Spotkanie zaczęło się nie najlepiej. Ruch Radzionków zaatakował od pierwszej minuty. Co prawda huraganowe ataki nie przyniosły stuprocentowych okazji, ale bez widowiskowych interwencji bramkarza Zawiszy Andrzeja Witana Ruch mógł dość szybko objąć prowadzenie. Witan był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Zawiszy w tej części spotkania. Wygrywał pojedynki jeden na jeden, odważnie i pewnie wychodził do piłki. Obrońcy spóźniali się z interwencjami, pomocnicy próbowali ratować sytuację. Już w pierwszych minutach meczu żółtą kartkę zobaczył Martins Ekwueme. Aż przyszła jedenasta minuta spotkania. Zawisza przeprowadził błyskawiczną kontrę. Majkowski wstrzelił piłkę w pole bramkowe, gdzie oczywiście znalazł się Adrian Błąd. Trudno zresztą znaleźć pole na prawej stronie boiska, gdzie nie walczyłby o piłkę! Ten niewyróżniający się mocnymi warunkami fizycznymi zawodnik Zawiszy jest jednym z najbardziej pracowitych i utalentowanych pomocników nie tylko w bydgoskiej drużynie, ale chyba w całej I lidze.

Pierwsza połowa spotkania skończyła się wynikiem 1:0. Długo jednak czekaliśmy na powrót piłkarzy na boisko. Delegat PZPN wstrzymał rozpoczęcie drugiej połowy do czasu, aż kibice usuną transparent ze zdaniem “pozdrowienia do więzienia”.

Warto było czekać. Trener Janusz Kubot wpuścił na boisko Błażeja Jankowskiego zamiast Ekwueme i Patryka Klofika zamiast Kamila Majkowskiego. O ile ta pierwsza zmiana nie wpłynęła znacząco na obraz gry, to Patryk Klofik pokazał się ze świetnej strony. Na początku II połowy Zawisza został zepchnięty do defensywy. Kontrataki przeprowadzane w koronkowy sposób rozbijały się na obronie Ruchu lub bramkarzu. W 64 minucie zobaczyliśmy znów piłkę w bramce Ruchu, znów po uderzeniu Adriana Błąda. Jednak sędzia uznał, że bydgoski pomocnik był na spalonym. Kiedy kibice byli uspokojeni jednobramkowym prowadzeniem, a mecz zbliżał się ku końcowi, nadeszła 82 minuta. Po rażącym błędzie bydgoskiej defensywy i – chyba zbyt dalekim – wyjściu do piłki Witana, Szymon Skrzypczak z Ruchu sprytnie podbija piłkę, która wpada do bramki Zawiszy. Po chwili ciszy, trybuny zawrzały. “Jeszcze jedną bramkę, strzel Zawiszo jedną bramkę” – to musiało zmobilizować piłkarzy. Już w doliczonym czasie gry po kontrze Zawiszy sędzia wskazał na róg. W olbrzymim zamieszaniu w polu bramkowym piłkę do siatki skierował Paweł Zawistowski.

Trzy punkty dla Zawiszy oznaczają, że jeżeli Piast Gliwice nie wygra jutro w Poznaniu z Wartą, bydgoszczanie są na trzecim miejscu w tabeli.