Na Markwarta doszło do egzekucji, o czym powiadomili naszą redakcję zasmuceni mieszkańcy ulicy. Idąc rano do pracy, spostrzegli leżące na chodniku ścięte drzewo. Zielone liście na gałęziach świadczyły o tym, że było ono całkowicie zdrowe. Było także ozdobą ulicy. Jednym z trzynastu platanów zasadzonych tutaj w 2009 roku.
Dlaczego młode i zdrowe drzewo zostało skazane na śmierć? Kto dokonał egzekucji? Na naszą prośbę próbowała to ustalić rzecznik prezydenta. – Około miesiąc temu został usunięty suchy platan (sam obumarł) posadzony w zeszłym roku jako nasadzenia kompensacyjne. Wykonawca prac zabrał suche drzewo i wymieni je na nowe tej jesieni – ustaliła Marta Stachowiak.
Gołym okiem widać, że chodzi o innego platana. Ten, który został usunięty nad ranem wczoraj, a nie miesiąc temu, nie miał ani jednego suchego liścia. Tylko dlaczego ratusz nic nie wie o wycince?
Co prawda, mieszkańcy przysłali zdjęcie ściętego drzewa, ale było one zrobione komórką. Dlatego po południu udał się na Markwarta nasz fotoreporter, by sfotografować leżącego platana profesjonalnym aparatem. Nigdzie nie było drzewa. Mało tego, nie znalazł żadnego śladu wycinki. Nawet kostka chodnikowa została w tym miejscu ułożona.
Mieliśmy do czynienia z błyskawiczną akcją. Tego samego dnia wycięto drzewo i je wywieziono, a ślady przestępstwa perfekcyjnie zatarto. To musiało być działanie nielegalne, gdyż Urząd Miasta nie wyraził na wycinkę w tym miejscu zgody.
Platan stał przed budynkiem przy ul. Markwarta 7, który zajmuje administracja Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Chcieliśmy zapytać dyrektora Krzysztofa Tadrzaka, co mu wiadomo na temat platana, który do przedwczoraj rósł przed domem, gdzie ma swój gabinet. Niestety, nie można się z nim skontaktować za pomocą podanego na stronie internetowej numeru telefonu. Próbowaliśmy kilka godzin. Po wykręceniu słychać komunikat: Dzień dobry, tu Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. Proszę wybrać tonowo numer wewnętrzny lub czekać na zgłoszenie się operatora.