W czwartek, 24 października nieco po 18.00 w Galerii Autorskiej przy Chocimskiej otwarto wystawę linorytów Jacka Solińskiego pt. „Prognoza pamięci” oraz retrospektywnego pokazu prac autora z lat 1986 – 2019.
Jak mówi sam autor, linoryt z upływem lat stał się dla niego czymś więcej niż tylko techniką graficzną. Pozwolił opisać powszedniość, uczył go dyscypliny i syntezy. Pozwalał zmierzyć się z nieubłaganym czasem, zmuszał do cierpliwości. Ta z kolei pozwalała na swoiste „filozofowanie przy pracy”.
A o czym duma tak naprawdę zamyślony Pan Jacek? Proszę wyobrazić sobie lewą i prawą stronę piwnicznej Galerii: czternaście prac, po siedem z każdej strony. Pomiędzy nimi dodatkowo sześć czarno-białych płaszczyzn. Ich bohaterem jest mężczyzna, bardzo często alter ego Pana Jacka. Raz tylko przemyka przed naszym wzrokiem kobieca postać. Jak wyjawił artysta - ukochana żona. W zwiewności swojej zatracona. A ów mężczyzna? Raz pochylony, raz chcący ulecieć do Nieba (w duchowości chrześcijańskiej jak najbardziej zakorzeniony), innym razem klęczący, schowany pod parasolem w czasie deszczu, płynący łodzią niczym gondolier, wykonujący zwykłe czynności (takie jest chociażby sprzątanie). Czasami towarzyszą mu… zwierzęta (pies, ptak). A więc? „Życie samo” - jak powiedziałby zapewne przyjaciel Pana Jacka Marek Kazimierz Siwiec, obecny jak zawsze na spotkaniach w Galerii. Linoryty zresztą pokazują pewną ascezę. Nie są wielotematyczne, pełne przepychu. Raczej w wyciszeniu sygnalizują stan, w którym znajduje się Autor, jego rozumienie świata i szukanie z „zapaloną zapałką” sensu w pojedynczych mgnieniach. Szukanie światła. By potencjalny odbiorca to zrozumiał musi jeszcze po drodze przejść z Panem Jackiem przez wąskie i strome schody tego, co przytrafiało mu się w Życiu i w tym, w czym wzrastał. Takie same, które prowadzą do jego ukochanej Galerii. Ta Droga to synonim czegoś i Kogoś Istotnego. „Happiness is The Road”. Na tej drodze trzeba jeszcze oswoić swoją samotność. Czasami zamknąć się przed wszystkimi. Dokonać inwentaryzacji wnętrza i tworzywa artystycznego. By mieć siły, by iść przez Życie z poczuciem sensu.
Spotkanie przepełniała cisza. Na początku w małej piwniczce dało się słyszeć muzykę, niczym delikatny gregoriański chorał wzbogacony nutami jazzu i dźwiękami trąbki. Odczytano specjalny list Wojciecha Kassa napisany specjalnie na tę wystawę - ”poetyckie wejrzenie w tę sytuację twórczą”. Potem rozbłysło światło. W postaci prezentacji multimedialnej zobrazowano 266 elektronicznych linorytów o znamiennych tytułach, że wspomnę „Dniejącego przechodnia”, "Wśnionego w ziemię”, „Poza teraźniejszość”, „Przejrzenie”, „Wejrzenie”, „Wyjrzenie” czy „Otwieranie wiary”, które doskonale uzupełniły i dopełniły wieloletnią Drogę artystyczną Pana Jacka. Pokazały go w pełnej krasie. Z sali padła nawet sugestia, że byłyby wspaniałymi witrażami. Na pewno zaś są „Oknem na Świat”, swoistym „Oknem Życia” dla nas wszystkich.
Mariusz Stoppel