- Życzę państwu, aby światło lampy było dzisiaj dobrze widziane w ukrytym mieście Jakuba Kaji – życzył Jacek Soliński, nawiązując do tytułów obydwu wydarzeń artystycznych, które zapowiedział po przywitaniu gości.

Bohaterami czwartkowego wieczoru w Galerii Autorskiej przy ul. Chocimskiej byli utalentowani synowie utalentowanych ojców – Marka Siwca i Jana Kaji. Bartłomiej Siwiec promował swoją najnowszą książkę, a Jakub Kaja prezentował fotografie z cyklu ?Ukryte miasto?. Natomiast Jacek Soliński dowodził, a nie było to trudne do udowodnienia, że twórczość obydwu artystów przenika się i uzupełnia.

- Autor ekspozycji podąża zakamarkami ukrytego miasta, a autor książki zagląda w zakamarki ludzkiego serca – to główna wskazana przez moderatora spotkania paralela. Obydwu twórców łączy także zaangażowanie w problematykę społeczną, rodzaj społecznej wrażliwości, choć odmienny dają wyraz artystyczny swoim przemyśleniom i obserwacjom.
Zdaniem Jacka Solińskiego, Bartłomiej Siwiec ?trzyma rękę na pulsie rzeczywistości?, ale można w jego prozie dostrzec także refleksję natury filozoficznej i to nakazuje przypomnieć, że ojciec prozaika jest poetą i filozofem.

Jakkolwiek zabawnie by to nie zabrzmiało, Jacek Soliński wykluczył kategorycznie wpływ Jana Kaji na twórcze poszukiwania syna. – W sposób bardzo oczywisty i widoczny idzie własną drogą. Jest człowiekiem absolutnie odrębnym, samodzielnym, w swoim widzeniu świata niepodległym – charakteryzował Jakuba Kaję.

- Dziękuję mojemu wujkowi i ojcu za pomoc w przygotowaniu wystawy. Trudno coś dopowiedzieć do tego, co wujek już powiedział ? stwierdził Jakub Kaja, ale potem ciekawie opowiadał o trudzie związanym z próbami łączenia sprzecznych żywiołów: przypadkowości fotografii, świadomości graficznej i syntetyczności metafory.

Bartłomiej Siwiec wyznał, że jest stałym uczestnikiem czwartkowych spotkań w Galerii Jana Kaji i Jacka Solińskiego. Wspomniał wieczór autorski Krzysztofa Derdowskiego sprzed kilku tygodni, podczas którego Mieczysław Franaszek odczytał fragment jego minipowieści dziejący się w Tesco. – Przypomniało mi się, że fragment mojej książki, ?Autodestrukcji?, też toczy się w Tesco. Po spotkaniu zadzwoniłem do Krzysia. Powiedziałem, że Tesco powinno płacić bydgoskim artystom jakieś honorarium. Wszyscy chcą tam umieścić akcję – żartował Bartłomiej Siwiec.

Pisarz zdradził, że powieści wydają mu się obecnie za długimi formami, nawet opowiadania. ? Te najnowsze rzeczy, które piszę, to miniatury, do 8 tysięcy znaków. Dwie, trzy stroniczki w zupełności mi wystarczą. Krótka akcja, pointa i biorę kolejny temat na warsztat – opowiadał Bartłomiej Siwiec.

- Powiedz coś o dramatach – poprosił Marek Siwiec. – Dramaty też piszę. Rzadziej, ale piszę – wyjaśnił jego syn, a wskazując fotografie Jakuba Kaji oświadczył, że prace tego artysty znakomicie korespondowałyby z dramatem Krzysztofa Derdowskiego pt. ?W bramie?. Wtedy jego autor poczuł się zobligowany do zabrania głosu na temat twórczości Jakuba Kaji.

- Obrazy Jakuba to ikonografie samotności. To jest niezwykłe zupełnie. W każdym z tych zdjęć jest olbrzymia dawka zrozumienia, współczucia wobec samotności. Nawet jak pokazuje grupę ludzi to oni są przeraźliwie samotni – stwierdził Krzysztof Derdowski.

Mieczysław Franaszek odczytał wczoraj fragmenty zbioru opowiadań Bartłomieja Siwca pt. ?Wszyscy byli umoczeni?. Aktor zdecydowanie zaprotestował, gdy Jacek Soliński przypisał mu dokonanie wyboru urywków do prezentacji: – Autor mi wybrał! Ja zrobiłem tylko małą korektę.