Bydgoscy politycy mieli jeszcze całkiem niedawno poczucie niespełnienia. Źródeł tego mało komfortowego stanu można było się doszukiwać w skuteczności. Ich odpowiednicy zza miedzy, z Torunia, byli dotąd o niebo skuteczniejsi. Nie oznacza to, że bydgoscy liderzy nie starali się zdystansować toruńskich konkurentów, bo starali się, ale od czasu, gdy można to czynić w miarę spontanicznie, czyli od 25 lat – wychodziło im to tak, jak wychodziło.
Ostatnio jednak na odcinku “skuteczności” nie tylko coś drgnęło, ale wszystko można by rzec uległo zmianie. Jak wszyscy wiemy, heroiczna walka o drogę ekspresową S5 została uwieńczona pełnym powodzeniem i “es piątka” już jest. Po tak spektakularnym triumfie, który pozwolił koalicji, a zwłaszcza Platformie zwycięsko wyjść z wyborów samorządowych nasi regionalni i lokalni przywódcy postanowili pójść za ciosem. Skoro w sprawie S5 się udało, dlaczego nie miałoby pójść tak samo z S10. I okazało się, że chcieć to móc.
Nawet nie trzeba było rozwijać specjalnej kampanii, a już razem do stołu usiedli prezydenci miast Bydgoszczy i Torunia, Rafał Bruski i Michał Zaleski, z marszałkiem województwa Piotrem Całbeckim i pod apelem do minister infrastruktury Marii Wasiak o wpisanie drogi ekspresowej S10 do Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-2023 podpisy wspólnie złożyli. Podczas obrad sejmiku województwa malkontentów z mniejszych ośrodków, a zwłaszcza z Włocławka, szybko uciszono i zagadano i taki sam apel gremialnie podjęto.
Wszystko to jednak, nie ma co ukrywać, były sukcesy polityków bydgoskich i toruńskich Platformy Obywatelskiej, którzy po wyborach, jak przemienieni wewnętrznie i zewnętrznie działają wspólnie, a mała zadra związana z obsadą personalną Zarządu Województwa poszła w zapomnienie. Nieswojo teraz może czuć się jedynie poseł Krupa z Twojego Ruchu, który zbyt szybkim ruchem uruchomił słupską prokuraturę, która ścigać miała jakąś korupcję, do której przy tej zgodzie jaka jest, dojść nie mogło.
W tej sytuacji za genialny można uznać pomysł wiceprzewodniczącego bydgoskiej rady Jana Szopińskiego z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, gdy na ostatniej sesji zgłosił pomysł, by nie tylko VIP-y do Ministerstwa się zwracały, ale żeby całą ludność Kujawsko-Pomorskiego w słusznej sprawie uruchomić. Pomysł Jana Szopińskiego zyskał gremialne poparcie i “Apel do mieszkańców Kujaw i Pomorza” został przegłosowany, a on sam przedarł się tym samym do pierwszego szeregu walczących o “es dziesiątkę”, o czym my rzetelnie świadectwo dajemy.
“Zasypmy Ministerstwo wnioskami w sprawie budowy drogi ekspresowej S10! (…) Wierzymy, że powszechny udział w konsultacjach, wzajemna mobilizacja i szerokie poparcie tej inwestycji zakończy się sukcesem i droga ekspresowa S10 znajdzie się na liście priorytetowej Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2014 – 2023” – napisali w swym posłaniu do minister Wasiak bydgoscy radni pod przewodnictwem Jana Szopińskiego. Zatem by zrodzona wiara, oparta na fundamencie nadziei mogła przerodzić się w miłość i budowanie trzeba jedynie zasypać Ministerstwo!
Do czynu należy przejść od razu, bowiem jak to ujawnił podczas obrad na sesji rady miasta Jan Szopiński ludność Dolnego Śląska już w sprawie jakiejś innej “S” Ministerstwo mailami i listami zasypuje. Nie jest też pewne, że inne regiony Polski mają mniej błyskotliwych polityków, którzy tamtejszych ludności też nie poderwą do czynu.