Był człowiekiem szanowanym, a przez bliższe i zaprzyjaźnione osoby zwyczajnie lubianym. Był zapalonym turystą i gawędziarzem. Trudno doprawdy zapomnieć jego opowieści z czasów stanu wojennego. Ot, jedna z nich.
Jarosław Wenderlich idzie poboczem jakiejś powiatowej drogi z torbą wypełnioną ulotkami i bibułą. Za nim pojawia się milicyjna ?suka? i szybko podjeżdża. Ani chybi za chwilę będzie rewizja i aresztowanie. Tymczasem z samochodu wychyla się milicjant i wesoło woła:
– Panie prokuratorze, panie prokuratorze, podwieziemy…
No i funkcjonariusze podwieźli Jarosława Wenderlicha do Bydgoszczy z torbą wypchaną ulotkami. Był rzeczywiście młodym prokuratorem jeszcze w 1981 roku, więc milicjanci go pamiętali jako prokuratora.
Innym razem, na moście Fordońskim milicyjna blokada. Wenderlich siedzi wystraszony w samochodzie, bo na tylnym siedzeniu leżą ulotki. Mówi więc do przyjaciela:
– Może warto je zjeść?
Na co przyjaciel:
– Zwariowałeś! To jest papier kredowy. Chcesz w pół godziny zjeść ryzę papieru kredowego?
Udało się im wymknąć z milicyjnej obławy. O ile dobrze pamiętam tę opowieść, to milicjanci byli zbyt opieszali i nie przeszukali rzetelnie samochodu.
Nieodmiennie przez całe dorosłe życie zachowywał dużą wrażliwość na biedę i wykluczenie społeczne. Dlatego chyba tak solennie angażował się w bunt chłopski z 1981 roku. I później pracował dla takich podziemnych pism jak ?Chłopska Sprawa?, ?Serwis Informacyjny?, ?Chrześcijański Informator Kulturalny?.
Po wybuchu stanu wojennego zaangażował się w najbardziej socjalną inicjatywę podziemnych struktur ?Solidarności?, czyli w bezprecedensowe prace Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i Ich Rodzinom. Do tysięcy ludzi, nie tylko ludzi ?Solidarności?, docierała wówczas pomoc. Któż z mieszkańców naszego miasta nie posmakował holenderskiego sera i nie najlepszej niemieckiej szynki z pokaźnych puszek. Wenderlich współpracował wówczas z wieloma ofiarnymi ludźmi, w tym także z duchownymi. A wśród nich może warto wspomnieć Wiesława Warzochę, Mariana Fundamenta, braci Stefana i Bronisława Pastuszewskich. Blisko tego środowiska był Jerzy Popiełuszko. Nigdy w rozmowach prywatnych nie rozwodził się nad represjami, których doznał… A coś tam było, jakieś rozmowy ostrzegawcze z SB, czy zatrzymania na 48 godzin. Nie chciał zdaje się robić za kombatanta, choć zasług w walce z komuną miał sporo.
Dość boleśnie Jarosław Wenderlich przeżywał zmiany w Polsce na początku lat dziewięćdziesiątych. Uważał, że swoisty liberalny darwinizm społeczny przynosi Polakom zbyt wiele niedostatku i cierpień. Był zdecydowanie za gospodarką rynkową, ale z korektą socjalną i opieką państwa dla ludzi, którzy w przemianach lat dziewięćdziesiątych sobie nie radzą i się w nich gubią. Imponował tym, że nie tylko mówił o konieczności pomagania najsłabszym, ale także angażował się w sprawy osobiste, trudności swoich przyjaciół, którzy popadli w czasowe problemy. Pamiętam, jak przyszedł do mnie, kiedy pracowałem w Urzędzie Wojewódzkim, jako dyrektor Gabinetu Wojewody i przez pół godziny opowiadał mi o swoim przyjacielu, który właśnie, jak mówię, popadł w kłopoty finansowe i należało mu zwyczajnie pomóc. A, że wtedy mogłem pomóc, więc sprawa zakończyła się pomyślnie.
Imponował wiedzą i oczytaniem. Miał dużą bibliotekę i w latach dziewięćdziesiątych często spotykaliśmy się w antykwariacie na Starym Rynku. Czytał przede wszystkim książki historyczne i biografie. Prozę artystyczną uważał, chyba, oględnie mówiąc ? za stratę czasu. Znakomicie orientował się w dziejach Bydgoszczy, Torunia, Kujaw, Pomorza. Kiedyś zupełnie wprawił mnie w zadziwienie, kiedy podczas towarzyskiego spotkania opowiadał o Kaźku Słupskim, o wojnie z Krzyżakami. Łączył tę pasję historyczną ze wspomnianymi fascynacjami turystyką. Ileż było tych spływów kajakowych. Czasem niebezpiecznych, jak ten Dunajcem, o którym mi opowiadał.
Warto też chyba wspomnieć o jego szczerym patriotyzmie. Tak, był chyba zawsze za tymi chłopakami spod Grunwaldu i tymi z wojny 20 roku z bolszewikami. Bez nienawiści i zapiekłości, ale zawsze za swoimi.
Był niewątpliwie typowym inteligentem wyrosłym z lat osiemdziesiątych.
Krzysztof Derdowski