o polowaniu na Żydów, kiedy był pijany.

Rodzinie Medzeg udaje się umknąć przed Sowietami w ostatniej chwili. Wywiózł ich do Berlina polski woźnica ? Dombrowski. Później, dzięki pośrednictwu żony, udaje się Arno Medzegowi nawiązać współpracę z angielskim wywiadem, dzięki czemu nie ponosi żadnych konsekwencji za swoje wielce prawdopodobne zbrodnie. Ten moment losów Arno jest pełen niedomówień i tajemnic. Nie pojawia się na przykład jego nazwisko w żadnym śledztwie prowadzonym w Polsce. Dlaczego? Był przecież bliskim współpracownikiem osławionego Ludolfa von Alvenslebena. Czy komuś w Polsce zależało na ukryciu jego zbrodni? Gisela Medzeg zapytuje wprost: – Czy władze Polski komunistycznej były zainteresowane chronieniem Arno Medzega, a jeśli tak, to z jakiego powodu?

Co o przeszłości Arno wiedzieli Anglicy?
Gisela Medzeg dramatycznie zakończyła swoje wystąpienie, mówiąc: – Od wczesnych lat 60., co stało się dla mnie jasne wiele lat później, Arno Medzeg żył w lęku przed badaniami prokuratury. Jednakże nigdy nie stał się podejrzanym.
Gisela Medzeg dała rzadkiej miary osobiste świadectwo uwikłania jej najbliższej rodziny w zbrodnie Niemców w Bydgoszczy. Moc jej opowieści bierze się przede wszystkim z determinacji i odwagi mówienia o swoich najbliższych. Giseli Medzeg udaje się dzięki konfrontowaniu opowieści i licznych przemilczeń rodzinnych tradycji z rzetelną kwerendą dokumentalną osiągnąć siłę najlepszych reportaży o wojnie.

***

Dobrze, że mamy taką niemiecką bydgoszczankę, chcącą i umiejącą opowiadać o dziejach Polaków i Niemców na tej gorącej od waśni i zbrodni ziemi. Cieszy też to, że prowadzący spotkanie Wiesław Trzeciakowski zadeklarował, że całe wystąpienie Giseli Medzeg zostanie opublikowane w broszurze, w wersji polskiej i niemieckiej. To naprawdę dobra wiadomość.

Szkoda natomiast, że na tak ważne spotkanie, ważką część dialogu polsko-niemieckiego, nie pofatygował się zapraszany wiceprezydent Jan Szopiński. Szkoda, bo warto i trzeba wzmacniać rangę i znaczenie takich bezkompromisowych, głęboko humanistycznych wystąpień, jakie zaoferowała bydgoszczanom Gisela Medzeg.