W materiałach promocyjnych Galerii Autorskiej Jacek Soliński tak zapowiada wystawę Ryszarda Witeckiego:
Twórczość malarska Ryszarda Wieteckiego rozwijana konsekwentnie od lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, stanowi kosmologiczną opowieść zapisywaną w języku znaków. Tajemnicze obiekty stają się śladami jakiejś cywilizacji, jakiejś kultury, jakiejś bliżej nieokreślonej obecności. Słowo ?jakiejś? nabiera w tym wypadku szczególnego znaczenia, bowiem trudno zdefiniować pochodzenie i czas tych zagadkowych przedmiotów. Niemalże odruchowo, obcując z malarstwem Ryszarda Wieteckiego, nasuwa się odczucie przeniesienia czasu do innego wymiaru, jakby przyszłość i przeszłość straciły stałe kierunki w naszej świadomości. Przyglądamy się śladom rzeczywistości trudnej do odgadnięcia i sklasyfikowania. Działający na wyobraźnię klarowny i czytelny przekaz samych obrazów, zakłada równocześnie nieprzekraczalność obszaru tajemnicy. Mamy tu do czynienia z kosmicznym tabu, co budzi stan swoistej rozterki i trudnego do opisania niepokoju, bo zrodzonego jakby poza narracją do jakiej przywykliśmy. Twórczy i intrygujący przekaz skłania do ?odczytywania? treści, i z obrazu, i z własnych przemyśleń. Te kosmiczne fantasmagorie z piętnem bliżej nieokreślonej techniki są jak przypadkowe listy z wszechświata. Artysta jako narrator nierozpoznanej rzeczywistości zachowuje powściągliwość, pozostawiając widza w roli kogoś, kto sam znajduje, albo odkrywa ważne dla siebie treści. Czy te sygnały z jakiegoś tajemniczego świata są ostrzeżeniami, przesłaniami, czy może tylko przekazem o trudnym do ogarnięcia dla nas istnieniu?
Natomiast o poezji Wojciecha Banacha opowiada Jarosław Jakubowski:
Wiersze Wojciecha Banacha od początku mocno wpisują się w dyskurs polityczny i ideologiczny, choć sam poeta daleki jest od deklaracji. Patrzy na to, co go otacza z ciepłą ironią i dystansem, czasem z goryczą. Patrzy także z dystansem na czasy, kiedy światem zachodnim wstrząsały przemiany obyczajowe, a na scenę polityczną wkraczali lewicowi radykałowie, nieuciekający od stosowania metod terrorystycznych. Symbolizowali ?wolność?, chociaż po latach historia surowo zweryfikowała ich postawy, ukazując ich jako ludzi zniewolonych ? przez ideologię, narkotyki, przemoc. Co pozostaje? Według poety ? pisana z wielkiej litery ?Nadzieja/na genetyczną ciągłość/ ostrego widzenia kolorów i kształtów/ i niezmienny układ palców/ przy podstawowych akordach?. Czyli ? niepodlegający modom kod zachowań i postaw, przeciwstawiony chwilowym zauroczeniom taką czy inną ideologią. Banach nie ukrywa swoich zapatrywań, jakże dalekich od ślepej wiary zachodnioeuropejskich elit w marksizm. Jest bogatszy od zachodnich ?wnucząt Aurory? o doświadczenie dziesiątków lat życia w kraju totalitarnym, ponurej realizacji marksistowskiej utopii.
Zwykło się klasyfikować twórczość bydgoszczanina jako pogłos Nowej Fali, poezję społecznego zaangażowania. Jeśli tak, to musimy zastrzec, że jest to zaangażowanie nie tyle po stronie tej czy innej wspólnoty (od tych poeta raczej stroni), co po stronie człowieka rzuconego na arenę przemian społeczno-ekonomicznych, po której grasują głodne lwy kapitalizmu.
Wiersze Wojciecha Banacha odczyta Mieczysław Franaszek.