Gwiazda Parkmar Inkaso Bydgoszcz - Zorza Ślesin  2:3 (1:2)
 
W sobotę, 22 września 2018 roku, dzień przed kalendarzową jesienią, wyraźnie odczuliśmy gwałtowny skok temperatury. Zawodnicy i fani bydgoskiej Gwiazdy też doznali w pewnym sensie termicznego szoku. Zorza Ślesin, co prawda nie polarna, pomroziła jednak na tyle, że zatrzymała drużynę z Miedzynia w dotychczasowym  pochodzie. Po czterech zwycięskich meczach w ramach jesiennej rundy III grupy bydgoskiej klasy B, tym razem porażka 2:3 plus źle wyglądająca kontuzja czołowego bombardiera Gwiazdy, Dominika Woźniaka. Piłkarze gospodarzy ze względu na podobne stroje konkurentów, ubrali różowe plastrony, które szczęścia im nie przyniosły!

 
                                                                                     Na boisku...
 
Pierwsze 9 minut nie zapowiadało dalszych wydarzeń. Piłkarze Gwiazdy nie schodzili z połowy Zorzy Ślesin, brakowało jedynie pozytywnych skutków tego oblężenia. Około 10 minuty nieskuteczność zemściła się po raz pierwszy i nad Starym Kanałem Bydgoskim zrobiło się 0:1. Zdziwiona publiczność oniemiała na dobre dwie minuty później, kiedy już było 0:2, po skutecznym przelobowaniu bramkarza miejscowych. Zawodnicy Gwiazdy niestety w dalszym ciągu nie potrafili zagrozić bramce przeciwników. Wkradł się chaos, a okazję do podwyższenia wyniku mieli częściej piłkarze przyjezdni. W 43 minucie piłka poszybowała minimalnie nad poprzeczką gospodarzy.

Dopiero pod koniec pierwszej połowy rajd lewym skrzydłem, faul w polu karnym i jedenastka, którą Dominik Woźniak zamienił na bramkę. Było 1:2 plus nadzieja na pomyślny obrót spraw po przerwie. Optymizm wzrósł już w 50 minucie, kiedy ponownie Dominik Woźniak dołożył gola na 2:2 i po celnym egzekwowaniu karnego był na dobrej drodze, być może, do hat tricka. Jednak za kilka kolejnych minut stało się coś, co wytworzyło smutną ciszę na boisku i wokół niego. W dynamicznej akcji spotkały się nogi zawodników obu drużyn, tak nieszczęśliwie, że padli obaj, ale Dominik Woźniak po wydaniu z siebie przeraźliwego dla obserwatorów jęku, już nie mógł się podnieść. 19-letni junior, żegnany oklaskami, odjechał ambulansem pogotowia ratunkowego. Trzeba mieć nadzieję, że kolano młodego zawodnika da się przywrócić lekarzom do stanu sprzed meczu, a zdrowiu i karierze obiecującego piłkarza nic nie zagraża.

Wznowiony po ponad kwadransie mecz, Gwiazda niestety nawet nie zremisowała. W 70 minucie po kolejnym kontrataku Zorzy było 2:3 i tak się zakończyło spotkanie, które z różnych względów można nazwać wypadkiem przy pracy. Pomimo potknięcia Gwiazda z dorobkiem 12 punktów pozostanie nadal liderem.
 
                                                                                ...w szatni...
 
Trener Gwiazdy Marcin Tomalczyk ocenił, że jego piłkarze nie przypominali tych z premierowego i 3 następnych meczów. - Nie mieliśmy przede wszystkim szczęścia, a kluczowym zawodnikom ze środka pola nic nie wychodziło, prawie wszystkie piłki były niedokładne, brakowało ostatniego podania. Może już chłopacy wygrali ten meczem... przed meczem! - komentował po meczu i dodał: - Zawodnicy ze Ślesina piłkarsko odstawali od naszych, ale grali twardo i ambitnie. Dwie tak zwane bramki z niczego podcięły nam skrzydła, niestety...
Trener Tomalczyk jest zaniepokojony kontuzją Dominika Woźniaka. Strategiczny, strzelający wiele goli Dominik jest w trakcie badań, w następnych meczach ktoś będzie musiał go zastąpić. Pytany o plan ewentualnych korekt w składzie trener Gwiazdy odpowiada: - Gramy tym składem, którym dysponujemy. Do tej pory, poza dzisiejszą grą, to bardzo dobrze nam wychodziło. Już w następnym meczu spróbujemy wrócić do poprzedniej, dobrej dyspozycji całej drużyny...


 Pan Bronisław Weyna pamięta tę jeszcze przedwojenną Gwiazdę! Fot. (zm)
                                                                             

                                                                                        ...i na trybunie...
 
...spotkać można wspaniałych kibiców, często byłych piłkarzy tej samej Gwiazdy, tylko sprzed lat i to wielu!

Pan Bronisław Weyna pamięta jeszcze przedwojenną Gwiazdę i tę drewnianą trybunę na miejscu obecnych ławek. Wspomina rok 1938 i legendarny mecz reprezentacji Polski z Brazylią, na ówczesnych mistrzostwach świata, pojedynek Leonidasa z Wilimowskim. Pamięta  ekran rozstawiony właśnie na boisku Gwiazdy i sfilmowaną relację z tego meczu!!! Pan Bronisław grę w Gwieździe rozpoczął już w 1946 roku.

Pan Leon Montewski, który w Gwieździe grał do 1969 roku, bo jak powiedział: musiałem kończyć, bo miałem już dwie rozharatane łąkotki. Pamięta trenera Józefa Czaparę. "Starego kolejarza" - dorzuca z boku pan Bronisław Weyna, dla którego czasy Czapary to... nowszy rozdział! Obydwaj przypominają innych graczy - trójkę braci Szatkowskich, Mariana Stachowicza, Schmidta i innych.

Do rozmowy włącza się pan Michał Borek  i pan Grzegorz  Żmijewski, którzy opowiadają o wychowankach Gwiazdy, jacy w tej chwili grają w znanych polskich klubach. Syn pana Grzegorza Karol Żmijewski gra w ekstraligowym Zagłębiu Lubin (rocznik 1997). Wspominani są również inni, jak grający w Arce Gdynia Cywiński i Ciechanowski w składzie Olimpii Grudziądz.

Pan Montewski przypomniał także kapitana Gwiazdy z przełomu lat 60. i 70. ...Tak to był "Wejnerek, złotnik", czyli pan Wejner. Ci sami starsi kibice mają w pamięci Józefa Bońka, ojca Zbigniewa, który tutaj trenował młodzież, kiedy Zbyszek Boniek był juniorem Zawiszy.
Gra na ulicy Bronikowskiego, Stefana Majewskiego, równolatka Zbyszka, to dla tej grupy kibiców też nowsze czasy!
Młodsi kibice z panem Michałem (określanym superkibicem Gwiazdy) i panem Bronkiem (operatorem bębna!!!) na czele, gorąco dopingowali swoich ulubieńców, pomimo niekorzystnego rozwoju wypadków na boisku. "Nic się nie stało!" - wybrzmiało tym razem w wersji "Gwiazdorzy, nic się nie stało"! Wszyscy wrócą zapewne najpóźniej za 2 tygodnie, bo dla nich Gwiazda to część ich życia.