Muzyka wszystkich generacji
Atrakcyjną przyczyną był premierowy spektakl “Yesterday”, w reżyserii, scenografii i według scenariusza Romana Baranowskiego, dyrektora Teatru Witryna w Bydgoszczy, która to scena święci właśnie swoje trzydziestolecie. Bydgoscy Beatlesi, czyli grupa Żuki, z identycznym stażem, zainspirowała pośrednio to teatralno-muzyczne przedstawienie.
Muzyka czwórki z Liverpoolu zgromadziła w sobotni, wiosenny, primaaprilisowy wieczór, cztery pokolenia artystów. Oprócz wymienionych już, wystąpili, grupa tańca nowoczesnego Brax z Pałacu Młodzieży i sympatyczne maluchy z Małej Akademii Sztuki (Teatr Animacji), z przedszkola “Źródełko” przy ulicy Darłowskiej pod artystycznym kierownictwem, również Romana Baranowskiego.
Autorką efektownej choreografii jest Beata Rewolińska, kostiumy zespołu Żuki to zasługa Karola Włodarskiego. Producentem widowiska jest Mirosław Balbuza, menedżer grupy. A to wszystko na chwałę grupy The Beatles, która 55 lat temu dała swój pierwszy oficjalny koncert już z Ringo Starrem. Żuki swój pierwszy oficjalny koncert zagrali 30 lat temu, właśnie tutaj, w Kinoteatrze Adria. Prapoczątki liverpoolczyków to rok 1957, a bydgoskiej grupy to rok 1981…
Sala pełna wzruszeń i entuzjazmu
W bydgoskiej Adrii zasiedli fani Beatlesów i naszych Żuków. Popularnej szpilki nie można było wcisnąć, po prostu na widowni komplet! Przez 2.5 godziny publiczność reagowała oklaskami, okrzykami entuzjazmu, a nawet łzami wzruszenia.
Wystrój sceny był taką teatralną wizją muzycznego mitu lat 60. z beatlesowsko-angielskim piętnem. Z lewej strony tabliczka z kultową liverpoolską uliczką Penny Lane, którą rozsławiono w piosence, równo 50 lat temu. Z prawej, czerwona budka telefoniczna i przechodzący co jakiś czas Bobby, czyli policjant w tym charakterystycznym hełmie. Byli oczywiście i sami Beatlesi, a dokładnie ich bydgoscy propagatorzy i doskonali odtwórcy, czyli Żuki – Piotr Andrzejewski, Adam Staniszewski, Marek Posieczek, Jerzy Bołka i Joachim Perlik. Zanim dyskretnie, wmontowani w scenografię, zagrali swój lennonowski hołd “Hey Mr Lennon”, spektakl zapowiedziała narratorka, Beata Korzeniowska z Radia “Złote Przeboje”. Ci, którzy w czasach dzieciństwa lub młodości słuchali z przylepionym uchem Radia Luxembourg, teraz usłyszeli charakterystyczny sygnał, w bardzo efektowny, donośny sposób!
Legendarna zapowiedź radia na fali 208 i przenieśliśmy się w czasie, do Liverpoolu, Londynu, Bydgoszczy i wszędzie tam, gdzie dla tylu z nas muzyka Beatlesów stała się jakby życiowym tłem, wówczas, a może i dzisiaj nadal!
Jubileusze, jubileusze…
Za tak zwanych jedynie słusznych czasów PRL zdarzały się różne klęski… nawet urodzaju! Jubilaci, tworzący spektakl “Yesterday”, również wytworzyli swego rodzaju nagromadzenie rocznicowe, oczywiście bardzo sympatyczne tym razem! Oprócz wcześniej wymienionych, warto wspomnieć 25-letnią współpracę Teatru Tańca Brax z Teatrem Witryna oraz dziesiątą rocznicę powstania Małej Akademii Sztuki w przedszkolnym “Źródełku” na Bartodziejach.
Każdy z jubilatów spełniał swoją artystyczną rolę z zapałem. Artyści Teatru Witryna (Joanna Wolska-Bąk, Agnieszka Wołodkowicz, Joanna Andrzejewska, Wiktoria Zemke i Piotr Maszner) wypełniali symbolicznymi lub dosłownymi gestami, ruchami scenicznymi ten spektakl oparty w dużej mierze na tej specyficznej beatlesowskiej estetyce, postrzeganiu świata, humorze, czy wręcz absurdzie, korzeniami tkwiący gdzieś tam w filmach braci Marx, idoli Johna Lennona i kolegów. Również w mało dzisiaj pamiętanej poezji, z kręgu Liverpool Scene z Adrianem Henri na czele. Można to lubić, mniej lub bardziej, nie sposób nie pamiętać jak ten styl kształtował młode pokolenie na całym świecie. Myślę o tych, co rośli wraz z Beatlesami, ale w pewnej mierze i o następnych generacjach.
Ten właśnie kulturowy fenomen lat 60. dwudziestego wieku wzięli na warsztat bydgoscy artyści. Grupa taneczna Brax czarowała urodą dziewczyn, młodzieńczą świeżością, prezentując układy taneczne i popartowe kreacje, tak mocno wpisane w szalone lata 60.
Osią całego spektaklu była narracja Lucy (w tej roli z miłym skutkiem wspomniana już Beata Korzeniowska) na bazie pamiętnika, takiej egzaltowanej, szalonej nastolatki, która całe swoje życie tamtych lat osadziła w kontekście muzyki Johna, Paula, Ringa i George`a. Ubrana w kolorową kreację, będącą taką wypadkową mody swingującego Londynu i tej dzieci kwiatów z Ashbury Street w San Francisco, z drugiej połowy lat 60.
Przedszkolna Orkiestra Klubu Samotnych Serc
Żuki tymczasem grali i śpiewali, “I Saw Her Standing There”, otwierający pierwszy album The Beatles z 1963 roku, potem “Can`t Buy Me Love” i nagły przeskok do magicznego roku 1967. 1 czerwca 2017 roku minie dokładnie 50 lat od premiery, kto wie czy nie najważniejszej płyty w dziejach rocka, czyli “Orkiestry Klubu Samotnych Serc Sierżanta Pieprza”. Kiedy Żuki zagrali pierwsze dźwięki tytułowej piosenki z tego albumu, scena wypełniała się stopniowo kolorową gromadą przedszkolaków.
Feeria barw ich ubranek była oszałamiająca, wszystko w klimacie psychodelicznej epoki. Publiczność oszalała z zachwytu, stadionowa wrzawa i ściskające gardło wzruszenie, nie tylko rodziców maluchów! Jeszce chyba w żadnej adaptacji beatlesowskich losów ta orkiestra nie była tak porywająca! To był chyba najbardziej spektakularny fragment całego spektaklu! Nie ośmielam się dokładnie tego opisać. Zdjęcia mówią wszystko!
Z angielska i z bydgoska…
Przyszedł czas na tytułową pieśń “Yesterday” z bydgoskim mostkiem miłości w tle, ale nieco wcześniej wybrzmiały “Girl” i “Ticket To Ride”. Odniesień do bydgoskich miejsc, budowli nie brakowało od początku do końca. Jednym razem widzieliśmy wieżę ciśnień na wzgórzu Dąbrowskiego, następnie budynek hali targowej i jakieś bardziej prywatne miejsca z naszego miasta. Na rowerkach najmłodsi artyści wybrali się na przejażdżkę w rytmie “Day Tripper”, a dziewczyny z Braxa w kreacjach efektownie czerwonych skomentowały ruchowo, baletowo, piosenkę “Get Back”.
Przeplatane relacjami z pamiętnika wybrzmiały “Lady Madonna”, “Help” i “Eleanor Rigby”.
Superatrakcyjnie i dynamicznie wypadła kompozycja “Oh Darling”. Lider Żuków, Piotr Andrzejewski, niemal z rock`n`rollową mocą Paula McCartneya oraz efektownym solem wokalnym jego córki Joanny Andrzejewskiej.
Wspominków z pamiętnika Lucy ciąg dalszy i kolejna porcja hitów czwórki z Liverpoolu, czyli “A Hard Day`s Night”, “Let It Be” z wyrazistymi ruchami scenicznymi tancerek, tancerzy, aktorek i aktorów.
Jeszcze ostatni sympatyczny, jak zwykle przyjęty z wielkim aplauzem, występ przedszkolaków i po piosence ‘The Long and Winding Road”… zostali odesłani do domowych łóżeczek! Wymarszowi kilkuletnich artystów towarzyszyła owacja na stojąco. Brawa dla maluchów, ale i rodziców, i przedszkolnych opiekunów! Naliczyłem chyba na scenie ponad 35 najmłodszych aktorów, również chyba nowych, potencjalnych fanów, nieśmiertelnej muzyki Beatlesów.
Żółta łódź podwodna, czerwony tramwaj, chodźmy razem i tylko miłość…
Lennonowskie “Imagine”, “Yellow Submarine”, “Ob-la-di Ob-la-da” i “Penny Lane” rozpoczęły drugą część przedstawienia. Dzieciaki, w drodze do domu, może kiedyś obejrzą to sobie na DVD, a publiczność chłonęła dalej i historię muzyki Lennona i Mc Cartneya oraz te wszystkie piękne formy sceniczne. Dziewczyny wiosłowały w zastępstwie turbin żółtej łodzi, a na płótnie, ponad sceną, kolejne bydgoskie fotografie. Tym razem na nich stary czerwony tramwaj.
Wyjątkowo potężnie i nowocześnie zabrzmiał utwór “Come Together”, a taniec masek, taki kilkupokoleniowy (jeden maluch się zachował!) był bardzo sugestywny. Każdy zapewne gdzieś tam odgadywał jego symbolikę we własnej wyobraźni. Może interpretacja symboli nie była jednolita, ale same tytuły takie jak “Chodźmy razem” czy następujący po nim “All You Need Is Love” były i tak wystarczająco wyraziste.
George Harrison i koncerty na dachu
Fani Beatlesów lubili kiedyś (może i dzisiaj nadal!) licytować się opiniami, który z ulubieńców najzdolniejszy, kto najsympatyczniejszy. Nie wnikając w te rozważania muszę powiedzieć, że fragment spektaklu, w którym zabrzmiały dwie piosenki z dorobku George`a Harrisona był naprawdę doskonały z co najmniej dwóch powodów.
Po pierwsze, “Something” i “While My Guitar Gently Weeps” to genialne dzieła, ale szczególnie to drugie, niełatwe chyba do zagrania. Żuki poradziły sobie znakomicie z tym zadaniem. Obserwuję rozwój zespołu od kilkudziesięciu lat. Naprawdę możemy być z nich dumni. W piątkę, na żywo, wytworzyć wrażenie wieloosobowej grupy, to naprawdę wielka umiejętność!
Jakże stylowo zabrzmiało “Twist And Shout”! Wokalnie wspomagał to Dariusz Przywitowski (laureat “Drogi do gwiazd” – w 2002 roku), a dziewczyny w spódnicach w ogromne grochy, tańcząc żywiołowo, uzupełniały uroczo obraz epoki!
Koledzy Mirosława Balbuzy kapitalnie zagrali także “Don`t Let Me Down”. W 1969 roku Beatlesi wykonali ten i inne kawałki podczas słynnego koncertu na dachu w Londynie. Żuki, idąc tym tropem, też wdrapali się w przeszłości z beatlesowską muzyką na bydgoskie dachy, Hotelu City i Opery Nova!
Przypadku czar…
Było dynamicznie i perfekcyjnie. Finałowa partia z albumu Abbey Road, od Golden Slumbers po The End, to taki prosty sposób na sprawdzenie klasy wykonawcy. Żuki nie zawiodły, tworząc potężne, soczyste brzmienie. Podobnie aktorzy i tancerze. “Yesterday” oglądało się z przyjemnością i szacunkiem dla pomysłodawcy, odtwórców, producenta i ekipy technicznej. Jak dowiedziałem się w rozmowie z reżyserem Romanem Baranowskim matką chrzestną spektaklu można nazwać Joannę Andrzejewską. Będąc aktorką Teatru Witryna, co najmniej pośrednio przeniosła beatlesowską myśl od swojego taty Piotra i umieściła ją w wyobraźni Romana Baranowskiego (i to jak owocnie)!
Dał nam przykład Paul Mc Cartney!
Finałowa “Hey Jude” to taki prawie samograj na polu integracji wykonawców i publiczności. Paul McCartney w 2013 roku nauczył nas tego osobiście, na Stadionie Narodowym w Warszawie! Cała ekipa wykonawcza na scenie, publiczność na stojąco i wszyscy chóralnie śpiewają ten zaraźliwy refren!!! To trzeba przeżyć osobiście. Kto nie dotarł na uroczystą premierę, ten będzie mógł to uczynić podczas kolejnych odsłon “Yesterday”, nie tylko w Bydgoszczy zapewne. Autentyczne wydarzenie, atrakcyjne dla kilku pokoleń. Beatlesi mają tę moc, jednoczącą ludzi na całym świecie od ponad 50 lat.
Wspaniale, że wydarzyło się to w naszym mieście Bydgoszczy, siłą talentu miejscowych twórców i wykonawców. Żuki od lat byli i są ambasadorami Bydgoszczy. Ten uniwersalny temat, muzyka Beatlesów i jej kulturowe oddziaływanie będą zapewne nośne w Polsce, a może i poza nią? Dziękujemy i trzymamy kciuki za kolejne sukcesy spektaklu.
Zbigniew Michalski