W miniony weekend spotkaliśmy się w Bydgoszczy w imię Jacka. To już dwunasta edycja tej imprezy! Dwunastolatek nie jest już nieporadnym niemowlęciem, jest ciekawym świata podrostkiem. Ta ciekawość świata przebijała w bardzo wielu festiwalowych interpretacjach twórczości Mistrza.
W tym roku na festiwal zgłosiło się ponad 30 wykonawców. Z nich jury wybrało do sobotniego konkursu szesnastu. Już zatem sam udział w części konkursowej odbywającej się na terenie bydgoskiej Światłowni (ul. Św. Trójcy 15) był swoistą nobilitacją. Tegoroczny poziom artystyczny oceniam jako wysoki. Znalazło to odzwierciedlenie w werdykcie jury – jurorzy nagrodzili aż 12 artystów! W zasadzie powinienem brzydko napisać podmiotów wykonawczych, ponieważ wśród nagrodzonych znaleźli się zarówno soliści, jak i zespoły.
Osobiście cieszą mnie dwa zjawiska. Po pierwsze zauważam niezwykłe zainteresowanie najtrudniejszą kategorią festiwalową, czyli Pojedynkiem z Mistrzem. W tej kategorii startowała niemal połowa wykonawców! Pojedynek z Mistrzem polega na tym, że artysta wykonuje jeden utwór Jacka Kaczmarskiego, jeden autorski. W ten sposób promujemy osoby, które nie ograniczają się wyłącznie do odtwarzania pieśni Barda, ale też starają się samodzielnie oceniać zastaną rzeczywistość. Myślę, że sam Jacek też wspierałby tego typu zmagania. Wyłonienie ludzi myślących, twórczych, autentycznych artystów to najpoważniejsze zadanie naszego festiwalu i chyba wszyscy temu podołaliśmy.
Druga rzecz, na którą zwróciłem uwagę, to fakt, iż niemal każdy z wykonawców starał się wnieść własny pierwiastek do odtwarzanych pieśni. Nawet tradycyjne utwory Kaczmarskiego w aranżacji naszych wykonawców niekoniecznie przypominały oryginały. To dobrze. Podsumowując: te dwa zjawiska świadczą niezbicie o tym, że Festiwal Piosenek Jacka Kaczmarskiego „Źródło wciąż bije” zmierza w stronę twórczości autorskiej, opierającej się lub tylko inspirowanej twórczością Jacka Kaczmarskiego. W świecie blichtru, SMS-ów, krótkich notek na portalach społecznościowych to niezwykle cenne przedsięwzięcie. To ogrody, o których śpiewał Jonasz Kofta, a o których wszyscy powinniśmy pamiętać...
Przed festiwalem wiele osób pytało mnie, czy nie obawiam się tego, że tegoroczna gwiazda festiwalowa, Mirosław Czyżykiewicz, nie dotrze do Bydgoszczy. Tak zdarzyło się trzy lata temu i wtedy w ostatniej chwili sytuację uratował zaproszony w trybie alarmowym Czerwony Tulipan. Tak, bałem się. Cały czas istniała groźba nagłego nawrotu choroby artysty. Zdecydował jeden argument. Przez wiele lat marzyłem o tym, aby na Festiwalu Piosenek Jacka Kaczmarskiego „Źródło wciąż bije” wystąpił Przemek Gintrowski. Wiedziałem, że z różnych powodów czasem w ostatniej chwili odwołuje swoje występy. Nie chciałem wtedy ryzykować klapy całego przedsięwzięcia. Dziś Przemek patrzy już na nas z góry i nigdy na bydgoskim festiwalu nie wystąpi... Twórczość Mirosława Czyżykiewicza jest na tyle wielka, że takie ryzyko warto było podjąć.
Koncert Mirosława Czyżykiewicza w bydgoskiej Operze Nova okazał się niezwykłym wydarzeniem kulturalnym. Niesamowity, niepowtarzalny koncert! Przez niemal 2 godziny siedziałem wbity w fotel, słuchając pieśni Barda. Czuło się, że artysta śpiewa całym sobą, że targające nim emocje płyną bezpośrednio do widzów i w nich zostają na zawsze. Niezapomniane wrażenia, niech żałuje ten, kto nie był.
Pierwszy festiwal odbył się w podbydgoskim Wtelnie, w małej salce gimnastycznej. Wtedy wokół spraw festiwalowych chodziły w zasadzie trzy osoby. Dziś przy festiwalu pomaga cała armia ludzi. Każdy z nich dokłada odrobinę siebie, aby nadal biło źródło słów mądrych, uniwersalnych, ponadczasowych. Nie podejmuje się tu wymienić wszystkich z imienia i nazwiska, aby nikogo nie pominąć. Każdemu z nich bardzo serdecznie dziękuję. Zrobiliście coś naprawdę wielkiego.
Zakończenie festiwalu to odrobina smutku połączona z odrobiną radości. Smutku, bo coś się skończyło. Radości, bo już za rok kolejny, tym razem XIII Festiwal Piosenek Jacka Kaczmarskiego „Źródło wciąż bije”. Już teraz wszystkich zapraszam serdecznie.