Na scenie występowały dwie pary młodych ludzi, którzy w krótkich scenach zaprezentowali modny w dzisiejszym teatrze, a także w dociekaniach humanistycznych, w antropologii, socjologii i psychologii problem obcości i niemożności przekazywania sobie przez współczesnego człowieka emocji ? zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Człowiek zaprezentowany przez aktorów Studia Matejka znajduje się w sytuacji kogoś, kto bardzo dąży do pojednania i porozumienia z innymi ludźmi, szczególnie z ludźmi najbliższymi. I na tej drodze ku drugiemu człowiekowi spotyka go więcej klęsk i zawodów niż spełnień. Lekcja chyba stąd taka, że nie jesteśmy w stanie w sposób dla nas zadowalający zbliżyć się do nawet bliskich nam osób. Możemy do siebie mówić, możemy siebie dotykać, współżyć ze sobą, a i tak znacząca, może najbardziej znacząca część, duchowość nas samych, pozostaje na zewnątrz naszych wzajemnych relacji.
Niekwestionowaną, jak mi się wydaje, wartością wczorajszego przedstawienia było to, że aktorzy prezentowali problem alienacji (ach, ten marksizm, wiecznie żywy), problem osamotnienia człowieka w relacjach z innymi ludźmi, w sposób odrobinę ironiczny. Ten trochę ironiczny kontekst działań scenicznych uratował sceny przed patosem i co już nie daj Boże przed pedagogiką społeczną w duchu ponowoczesności. Problem bowiem bliskości ludzi ma wyraźny kontekst właśnie ironiczny ? dostatnie społeczeństwa z jednej strony cierpią na brak socjalnych więzi, z drugiej jednak cenią sobie prywatność, osobność, a nawet egoizm. Nie jest więc tak, że wyłącznie tęsknimy do bliskości wywodzącej się na przykład z ciasnoty mieszkań i biedy.
Studio Matejka pokazało też, że motywy erotyczne, zbliżające się do intymnej pornograficzności można grać z klasą, otwierając wyobraźnię widza, a nie ją zasypując porno szczegółami. Ciekawym zabiegiem stylistycznym było nawiązywanie aktorów do poetyki spotu reklamowego. Czasem wręcz migawki, czy znaczącego skrótu scenicznej narracji. Przywołanie tej pospolitej, a czasem wręcz prostackiej poetyki, do prezentacji poważnych problemów uczuciowych przepaści między ludźmi dało znakomite efekty sceniczne. I wzmocniło ów ładunek ironii, o którym pisałem powyżej.
W sumie, miłośnicy teatru poszukującego, alternatywnego wobec teatru etatowego otrzymali całkiem pokaźną porcję dobrego i starannie wycyzelowanego przedstawienia. A to już coś!