Kazimierz Rink, rocznik 1948, poeta, publicysta, recenzent, działacz kultury, dziennikarz radiowy (Radio Weekend Chojnice). Studiował filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Z zawodu: instruktor-specjalista d/s teatru. Od czasów młodości związany z amatorskim ruchem artystycznym, głównie w zakresie “żywego słowa”, laureat ogólnopolskich konkursów recytatorskich. Założyciel i animator Sceny Klubowej (grupa teatralna, która zrealizowała ponad 20 spektakli). Twórca “Czwartków Literackich” w tucholskiej kawiarni “Basztowa” i współinicjator, scenarzysta i gospodarz sierpniowych Chojnickich Nocy Poetów (do tej pory impreza legitymuje się 20 edycjami). Od ponad 40 lat czynnie związany z Polską Federacją Dyskusyjnych Klubów Filmowych i jej czynny po dziś dzień prelegent. Jako dziennikarz debiutował w latach 70. recenzjami teatralnymi i filmowymi na łamach miesięcznika pracy twórczej “Radar”, jako poeta na łamach regionalnego kwartalnika “Tucholanin”. Sekretarz redakcji “Borowiackich Wieści”, dwutygodnika samorządu terytorialnego ((lata 90.) Juror i laureat ogólnopolskich konkursów poetyckich; z powodzeniem prowadzi ogólnopolskie warsztaty dla młodzieży piszącej. Jako dziennikarz radiowy zrealizował 133 audycje pn. Radiowa Poczta Literacka. Publikacje krytyczne na łamach “Życia Literackiego”, “Sceny”, “Tygodnika Kulturalnego”, “Faktów Pomorza i Kujaw”, “Akantu”, “Naszego Klubu”, BIK-u etc. Od października 2008 członek ZLP. Zasłużony Działacz Kultury. Dorobek literacki; książki: To znowu ja (1987), Nasze małe wieczności (1992), Wiersze niektóre (1994), Od świtu do nocy (2004), Rozmowa o wschodzie słońca (2008), Nagroda im. R.Milczewskiego-Bruno (Okolica Poetów, Poznań), Chłopiec jeziorny (2013), Cień Andromedy (2014), Komu słowo, a komu ciszę? Poeci Borów Tucholskich, Almanach; współautorstwo; w przygotowaniu – wiosna 2015; tomik 111 (haiku).
- * *
“… z poezją Kazimierza Rinka spotkałam się na łamach regionalnej gazety. Nie zwróciłam jednak uwagi na słownictwo, jakim autor posługuje się, ponieważ nie byłam jeszcze studentką filologii polskiej i nie miałam pojęcia, iż można wyrazy grupować w pola. Do podjęcia tematu pracy magisterskiej skłoniła mnie głębsza analiza dwóch tomików poetyckich Kazimierza Rinka: debiutanckiego “To znowu ja” oraz “Nasze małe wieczności”. Celem mojej pracy stał się opis leksemów w trzech podstawowych polach leksykalnych: CZŁOWIEK, PRZYRODA OŻYWIONA i PRZYRODA NIEOŻYWIONA. Każde pole posiada swoje podpola, które są często rozbudowane, ponieważ to one właśnie tworzą najliczniejszą grupę. One też dodają tym wierszom semantycznej różnorodności. Stanowią o ich jakości. Po ustaleniu tych pól stworzyły one bardzo ciekawą “siatkę” tematyki wierszy Kazimierza Rinka.”
Monika Pokorniecka-Słomińska
“… u Kazimierza Rinka (…) i świat natury, i kultury zapuszczają swoje korzenie w urokach borowiackiego pejzażu, z jego odwiecznym rytmem, mijaniem czasu i pór roku, ale ten krajobraz nie jest nigdy ani podróżą sentymentalną, ani wygładzoną lirycznie makatką. Stoi za tym zawsze człowiek ze swoimi udręczeniami, lękami, zachwytem, zamyśleniem i prawdą o sobie samym. Skoro trudno od tego uciec trzeba się z tym zmierzyć. Po to m.in. pisze się wiersze…”
Andrzej Baszkowski
“Dobra, solidna liryka, wyjątkowo wyrazista i skrząca się mnogością barw i odcieni w palecie, którą świadomie obiera i pozostaje jej wierna. Nie mam wątpliwości, że jeśli wiersze potrafią mną zawładnąć w lekturze, niemal z reguły kryje się za nimi ciekawy poeta, nietuzinkowy człowiek…”
Jerzy Danielewicz
“…to wiersze, które są refleksjami usytuowanymi na szlaku ocalenia wartości zatartych, czy zdewaluowanych w naszych dzisiejszych czasach. (…) W kreowaniu świata doznań, w przekazywaniu swej wrażliwości sięga po zrytmizowaną, czysto brzmiącą frazę, którą swobodnie się posługuje. Bohaterem liryki jest człowiek uczuciowy, reagujący na świat dramatyczny gestem żywej emocji, wibracją serca, mocnym odruchem moralnym. Jest to poezja ostrych napięć, żywa reakcja na te przejawy życia, w których zapanował chłodny regres uczuć i gdzie nie ma miejsca na zwykły odruch serca. By przeżyć ten stan Kazimierz Rink proponuje m i ł o ś ć. Stwarza w wierszach wokół niej i dla niej enklawę. Miłość widoczna jest w każdym wierszu, chociaż posiada różne odcienie. Ma być tym antidotum na obłudę, pogoń za modą czy zyskiem, nieautentycznym światem. Istnieje też ciałem…”
Roman Senski
“Kazimierz Rink jest koneserem słowa, kolekcjonuje słowo i kolekcjonuje słowa, umiłował je tak bardzo, że stały się z nim zrośnięte i tworzą nierozerwalną całość, pojawiają się wszędzie z jego wernisażem sztuki, gdzie on sam jest w tle własnych słów. Nie uznaje więc utworów anorektycznych, surowych w prostocie, zwięzłych frazą i oszczędnych wersem. Jego wiersze, jego tomy poetyckie pisane są rozłożystym epitetem, co nie jest tylko i aż wynikiem powyższego, ale rodzajem schronu dla poety-człowieka żyjącego w tle słowa/słów, który mieszając liryczną barwę odwraca uwagę od swego rachitycznego wnętrza, który wypełnia przestrzeń wokół siebie na tyle dźwięcznie i trójwymiarowo, by to co zabrzmieć najpełniej powinno jedynie tylko i z lekka zadrżało, wyjrzało i skryło się ponownie za zasłonę wytwornych sukien wierszy. Wiersz jest dla Poety dworskim teatrem, ucztą smakosza, nie ma w nim miejsca na sprawy brudne i lepkie, a tematy eschatologiczne z zaznaczoną brzydotą czasu, czy zmarszczkami egzystencji, bo On kocha życie i jego afirmacja nim nie topnieje z wiekiem, nie tępi się i nie trzeba przycinać jej brody…”
Ewa Klajman-Gomolińska
“Niektórzy piszą wiersze od dzieciństwa do starości. Mnie zdarzyło się rzucić w ten świat w wieku uznawanym za dojrzały. Przemijanie, tęsknota, miłość, śmierć, nadzieja, wiara, samotność, ból, mądrość i rozterki zwątpienia wydają się odwiecznymi wyzwaniami tych, próbujących przełożyć je na intymne, osobiste wyznanie. Nie należę w tej mierze do odszczepieńców ani szlachetnych wyjątków. Tomasz Mann wyraził ten organiczny imperatyw pisania najprościej: “pisze się po to, by rana zawsze pozostawała otwarta”. Nic ująć, niewiele dodać. Poezja jak żadna inna dziedzina sztuki, wymaga pokory i kontrolowanego sceptycyzmu. Bliska modlitwie nie wiedzieć kiedy tak naprawdę staje się rodzajem służby. Tę skromną służbę podjąłem, bo niewykluczone, że było mi to po prostu pisane. Co więcej, jak tylko potrafię i na miarę swoich własnych możliwości staram się jej sprostać. Wymaga tego tak od artystów jak i ludzi cnota nazywana w i e r n o ś c i ą…” Cóż, “bądź wierny, idź”. Idę, jestem ciągle w drodze…”
Kazimierz Rink