W rozmowie zatytułowanej ?10 lat minęło? prof. Jan Styczyński dokonał oceny skutków połączenia uczelni bydgoskiej i toruńskiej. Najpierw opowiedział, jak doszło do podjęcia tej decyzji. Jak wiadomo, do połączenia namawiała członków senatu AM prof. Danuta Miścicka-Śliwka, przedstawiając kilka argumentów za fuzją. Głównymi były: znalezienie się w pełnoprofilowym uniwersytecie oraz stworzenie podstawy do tworzenia metropolii bydgosko-toruńskiej i budowania związków między obydwoma miastami.

- Argumenty sceptyków, które są mi znane, dotyczyły warunków połączenia, które nie do końca były przygotowane – relacjonował dzisiejszy prorektor, który dziesięć lat temu przygotowywał się do habilitacji i nie był w żaden sposób zaangażowany w proces łączenia Akademii Medycznej z UMK.

Na pytanie, czy można po dziesięciu latach uznać proces integracji za zakończony, odpowiedział: – Śmiem twierdzić, że o rzeczywistej integracji będziemy mogli powiedzieć dopiero wtedy, gdy rektorem UMK zostanie przedstawiciel Collegium Medicum z Bydgoszczy. Żeby uniknąć posądzeń o prywatę, zaznaczył, że nie jest zainteresowany objęciem tego stanowiska.

Z wywiadu opublikowanego na łamach uczelnianej gazety UMK wyłania się obraz bardzo specyficznej integracji.
- Z jednej strony, każda istotna dla Collegium Medicum decyzja musi przejść proces akceptacji w Toruniu, co zajmuje czas i oznacza wiele poziomów dodatkowych analiz. Z drugiej strony, współpraca na poziomie kilku jednostek naukowo-dydaktycznych istniała niezależnie od faktu połączenia obydwu uczelni i była zależna od zaangażowania i dobrej woli pracowników. Tak naprawdę niewiele nowych poziomów współpracy naukowej zostało nawiązanych pomiędzy obydwoma kampusami w ostatnich latach ? ocenił prof. Styczyński.

Zdaniem bydgoskiego naukowca, są też negatywne następstwa połączenia uczelni o całkowicie odmiennym zakresie działalności: – Ponieważ decyzje zapadają w Toruniu i preferują większość, pracownicy Collegium Medicum muszą się dostosowywać. Przykładem decyzji, dla Torunia oczywistej, a dla Bydgoszczy niezwykle problemowej, może być 3-tygodniowa przerwa zimowa, która w efekcie niemalże uniemożliwia organizację trzech tur czterotygodniowych praktyk wakacyjnych w CM i zmusza do karkołomnej organizacji kalendarza zajęć dydaktycznych.

Niestety, nie wygląda korzystnie dla CM bilans korzyści. Oto, co odpowiedział prof. Styczyński na pytanie: Kto na połączeniu więcej zyskał: toruński uniwersytet czy jego bydgoska część?

- Gdy patrzy się z punktu widzenia indywidualnego pracownika Collegium Medicum, sytuacja chyba nie różni się istotnie od tej sprzed 2004 roku. Gdy patrzy się z punktu widzenia absolwenta, doktoranta lub habilitanta – w momencie odbioru dyplomu dowiaduje się, że wszystko zrobił w Toruniu, bo na dyplomie nie pojawia się nazwa Collegium Medicum ani lokalizacja Wydziału w Bydgoszczy. A nie jest to prawda.

Z punktu widzenia UMK – korzyść jest ogromna: dolicza się 3 wydziały, 15 kierunków studiów, około 5,5 tysiąca studentów, 172 zagranicznych studentów kierunku lekarskiego, 760 nauczycieli akademickich, w tym szereg wybitnych naukowców. Nie wiem, jaką pozycję w kraju wśród wyższych uczelni zajmował UMK przed rokiem 2004, ale dzisiejsza siódma pozycja nie byłaby osiągalna bez potencjału Collegium Medicum.

Natomiast licząc oddzielnie tylko uczelnie medyczne, czyli uniwersytety medyczne oraz krakowskie i bydgoskie Collegium Medicum wg rankingu ?Perspektyw?, pozycja naszego Collegium Medicum w roku 2014 jest taka sama jak w roku 2004, ale co gorsza, różnica do wyprzedzających nas uczelni medycznych powiększyła się. Wniosek na dziś jest taki, że pod tym względem część bydgoska na połączeniu nie zyskała.

Nie lepiej wygląda bilans od strony inwestycyjnej. Prorektor UKW nie podzielił opinii redaktora ?Głosu Uczelni?, że dzięki fuzji Collegium Medicum w minionym dziesięcioleciu bardzo unowocześniło bazę i wyposażenie, poczynając od nowej siedziby dla farmaceutów, na niedawno oddanym do użytku jednym z najnowocześniejszych domów studenckich w Polsce kończąc.

- Wszystkie inwestycje ostatnich dziesięciu lat w Collegium Medicum są efektem albo decyzji podjętych przed połączeniem, albo efektem starań poprzedniej prorektor ds. Collegium Medicum, prof. Małgorzaty Tafil-Klawe oraz kanclerz Magdaleny Brończyk w Ministerstwie Zdrowia i Urzędzie Miasta Bydgoszczy. Przecież to nie Toruń rozbudowuje Szpital Uniwersytecki im. Jurasza.

Z kolei najnowocześniejszy w Polsce Dom Studencki nr 3 powstał ze środków własnych Collegium Medicum i kredytu, który Collegium Medicum będzie spłacać przez wiele lat. Z oczywistych względów w CM nie powstało nic z funduszy Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Natomiast, pomijając budynek Wydziału Farmaceutycznego, o którego budowie decyzję podjęto przed połączeniem AM z UMK, to Urząd Marszałkowski praktycznie nie wspiera Collegium Medicum i szpitali uniwersyteckich, chociaż ochrona zdrowia jest w jego gestii ? zrekapitulował prof. Jan Styczyński.

Wywiad Winicjusza Schulza z prof. Janem Styczyńskim, prorektorem UMK ds. Collegium Medicum pt. “10 lat minęło” można w całości przeczytać: TUTAJ